Kierowca autobusu MZK w Skierniewicach uratował życie pasażerowi, który nagle stracił przytomność. Tylko opanowaniu kierowcy i pasażerów 40-latek ze Skierniewic zawdzięcza życie.
Do dramatycznych wydarzeń doszło pod wieczór w autobusie linii nr 10 w Skierniewicach.
Na drugim przystanku, na ulicy Batorego, do autobusu wsiadło trzech mężczyzn w wieku około 40 lat.
Już po kilku minutach jazdy jeden z tych pasażerów poprosił o włączenie klimatyzacji, ponieważ jego kolegów poczuł się źle.
Chwilę później mężczyzna stracił przytomność i osunął się między fotele. Kierowca natychmiast zjechał na pierwszy możliwy przystanek.
- Największym problemem okazało się wydostanie nieprzytomnego pasażera spomiędzy foteli. Kiedy już to się udało, został on ułożony na środku autobusu. Mężczyzna był nieprzytomny, nie oddychał, pojawiło się zasinienie twarzy, a na usta wystąpiła piana - wspomina Włodzimierz Dyba, kierowca Miejskiego Zakładu Komunikacji, który ruszył z pomocą pasażerowi.
Natychmiast też została wezwana karetka pogotowia. Kierowca wraz z kolegami nieprzytomnego mężczyzny przystąpili do udzielania pierwszej pomocy.
- Kiedy tylko udało się odzyskać akcję serca, przekręciliśmy wciąż nieprzytomnego człowieka na bok, aby nie zadławił się wydzielinami z ust - nie bez emocji mówi pan Włodzimierz. - Niestety spowodowało to kolejne ustanie akcji serca. Sytuacja stawała się dramatyczna - dodaje.
Mężczyźni prowadzili reanimację pasażera aż do przyjazdu ratowników medycznych. Karetka zabrała mężczyznę do szpitala. Dzięki odwadze i profesjonalnemu zachowaniu zarówno kierowcy, jak i pasażerów, udało się uratować życie mężczyzny.
Po wszystkim pan Włodzimierz wrócił do obowiązków i wyruszył z pasażerami skierniewickiej „dziesiątki” w dalszą trasę. Cała akcja ratunkowa spowodowała opóźnienie w kursie, które wyniosło zaledwie około 20 minut.
Zdaniem specjalistów, kierowca zachował się wręcz wzorowo i nie jest wykluczone, że dzięki jego postawie mężczyzna przeżył.
- Właśnie pierwsze 5 minut po ustaniu oddychania i akcji serca są najważniejsze. Chodzi głównie o niedotlenienie mózgu i związane z tym konsekwencje. Tyle też trwa zazwyczaj dojazd karetki do pacjenta - mówi Katarzyna Piotrowska, lekarz specjalista medycyny ratunkowej.
Do podobnych przypadków nie dochodzi zbyt często, a głównie słyszy się o tym, że a to kierowca zbyt szybko ruszył na światłach, albo zbyt gwałtownie zatrzymał pojazd. Tymczasem okazuje się, że w Skierniewicach kilkakrotnie doceniano już osoby, które niosły pomoc potrzebującym.
- Mieliśmy w Skierniewicach takie przypadki. Wówczas na sesjach staraliśmy się takim ludziom podziękować i jakoś ich nagrodzić. Ludzkie życie jest najważniejsze. Każda taka postawa jest warta nagrodzenia - mówi Krzysztof Jażdżyk, prezydent Skierniewic. - Tacy ludzie to po prostu bohaterowie i również w tej sytuacji, gdy dokładnie zapoznam się ze sprawą, trzeba będzie zadziałać - dodaje.
Również prezes MZK, Winicjusz Nowak, zapewnia, że bohaterski kierowca nie zostanie bez nagrody.