Problem bezdomności zwierząt zwiększa się w okresie letnim. Do schronisk w całej Polsce trafiają w tym okresie głównie koty i psy. Zwierzęta są w bardzo różnym wieku i kondycji fizycznej. Do bardzo dramatycznej sytuacji doszło we wtorek, 17 sierpnia, w powiecie skierniewickim. Ktoś wyrzucił malutką suczkę z trzema świeżo urodzonymi szczeniakami. Mieszkańcy wsi postawili na nogi wszystkie służby, żeby zwierzętom nie stała się krzywda.
Mała wieś w gminie Nowy Kawęczyn, w której mieszka może 50 osób, w tym 10 dzieci. Co roku w tym właśnie miejscu wyrzucanych jest kilka - kilkanaście psów.
– Co roku ludzie przywożą tu niechciane psy. Co chwila pojawia się jakiś nowy pies czy suka. Jednak tym razem to już była przesada. Ktoś wyrzucił na pobocze małą suczkę z trzema szczeniakami – mówi mieszkanka wsi.
Podrzutki odkryły dzieci, które szły do kolegów. Suczka leża tuż przy drodze. Wystraszona, trzęsąca się i z uczepionymi do niej szczeniakami. Dzieci szybko zaalarmowały kolegów i rodziców. Powstało pytanie: co zrobić w takiej sytuacji. Było już po godzinie 18, urząd gminy nieczynny, a nikt nie mógł zabezpieczyć zwierząt.
– Zadzwoniliśmy na numer alarmowy, jednak pani nie była w stanie nam pomóc. Jedyne co zrobiła, to podała numer do dyżurnego skierniewickiej policji. Zadzwoniliśmy i to właśnie tam uzyskaliśmy pomoc. I to niemal błyskawicznie – mówią mieszkańcy wsi.
Okazało się, że gminę Nowy Kawęczyn obsługuje schronisko w Łowiczu – Psiakowo. Właściciele schroniska skontaktowali się z osobami zgłaszającymi, poinstruowali w jaki sposób mają postępować i zapewnili, że przyjadą po pieski.
– Mieliśmy pilnować psów, żeby nigdzie nie odeszły. Suczka mogła być w szoku i mogła porzucić szczeniaki. Okazało się, że jest bardzo łagodna i pozwalała nam wszystko przy sobie robić. Przenieśliśmy ją w bezpieczne miejsce. Dzieciaki głaskały zarówno matkę, jak i szczeniaki – mówi mieszkanka wsi.
Dzieci pilnowały psów niemal do godziny 21. W tym czasie suczka zdążyła podbić serca dzieci. W pewnym momencie weszła na kolana jednego z chłopców. Widać było, że nie jest to dziki pies, a taki który żył blisko ludzi. Ufna, wystraszona i potrzebująca opieki suka trafiła w bardzo dobre ręce. Właściciele Psiakowa również bardzo ją polubili.
– Suczka powinna szybko znaleźć nowy dom. Ma bardzo łagodny i ufny charakter. Widać, że lgnie do ludzi. Szczeniaki też powinny szybko trafić do nowych domów, bo będą małymi psami – mówi Jolanta Wojciechowska, która odbierała psy.
W takim wypadku dużą rolę odgrywa czas. Psy szybko trafiły do schroniska, gdzie mają kontakt z ludźmi. Za kilka tygodni szczeniaki były by już samodzielne i istnieje ryzyko, że były by dzikie. Takie psy znacznie trudniej jest odłowić. Później trzeba je oswajać i dopiero wtedy można szukać im nowych domów.
– Obsługujemy głównie gminy wiejskie w województwie łódzkim. Mamy też Aleksandrów Łódzki. Pracujemy całą dobę, bo ludzie psy zazwyczaj podrzucają wieczorami. Tak, żeby nie rzucali się w oczy – mówi Jolanta Wojciechowska ze schroniska Psiakowo.
Do Psiakowa, w okresie letnim, najwięcej trafia szczeniąt i kociąt. Wciąż problemem jest sterylizacja zwierząt oraz ich czipowanie. Okazuje się, że jednak coraz więcej osób decyduje się na zaczipowanie zwierząt.
– To jedna z najlepszych metod na odnalezienie zaginionych zwierząt. Mieliśmy taką sytuację w naszym schronisku. Właściciele odnaleźli swojego pupila po 2 latach. Pies najprawdopodobniej, w tym czasie, znajdował się u kogoś innego, kto nie sprawdził czipa. Kiedy trafił do nas, skontaktowaliśmy się z pierwszymi właścicielami. Radość ludzi i zwierzęcia wzruszała. Dla takich chwil warto pracować – mówi Jolanta Wojciechowska.
Suczka, nazwana przez dzieci Tofifi, po odkarmieniu szczeniaków zostanie wysterylizowana i zaczną się poszukiwania domu dla niej. Jej szczeniaki, trzy psy, będą mogły trafić do nowych domów, kiedy zaczną być samodzielne.