Kultura w mieście leży i kwiczy [GALERIA]

Czytaj dalej
Fot. Magdalena Grajnert
Magdalena Grajnert

Kultura w mieście leży i kwiczy [GALERIA]

Magdalena Grajnert

Kameralna Open Cafe, sobotnie popołudnie i rozmowa o kulturze z wiceprezydentem Jarosławem Chęcielewskim. Pierwsza z cyklu, bowiem zgodnie z zapowiedzią, takie spotkania mają odbywać się raz w miesiącu i dotyczyć różnych tematów. Dla kogo te spotkania?

Przy stoliku nakrytym czerwonym obrusem zaproszeni przez Chęcielewskiego goście: Darek Foks, Beata Maly, Dominika Dawidowicz, Iwona Konecka, Krystyna Piotrowicz i Bartłomiej Wójcik. Za ich plecami reszta zainteresowanych, wśród nich Anna Majda-Baranowska, dyrektor Izby Historii Skierniewic i Izabela Strączyńska, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej. Dlaczego szefowie miejskich jednostek związanych z kulturą nie mieli zaproszenia do głównego stolika?

- Starałem się tak dobrać gości, żeby nie byli to tylko przedstawiciele poszczególnych jednostek kultury, ale zróżnicowane grono reprezentantów różnych środowisk. Dziennikarka, poeta, przedstawiciel rady miasta - wylicza Jarosław Chęcielewski, ale też przemilcza, że tak naprawdę zwykłych mieszkańców miasta na tym spotkaniu nie było.

Głównymi tematami, jakimi przez 90 minut zajmowali się dyskutanci, była promocja kultury, oferta edukacyjna i określenie odbiorcy kultury. O co chodzi?

- Promocję trzeba poprawić, wystarczy spojrzeć na ostatni koncert na Rynku, było na nim niewiele osób, więc coś jest nie tak.

Kultura czy rozrywka
Dla dużej części społeczeństwa kultura utożsamiana jest z rozrywką. Zdaniem Iwony Koneckiej z Teatru Realistycznego, różnice między kulturą wysoką a niską zacierają się, o ile w ogóle jeszcze istnieją.

Ważną rolę ma pełnić edukacja kulturalna, z którą należy dotrzeć do szkół. Wyedukowany odbiorca kultury z oferty wydarzeń będzie umiał wybrać te wartościowe.

Zdaniem Darka Foksa istotne jest stworzenie szerokiej, różnorodnej, przygotowanej przez profesjonalistów oferty dla młodych ludzi.

Zaczopowane kanały informacyjne
Bartłomiej Wójcik, komendant hufca ZHP i skierniewicki radny zauważył, że Miejski Ośrodek Kultury nie potrafił skupić wokół siebie młodych ludzi. Tę lukę wypełnił chociażby Teatr Realistyczny, który otworzył się na młodzież, wyszedł do niej i zapytał o jej potrzeby.

Podczas blisko dwóch lat zarządzania MOK-iem przez Monikę Kotowską, strona internetowa ośrodka nie doczekała się właściwej modernizacji. Jest nieprzyjazna i niewielu rzeczy można się z niej dowiedzieć. Tymczasem strona www to najczęstszy, a czasem jedyny kontakt odbiorcy kultury z jednostką. Ten problem planuje rozwiązać Filip Urbanek, nowy dyrektor MOK-u.

- Chciałbym, aby po pewnym czasie zafunkcjonowała w świadomości zainteresowanych jako szybka i klarowna informacja o tym co, gdzie, kiedy, dla kogo i za ile dzieje się w mieście, nie tylko organizowane przez MOK, ale autorów wszystkich inicjatyw społecznych, kulturalnych - mówi Urbanek. - Dobrze, gdyby odwiedzający od razu mógł kupić bilet na interesujące go wydarzenie.

Nowy dyrektor MOK
Jakie będą pierwsze działania nowego dyrektora?

- W pierwszej kolejności sprawy organizacyjne. Za kluczowe uważam sprawną komunikację wewnętrzną między jednostkami MOK i funkcjonującymi w nim zespołami pracowników oraz zewnętrzną, a także przypisanie zadań i odpowiedzialności do stanowisk. Chciałbym popracować również nad systemem motywacji - dodaje Filip Urbanek. - Trzon struktury to zgrany zespół kierowników działów i jednostek, który warsztatowo wypracuje kierunki rozwoju i program.

Urbanek, dotychczas zajmujący stanowisko dyrektora ds. marketingu w prywatnej firmie, ma zamiar zgromadzić ideowców, dla których nie ma rzeczy niemożliwych. Chce być menadżerem, wszystko poukładać, stworzyć warunki i przypilnować efektów. Jego sposób myślenia odpowiada Jarosławowi Chęcielewskiemu: - Dyrektor przedstawił nowatorski, niekonwencjonalny sposób podejścia do widza - mówi prezydent. - Kanały dostępu do widza, obniżenie cen biletów, ulgi dla najlepszych uczniów.

Początkowe działania nowego dyrektora MOK skoncentrują się wokół budowy zespołu
. Właściwa grupa ludzi, którzy będą się komunikować i nazywać rzeczy po imieniu, dobra atmosfera i motywacja do pracy, to rzeczy dla niego najważniejsze. Za sprawy organizacyjne ma być odpowiedzialny Ryszard Krasnodębski, pracownik Miejskiego Centrum Kultury zwolniony w minionej kadencji w trakcie reformy skierniewickiej kultury. W jaki sposób mają wyglądać prace nowego zespołu?

- Określamy miejsce, w którym chcemy się znaleźć za jakiś czas, wyznaczamy cele, a następnie dobieramy do nich zadania do realizacji i przypisujemy odpowiedzialnych. Po drodze następuje ewaluacja, a na co dzień sprawne i efektywne zarządzanie kierowników zespołów lub projektów. Raczej nie odkrywam nic nowego. Podobnie radzimy sobie z problemami, robimy burzę mózgów i szukamy rozwiązań - tłumaczy Urbanek.

Kierunki dla MOK
To przede wszystkim upowszechnianie kultury, edukacja artystyczna i wychowanie patriotyczne.

W Radiu RSC nastąpią zmiany. Ludzie powinni chcieć go słuchać. W tej chwili radio za mało jest dla ludzi i o ludziach.

Dyrektor planuje pozostawić klub funkcjonujący kiedyś pod nazwą Art de Grand w strukturze MOK i stworzyć miejsce, które realizowałoby kulturalne cele. Ma szanse powstać miejsce, w którym można poobcować ze sztuką, ale także coś zjeść, tak jak w Piwnicy pod Baranami.

Kreatywność jest istotna nie tylko dla nowego dyrektora, ale także dla Krystyny Piotrowicz. - Jeśli ktoś ileś lat pracuje i nie wymyśli żadnej imprezy, to ja dziękuję za takiego pracownika.

Komunikacja
A właściwie jej brak, od dawna jest bolączką w funkcjonowaniu placówek zajmujących się działalnością kulturalną. Pokrywają się terminy imprez i zakres obowiązków wydziału kultury, sportu i promocji miasta oraz MOK. Odpowiedzialność za taki stan rzeczy w dużej mierze przypisywana jest Monice Kotowskiej i jej sposobowi zarządzania. Wielu wyborców głosowało na obecnego prezydenta Skierniewic głównie oczekując zmiany na jej stanowisku. Pytanie, czy Filip Urbanek sprosta oczekiwaniom.

Podczas spotkania nie pojawiły się żadne pomysły, o których nie było mowy wcześniej. Zabrakło dialogu z przybyłymi, którzy siedząc za plecami zaproszonych nie zawsze słyszeli, o czym mowa i nie zabierali głosu. Wiceprezydent Chęcielewski zapewnia, że to nie jest stałe grono ekspertów i do kolejnej dyskusji zaproszenie otrzymają inne osoby, zmieni się także miejsce. Niezmienna pozostanie osoba pomysłodawcy i prowadzącego cykl spotkań "Porozmawiajmy o...". Oby kolejnym razem pojawili się na nim zwykli mieszkańcy.

Magdalena Grajnert

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.