Kto po przegranych wyborach miękko wylądował
Co robią byli włodarze naszych miast i gmin, którzy z woli wyborców nie sprawują już władzy? Czy ich lądowanie okazało się miękkie czy męczą się w poszukiwaniu nowej, równie dobrze płatnej pracy?
Jedni się męczą i nowej pracy wciąż poszukują, a inni już ją podjęli. Należy do nich między innymi Andrzej Luboiński, były wójt gminy Kowiesy, który kilka dni temu wygrał konkurs na naczelnika wydziału rozwoju gospodarczego w Urzędzie Miasta i Gminy w Białej Rawskiej. Pokonał trzy kandydatki.
- Naczelnikiem tego wydziału byłem w latach 1990-95, potem byłem zastępcą burmistrza Bogdana Pietrzaka, więc jest to mój trzeci powrót do urzędu w Białej - mówi Andrzej Luboiński. - Pracę rozpocząłem we wtorek 17 lutego.
W tak dobrej sytuacji jak Andrzej Luboiński jest tylko eksburmistrz Rawy Mazowieckiej, Eugeniusz Góraj, który wygrał konkurs na wiceprezydenta Skierniewic i pracę podjął 20 stycznia. Inni przegrani włodarze ze znalezieniem dobrej pracy - bo przecież tylko taka wchodzi w grę w ich przypadku - mają kłopot.
Leszek Jankowski, były wójt gminy Sadkowice, po ośmiu latach spędzonych w urzędzie, myśli o jakimś etacie. Zanim wygrał wybory prowadził hurtownię artykułów spożywczych, w której zaopatrywało się kilkadziesiąt sklepów. - Powrót do takiej formy działalności jest już niemożliwy, zresztą chyba nie chciałbym już prowadzić własnej firmy - mówi. - W naszym rejonie jest ona obarczona grzechem niskich obrotów. Na razie wypoczywam i odnajduję się w nowej sytuacji.
Pracy szuka Leszek Trębski, były prezydent Skierniewic. Początkowo mówił o uruchomieniu własnej działalności (zanim został prezydentem prowadził hurtownię), ale teraz twierdzi, że szuka pracy na etat, i to poza Skierniewicami. - Rozmawiam z wieloma ludźmi, wysyłam swoje CV - mówi. - Zatrudnienie chciałbym podjąć w jakiejś firmie o charakterze gospodarczym. Daję sobie czas do końca marca lub kwietnia, jeśli się nie uda, założę własną działalność. Może niekoniecznie będzie to powrót do hurtowni, ale na pewno handel lub usługi.
Na tę chwilę Leszek Trębski zaangażował się w kampanię prezydencką PiS i kandydata tej partii, europosła Andrzeja Dudy. - Do roku 2007 byłem członkiem PiS, potem zostałem wyrzucony z tej partii przez posła Dariusza Seligę - mówi były prezydent. - Poglądów jednak nie zmieniłem, a pan Duda jest bardzo kompetentną osobą i chce, aby Polska wyglądała za kilka lat dokładnie tak, jak ja sobie ją wyobrażam.
Na pytanie, czy wystartuje w najbliższych wyborach parlamentarnych słyszymy odpowiedź, że na ten temat z nikim nie rozmawiał, nikt mu też żadnych propozycji nie składał.
- Ale jeśli PiS będzie potrzebował wsparcia, to nie wykluczam startu - mówi Leszek Trębski dodając jednocześnie, że bardziej zainteresowany jest pracą w samorządzie, bo ma ona konkretny wymiar.
Posady stracili także zastępcy naszych włodarzy.
Wojciech Skoczek, wiceburmistrz Rawy, jest jednak w bardzo komfortowej sytuacji. Do końca marca wypoczywa i spokojnie zastanawia się, którą z kilku ofert pracy, które mu przedstawiono, wybrać.
- Jest z czego wybierać, ludzie wyciągnęli do mnie pomocną rękę - twierdzi Skoczek, który zanim został wiceburmistrzem, przez 25 lat pracował jako nauczyciel. - Do szkoły nie wrócę na pewno, szkoda zdrowia i nerwów - zastrzega jednak.
Z radością do pracy w LO im. B. Prusa w Skierniewicach wraca natomiast Beata Jabłońska, wiceprezydent Skierniewic. Już od kwietnia, będzie uczyć geografii. Podkreśla, że nauczanie było i pozostało jej wielką pasją. - W szkole przepracowałam 25 lat i nadal będę się w niej realizować - mówi. -Praca w samorządzie, owszem, wciągnęła mnie, ale jeśli ktoś rozpoczyna tego typu aktywność musi się liczyć z kadencyjnością.
Pracy szuka Piotr Łyżeń. Pod uwagę bierze własną działalność (wcześniej prowadził szkolenia z zakresu rachunkowości, podatków i finansów) lub etat, najlepiej w firmie poza Skierniewicami z uwagi na wyższe zarobki. - Na pewno nie chcę już pracować w samorządzie - podkreśla. - Obecnie kończę studia podyplomowe w SGH.
Zatrudnienia poszukuje Jan Białek, wicestarosta skierniewicki. Był jednym z kandydatów na wiceprezydenta Skierniewic, ale pokonał go Eugeniusz Góraj.
Zenon Kaźmierczak, były już wójt gminy Kiernozia oraz Włodzimierz Traut, były gospodarz Łyszkowic, to najwięksi przegrani ubiegłorocznych wyborów w Łowickiem. Mimo przegranych wyborów Zenon Kaźmierczak nadal pracował w Urzędzie Gminy w Kiernozi. Zanim mieszkaniec Zamiar 17 lat temu został wójtem gminy Kiernozia pracował w kiernoskim urzędzie jako podinspektor ds. gospodarki gruntami. Po wyborze na wójta Kaźmierczak wziął bezpłatny urlop. Zakończył się on w momencie utraty stanowiska włodarza gminy.
Nowa wójt Beata Miazek miała do wyboru wręczyć podwładnemu wymówienie lub też rozstać się z nim na podstawie porozumienia stron. Wybrano tę drugą opcję i Zenon Kaźmierczak został zatrudniony na starym, urzędniczym stanowisku z pensją rzędu 3 tys. zł brutto. Porozumienie miało wygasnąć z dniem 31 marca. Zanim to jednak nastąpiło 2 lutego mieszkaniec gminy Kiernozia znalazł pracę w Starostwie Powiatowym w Łowiczu. Pracuje tam na stanowisku inspektora wydział geodezji, katastru i gospodarki nieruchomościami.
Włodzimierz Traut gminą Łyszkowice z niewielką przerwą rządził od 1989 roku. Po przegranych wyborach na razie jest bezrobotny. - Odpoczywam po wyborach - mówi krótko samorządowiec.