Ksiądz pozwał do sądu biskupa łowickiego. Duchowny domaga się 70 tys. zł
Kapłan z diecezji łowickiej pozwał do sądu jej ordynariusza księdza biskupa Andrzeja F. Dziubę. Wikariusz z parafii w województwie mazowieckim domaga się od głowy Kościoła lokalnego w Łowiczu 70 tys. zł zadośćuczynienia na pokrycie kosztów leczenia. Jeszcze w tym miesiącu pozwem zajmie się Sąd Rejonowy w Łowiczu.
Diecezja łowicka skupia prawie 590 tys. wiernych z części województwa łódzkiego oraz mazowieckiego. Są oni objęci posługą kapłańską 410 duchownych. Jednym z nich jest ks. Krzysztof.
Kapłan pod koniec wakacji 2014 roku w drodze do swego ówczesnego proboszcza z powiatu sochaczewskiego uległ wypadkowi samochodowemu. Po wyjściu ze szpitala poszkodowany ksiądz skontaktował się z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych, pytając jakie świadczenia mu się należą.
- Otrzymałem odpowiedź, że powinienem poinformować przełożonych i dostarczyć kartę wypadku – czytamy w pozwie złożonym do Sądu Rejonowego w Łodzi, który następnie trafił do SR w Łowiczu.
Zgodnie z informacją otrzymaną z ZUS kapłan listem poleconym poprosił księdza Stanisława Plichtę, kanclerza Kurii Diecezjalnej Łowickiej o tym, iż uległ wypadkowi i poprosił o zgłoszenie wypadku do ubezpieczyciela społecznego. Kapłan twierdzi, że odpowiedziano mu, iż „nie zgłoszą wypadku, bo nie pracuje w diecezji (…) ani w kurii łowickiej”.
Poszkodowany wikariusz odpisał, że jego prośba nie jest związana z pracą, ale z tytułem ubezpieczenia osób duchownych na mocy ustawy z 30 października 2002 roku o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadku przy pracy i chorób zawodowych. Ks. Krzysztof uważa, że według zapisów tego aktu prawnego ustalenia okoliczności i przyczyny wypadku osoby duchownej dokonuje właściwa instytucja diecezjalna i czyni to w karcie wypadku.
Zdaniem księdza pozywającego do sądu biskupa łowickiego diecezja powinna zawiadomić o wypadku ZUS, sporządzić w ciągu 14 dni jego kartę i uznać go za zdarzenie związane z pracą lub też nie, a następnie przekazać wspomniany dokument osobie poszkodowanej i przyjąć jej wyjaśnienia.
Ks. Krzysztof w pozwie sądowym informuje, iż 16 października 2014 roku spotkał się w tej sprawie z księdzem biskupem Dziubą. Ordynariusz diecezji łowickiej miału mu grozić i szantażować go, aby nie informował „kogokolwiek” o tym, że był ranny.
- Usłyszałem, że żadnych dokumentów nie będzie, żadnej policji i ZUS, a ja mam się leczyć z własnych pieniędzy – tak ksiądz Krzysztof relacjonuje swoją rozmowę z biskupem w piśmie procesowym. – Podporządkowałem się biskupowi i złożyłem w grudniu 2014 roku oświadczenie, że wziąłem kredyt (…) 40 tys. zł na leczenie, jak mi polecił i nie poformowałem żadnej instytucji państwowej, że byłem ranny, jak mi zakazał.
Ksiądz wikariusz nie złożył jednak broni i przez dwa lata do 2016 roku dostarczał władzom kościelnym w Łowiczu opinie różnych instytucji, które miały mówić, iż „obowiązkiem instytucji diecezjalnej jest sporządzenie karty wypadku”. Bez niej żaden ksiądz – nawet sam opłacający ubezpieczenie – nie otrzyma świadczeń.
Duchowny twierdzi, że dalej odmawiano mu wydania dokumentu i był ignorowany. Cierpliwość księdza skończyła się w marcu 2016 roku, gdy w kurii diecezjalnej pojawił się z pismem „z upoważnienia prezesa ZUS”, prosząc o wydanie kary wypadku. Po odmowie ks. Krzysztof powiadomił o sprawie organy ścigania. Śledczy nie dopatrzyli się jednak naruszania prawa przez jego przełożonych, a zażalenie na ich decyzję odrzucił sąd.
Ostatecznie sprawa trafiła na sądową wokandę z powództwa cywilnego. Autor pozwu wnosi do sądu o przesłuchanie w tej sprawie księdza biskupa Andrzeja F. Dziuby, ekonoma diecezjalnego ks. Adama Matysiaka, kanclerza ks. Stanisława Plichty oraz wikariusza generalnego ks. Wiesława Wronki.
Pierwszy termin rozprawy wyznaczono na drugą połowę listopada. Czas pokaże, która ze stron przekona Sąd Rejonowy w Łowiczu do swoich racji.
O skomentowanie roszczeń oraz ich zasadności poprosiliśmy ks. Piotra Karpińskiego, rzecznika prasowego diecezji łowickiej. Na odpowiedź nadal czekamy.