Ksiądz skazany za pedofilię odwołał się od wyroku
Ksiądz Sławomir S., były proboszcz parafii w Szczukach w gminie Biała Rawska został oskarżony i skazany za pedofilię. Sprawa wyszła na jaw w kwietniu 2012 r. Sąd Rejonowy w Rawie Mazowieckiej uznał, że duchowny jest winny i wymierzył mu 8,5 roku więzienia. Groziło mu 12 lat pozbawienia wolności. Obrońcy kapłana złożyli apelację. Teraz sprawa toczy się przed łódzkim Sądem Okręgowym. W piątek, 10 października, odbędzie się kolejna rozprawa.
Początkowo duchowny został zatrzymany na trzy miesiące. Później, wraz z rozwojem sprawy, areszt był przedłużany. Sprawa ujrzała światło dzienne dzięki zeznaniom jednego z byłych ministrantów, który dziś jest dorosły.
Poszkodowany służył do mszy od 12. roku życia. Lubił pomagać na parafii, bo ksiądz był miły dla wszystkich ministrantów i lektorów. Za koszenie trawnika czy zamiatanie terenu wokół kościoła można było otrzymać parę groszy.
– Ksiądz zapraszał mnie, ale i innych na plebanię – wspominał mężczyzna. – Zawsze pojedynczo i zawsze przy zamkniętych na klucz drzwiach. Kiedy stało się to po raz pierwszy, byłem w szoku. Bałem się powiedzieć komukolwiek. Wmawiałem sobie, że to nic nie znaczy. Poza tym, kto by mi uwierzył...
Zeznania byłego ministranta wywołały lawinę przesłuchań. Prokuratura dotarła do kolejnych poszkodowanych oraz świadków. Ks. Sławomir S. został zatrzymany tuż przed świętami wielkanocnymi w kwietniu 2012 r. Policja w asyście prokuratury przeszukała plebanię. Zabezpieczono komputery, sprzęty elektroniczne i nośniki pamięci należące do proboszcza.
Zarzuty prokuratorskie dotyczyły różnego okresu. Na przykład wobec pokrzywdzonego, który złożył zawiadomienie, kapłan miał się dopuszczać przestępstw seksualnych w latach 2007-2008.
Po aresztowaniu proboszcza w parafii zawrzało. Mieszkańcy nie uwierzyli ofierze. Bronią księdza. Twierdzą, że ksiądz jest doskonałym gospodarzem, a wszelkie oszczerstwa są wyssane z palca. Zbierali podpisy w obronie swojego proboszcza.
– Podobno ten chłopak, co księdza oczernia, na samochód chciał pożyczyć pieniądze – mówiła jedna z parafianek. – A jak proboszcz odmówił, ten naopowiadał o ekscesach.
Nie zgadza się z tym poszkodowany mężczyzna. Uważa, że nic takiego nie miało miejsca.
– Owszem, kiedyś pożyczyłem od księdza pieniądze, bo zatrudniłem się w wysyłkowej firmie kosmetycznej. Musiałem zapłacić za towar, zanim klienci oddali mi pieniądze. A samochodu nie potrzebuję, bo w rodzinie mamy kilka – wyjaśniał.
2 grudnia 2013 r. Sąd Rejonowy w Rawie Mazowieckiej uznał duchownego za winnego dopuszczenia się przestępstw seksualnych wobec pięciu chłopców poniżej 15. roku życia. Duchowny ma zakaz kontaktowania się z dwoma pokrzywdzonymi przez 15 lat oraz zakaz zbliżania się do nich na odległość mniejszą niż 20 metrów. Ksiądz Sławomir S. ma także dożywotni zakaz prowadzenia działalności edukacyjnej z małoletnimi. Kapłan był badany przez biegłych psychiatrów i seksuologa. Uznali, że jest poczytalny i może ponosić odpowiedzialność karną.
Proces księdza, łącznie z odczytaniem uzasadnienia wyroku, odbywał się za zamkniętymi drzwiami. Podczas ogłoszenia wyroku, na sali rozpraw nie było oskarżonego.
– To jest hańba! Ksiądz jest niewinny. Wykorzystali jego dobroć – mówili parafianie tuż po ogłoszeniu wyroku, którzy do ostatniej chwili mieli nadzieję na oczyszczenie swojego proboszcza z zarzutów. Nie kryli rozczarowania takim obrotem sytuacji.
Obrońcy duchownego odwołali się od wyroku. 50-letni kapłan nigdy nie przyznał się do winy. Został osadzony w areszcie śledczym przy ul. Smutnej w Łodzi, skąd policjanci przewieźli go w konwoju na rozprawę apelacyjną, która odbyła się 23 września. Oskarżonego broni troje adwokatów: Maria Wentlandt-Walkiewicz, Krzysztof Wąsowski i Olgierd Pogorzelski.
Sędzia Alicja Litwicka-Cysek wyłączyła jawność rozprawy ze względu na dobro osób pokrzywdzonych w tej sprawie. Obrońcy księdza twierdzą, że są duże szanse, iż wyrok zostanie uchylony i sprawa trafi do ponownego rozpoznania przez sąd niższej instancji. Podkreślają też, że w tej sprawie prokuratura nie ma twardych dowodów winy i że mamy tu sytuację typu słowo przeciw słowu.
Ksiądz Sławomir S. został pomówiony i skrzywdzony. Trzeba też podkreślić, że był lubiany i szanowany przez parafian i jest wysoce nieprawdopodobne, by dopuścił się zarzucanych mu czynów – powiedziała Maria Wentlandt-Walkiewicz.
Po utajnionej rozprawie sędzia Litwicka-Cysek odroczyła ją do 10 października, kiedy zostanie przesłuchany wezwany przez sąd świadek.
W śledztwie ustalono, że oskarżony w pewien sposób uzależniał chłopców od siebie: pożyczał im pieniądze, płacił im za wykonanie drobnych prac, doładowywał im telefony komórkowe itp. Dowodami w tej sprawie – według prokuratury – były przede wszystkim zeznania pokrzywdzonych i świadków, którzy wcześniej usłyszeli ich relacje.
Na stronie internetowej diecezji łowickiej pojawiło się oświadczenie ks. Piotra Karpińskiego, w którym zaznaczył, że czyny, za jakie kapłan został skazany, nigdy nie powinny mieć miejsca. Przeproszono też wszystkich pokrzywdzonych.
Anna Popłońska