Szanowni Państwo, pozwólcie, że odniosę się (niepolemicznie) do artykułu podpisanego nazwiskiem Andrzej Krysiak („ITS” z 9 czerwca). Dziękuję za wykład, w którym tak mądrze i prosto wyjaśnia mi Pan zawiłości naszej historii (nie miałabym o tym zielonego pojęcia), że nie sposób tego nie zrozumieć.
Autor „machnięciem ręki” skwitował przywrócenie przez komunę godności żołnierzom Armii Krajowej - można to pominąć milczeniem, ale Jego kpina z faktu ogromu przeżyć rodziny mojej koleżanki jest ciosem poniżej pasa. Uwaga autora o nieferowaniu wyroków słuszna jest w odniesieniu do wszystkich dziedzin życia. Zatem nie będę zaprzeczać, że brak mi empatii i wrażliwości, tj. nie będę podważać trafnej diagnozy wytrawnego specjalisty.
(...) Jestem przekonana, że tworząca się na naszych oczach historia (na podstawie dokumentów IPN) nic nie zmieni - płonne nadzieje. Otóż udowodniła mi ona, że Polskę ze szponów komuny wyrwał ktoś inny, a nie ci, którzy tego dokonali. (...) Teraz proszę autora o szczególną uwagę, bo „wykładam karty na stół” w odniesieniu do pańskiego podtekstu. Oczywiście tęsknię za dawnymi czasami, ponieważ była to moja młodość, gdzie było dużo uśmiechów, miłości, radości z synów, częstych zabaw (również w kasynie), no i nocne rozgrywki brydżowe.
I już ostatnia rzecz. Dowcipniś z Pana wielki - praktycznie po każdym akapicie ustawia mnie Pan do pionu mimo, że łaskawie pozwala na posiadanie własnego zdania. Co za tym idzie w konkluzji dodam, że w całości zgadzam się z pańskim artykułem, lecz się z nim kompletnie nie zgadzam.
Czytelniczka Elżbieta Szymańska