Komu i co śmierdzi na os. Widok [ZDJĘCIA]
Zdarzają się dni, kiedy na Widoku nie sposób otworzyć okna czy wywiesić prania. Czy jest na to jakaś rada?
Sygnały o uciążliwym fetorze mieszkańcy największego skierniewickiego osiedla zgłaszali do redakcji „ITS” od dawna. Na liście podejrzanych o produkcję nieprzyjemnej woni znalazły się: Hortex, Wod-Kan oraz najczęściej wymieniany Fungis.
W domu czuć fekalia
Nasza Czytelniczka z ulicy Tetmajera skarży się, że uporczywy fetor uprzykrza jej życie. Zdaniem skierniewiczanki za produkcją odoru stoi Wod-Kan.
- Wczoraj od rana do godzin południowych czuliśmy niesamowity smród fekaliów - opowiada kobieta. - To miało coś wspólnego z przelewaniem albo przetwarzaniem odpadu płynnego. Nie wiem, czy filtry nie są wymienione, czy technologia przestarzała.
Mieszkanka os. Widok uważa, że wytwarzane odpady są przechowywane, a te „z grupy 19”, czyli komunalne, są wyjątkowo cuchnące.
- Najbardziej śmierdzi, kiedy jest deszczowo. Wyraźnie wyczuwam wtedy zapach tych skrawków i piaskowników, to są specyficzne odpady o bardzo nieprzyjemnym zapachu - kwituje kobieta.
Odór pochodzący z zewnątrz sprawia, że nie sposób otworzyć okna. Lokatorzy próbują sobie radzić włączając wentylatory, ale chcieliby móc zwyczajnie przewietrzyć mieszkanie.
- Nie ma mowy, żeby okno otworzyć, bo smród jest nie do wytrzymania! - mówi dodając, że po południu dochodzi do nich zupełnie inny rodzaj zapachu. Tym razem z Fungisu.
Pieniądze nie śmierdzą
Ciężko ustalić, w jakich godzinach jest najgorzej. Nieprzyjemny zapach jest odczuwalny właściwie na okrągło.
- W Fungisie najgorzej jest nocami - mówi lokatorka z ul. Tetmajera. - W nocy chcę wywietrzyć mieszkanie, a tu trzeba okna zamykać, bo robi się niedobrze, aż do mdłości. Co to za życie?
Mieszkańcy wiedzą, że norm dotyczących zapachu wciąż brakuje, dlatego firmy „produkujące” odór przy okazji swojej działalności mogą uprzykrzać innym życie w majestacie prawa.
- Wiem, że nie ma żadnej ustawy, ale to nie znaczy, że można pozwolić na wszystko - skarży się kolejna Czytelniczka. - Ten fetor czuć nie tylko na naszym osiedlu, ale też na osiedlu Makowska, wyczuwalny jest też na osiedlu Zadębie.
Odwiedzamy mieszkankę Makowa, która Fungis ma w bliskim sąsiedztwie. Kobieta przyznaje, że życie w takich warunkach jest mało komfortowe, ale bezradnie rozkłada ręce.
- To jest problem natury systemowej - mówi kobieta. - Przecież wiadomo, że jest lobby, które pozwoliło się rozbudowywać tego typu firmom. Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. A za takim biznesem stoją duże pieniądze.
Fungis jakiś czas temu zmienił właściciela, a nowy zarząd jeszcze nie wyczuł nieprzyjemnej woni. Do tej pory nie wpłynęły też do firmy skargi czy protesty mieszkańców, którym miałaby przeszkadzać działalność producenta podłoża do upraw pieczarek.
- Mnie nic tu nie przeszkadza, ale nie ma się co oszukiwać - część produkcji jest odkryta - przyznaje Michał Kominiak, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu firmy Fungis. - Działamy zgodnie z prawem i respektujemy wszelkie normy.
Dyrektor podkreśla, że są nowym zarządem i wciąż udoskonalają produkcję.
- Jeśli starostwo wydało takie pozwolenie, to znaczy że działamy zgodnie z normami, a subiektywne odczucia mogą być różne - dodaje dyrektor Kominiak.
Czym czuć w Wod-Kanie?
Zdaniem Jacka Pełki, prezesa spółki Wod-Kan, za ewentualny nieprzyjemny zapach z kanalizacji odpowiada tzw. zagniwanie.
- Jak tylko dostajemy sygnały od mieszkańców o nieprzyjemnej woni reagujemy natychmiast - mówi prezes Pełka. - Ostatnio była ulica Koszarowa, ulica Harcerska, okolice urzędu pracy. Mamy lato z obfitymi opadami, z kanałów wszystko się przesuwa i jest czysto. Jeśli ten nieprzyjemny zapach miałby pochodzić z kanalizacji, czuć by go było 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu - uważa.
Innego zdania jest kolejna Czytelniczka, także z osiedla Widok. - Oczywiście, że za ten fetor odpowiedzialny jest tylko i wyłącznie Wod-Kan - twierdzi pani Elżbieta. - Dwa dni temu można było trupem paść, tak śmierdziało. Kiedyś tylko rano i wieczorem czuć było ten smród, teraz to są różne pory.
Pani Elżbieta jest przekonana, że problemem są niewymieniane filtry. - Ponoć one są bardzo drogie, niewymieniane od 11 lat - przekonuje. - Wiatry są z zachodu, więc to musi być Wod-Kan.
- Opłaty za wodę są znaczne, inwestycji w mieście nie widzę - dodaje właścicielka mieszkania przy ul. Tetmajera. - Więc niech wodociągi zaczną modernizować to, co mają. Przecież są dostępne środki unijne.
Jacek Pełka tłumaczy, że braku działań spółce zarzucić nie można. Skierniewice są jednym z niewielu miast w Łódzkiem, które osiągnęły wymagany efekt ekologiczny podłączając 708 użytkowników.
- Celem kolejnego projektu jest rozbudowa systemu kanalizacji sanitarnej oraz modernizacja części mechanicznej, biologicznej i rozbudowa części osadowej oczyszczalni ścieków - mówi prezes Jacek Pełka. - Koszt projektu netto z rezerwą to 114 mln 687 tysięcy złotych, z czego dotacja z Funduszu Spójności ma wynieść 73 mln 112 tys. złotych. Środki własne, a więc 4 mln 232 tys. złotych, będzie pochodzić m.in. z wykonywanych realizacji, a z pożyczki zaciągniętej w NFOŚiGW możemy umorzyć 40 procent na cele ekologiczne - tłumaczy.
Pracownicy firmy zabierają nas na wycieczkę po oczyszczalni. Widzimy wszystko od momentu przyjęcia ścieków, poprzez cały proces oczyszczania, aż do wypuszczenia wody do rzeki. Chociaż w oczyszczalni nie pachnie fiołkami, nie można też mówić o smrodzie. W oczyszczonych ściekach pływają ryby, rosną wodorosty, widzimy przelatującą czaplę.
- Zimą na zbiorniku siedzą kaczki - mówi Andrzej Kołaczek, mistrz oczyszczalni. - Wszystkie parametry są na każdym etapie sprawdzane, a wyniki zapisywane.
Pozostający po oczyszczaniu ścieków osad jest na bieżąco wywożony.
- Za utylizację płacimy 70 złotych za tonę - mówi Andrzej Skiba, kierownik działu oczyszczania. - Część wywozimy na własny koszt rolnikom, poza Skierniewice, bo tutaj nie ma zapotrzebowania. Takie pola później kontrolujemy i to my ponosimy związane z tym koszty.
Skąd pochodzi fetor?
Jak się okazuje, w naszym mieście niełatwo być pewnym źródła nieprzyjemnego zapachu.
- Skierniewice są wręcz otoczone smrodem: firmy przetwarzające odpady na osiedlu Rawka, Fungis w Woli Makowskiej, Hortex na Czerwonej, Bacutil w Pszczonowie i kurniki w Feliksowie. I jak tu poprzedni prezydent chciał budować uzdrowisko? - pyta retorycznie jedna z kobiet.