Kto zabił panią Irenę? Morderstwo w Marianowie
Mieszkańcy wsi Marianów pod Białą Rawską nie wierzą w to, co się stało. W poniedziałek rano, 2 marca, opiekunka socjalna znalazła swoją podopieczną martwą. Kobieta mieszkała na końcu wsi pod lasem. 70-latka miała kilka ran kłutych. Leżała w łóżku w ubraniu.
– W poniedziałek około godz. 9.30 dyżurny rawskiej policji został powiadomiony, że pracownica Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Białej Rawskiej ujawniła ciało swojej podopiecznej. Na miejsce natychmiast pojechali policjanci z Białej Rawskiej, Rawy Mazowieckiej oraz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi i prokurator. Lekarz ujawnił na ciele 70-latki kilka ran kłutych. Policjanci przesłuchali świadków, zabezpieczyli na miejscu ślady kryminalistyczne – podaje nadkom. Karolina Sokołowska, oficer prasowy komendy policji w Rawie.
Sąsiedzi nie rozumieją, kto i dlaczego mógł zabić panią Irenę. Od 4-5 lat kobieta wychodziła ewentualnie tylko na podwórko, bo podupadła na zdrowiu. Miała problemy z poruszaniem się. Osiedliła się w Marianowie jakieś 20 lat temu. Zamieszkała ze swoim konkubentem, który przebywa w zakładzie karnym.
– Nie miała z nikim żadnych zatargów. Przed laty chodziła do pracy na zrywanie wiśni, jabłek albo truskawek. Można z nią było się pośmiać, pożartować i pogadać – wspomina pani Marianna.
Irena S. od kwietnia 2009 roku była pod opieką Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy w Białej Rawskiej. Pracownica ośrodka odwiedzała kobietę pięć dni w tygodniu. Spędzała u niej 2 godziny. Robiła jej zakupy, przywoziła wodę czy pomagała w codziennych czynnościach.
– Sekcja zwłok zostanie przeprowadzona w Zakładzie Medycyny Sądowej w Łodzi. Liczymy, że badania pomogą nam ustalić czas zgonu kobiety. Cały czas prowadzimy czynności wyjaśniające i zabezpieczamy materiał dowodowy – informuje Andrzej Nowak, prokurator rejonowy w Rawie Mazowieckiej.
Na razie nie wiadomo, czym zadano ciosy kobiecie. Na miejscu śledczy zabezpieczyli szereg różnych narzędzi. Dopiero badania wykażą, czy któreś z nich jest narzędziem zbrodni.
– Nasza wieś jest spokojna, a ludzie życzliwi. Nigdy żadnej bandy tutaj nie było – mówi Franciszek Dawidowicz, sołtys wsi Marianów. – Kiedy byłem rano w sklepie po chleb, dowiedziałem się, że zabili Irkę. Widziałem się z nią jeszcze w zeszłym tygodniu, bo chodziłem z nakazem płatniczym. Była chora, bieda ją biła… Nie mam pojęcia kto, po co i dlaczego ją zabił.