Kto podnosi rękę na władzę, czyli jak policja wzięła się za dzieci
Powód może być banalny, jak udostępnienie wpisu w mediach społecznościowych, użycie megafonu czy udział w pokojowej demonstracji. I rusza machina, która wciąga młodzież w tryby brudnej polityki. I to nie zdemoralizowanych nastolatków, palących jointy przed blokiem, ale często prymusów i aktywnych działaczy społecznych, którzy muszą tłumaczyć się przed kuratorem sądowym.
To jest próba zastraszenia tych, którzy sprzeciwiają się władzy – mówią zgodnie oni i ich rodzice. Policjanci twierdzą, że działają, bo muszą i zapewniają, że nie stoją za tym naciski polityczne.
- Podpadłem, bo poszedłem na pokojową demonstrację z niebezpiecznym narzędziem. Dokładnie rzecz ujmując z megafonem – mówi ironicznie Kacper Lubiewski, 16-letni uczeń z Opola, choć dodaje, że początkowo wcale do śmiechu mu nie było. – Gdy w bramie stanął kurator, myślałem, że ktoś robi sobie ze mnie żarty. Druga myśl była taka, że pani kurator pomyliła adresy. Przecież nie zrobiłem nic złego.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł tygodniowo.
już od
2,46 ZŁ /tydzień