Sylwester Kardialik stracił pracę w Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, wkrótce ma być zlikwidowane jego stanowisko zastępcy dyrektora w MOPR. Nie została przedłużona umowa Krzysztofowi Kołodziejczakowi, kierownikowi Grabskiego Sioła. Na celowniku są prezesi miejskich spółek.
Półtora roku temu skierniewiccy radni miejscy podejmowali uchwałę zmieniającą statut Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, dzięki czemu możliwe było utworzenie stanowiska zastępcy dyrektora MOPR. Został nim Sylwester Kardialik, zaufany człowiek byłego prezydenta miasta Leszka Trębskiego, wówczas kierownik Domu Dziennego Pobytu Niedziela. W mieście mówiło się, że stanowisko zostało utworzone specjalnie dla niego.
Teraz prezydent Krzysztof Jażdżyk chce zlikwidować to stanowisko i zwolnić Kardialika, który stracił też pracę w Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Na jednej z najbliższych sesji rady miasta ma się pojawić projekt uchwały zmieniającej statut MOPR. - Będziemy się przyglądać takim politycznym stanowiskom i jeśli je gdzieś znajdziemy, na pewno będziemy likwidować - zapowiada Krzysztof Jażdżyk.
Sylwester Kardialik jest zaskoczony informacją o likwidacji stanowiska wicedyrektora. - Uważam, że ośrodek ma tak dużo pracy i zadań do wykonania, że rozłożenie obowiązków na dwóch dyrektorów jest zasadne - mówi. - Poza tym zastanawiam się, czy jestem aż tak ważną osobą w mieście, że prezydent Jażdżyk zaczyna zwalnianie urzędników od mojej osoby? Dopiero co pozbawił mnie pracy w Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. A przecież ja mam rodzinę na utrzymaniu, dzieci, chorych rodziców. Chyba mam prawo sympatyzować pod względem politycznym z kim chcę, a ja nigdy nie ukrywałem, że popieram Leszka Trębskiego. Czy będę walczył w sądzie pracy? Oczywiście, że tak. Niech prezydent Krzysztof Jażdżyk udowodni mi, że stanowisko zastępcy dyrektora było stworzone specjalnie dla mnie - dodaje.
Były prezydent, obecnie lider opozycji Leszek Trębski, twierdzi, że Krzysztof Jażdżyk popełnia błąd. - Ja rozumiem, że nowemu szefowi miasta może nie podobać się osoba pana Kardialika, ma do tego prawo - mówi. - Ale utworzenie półtora roku temu stanowiska wicedyrektora, z uwagi na mnogość zadań ośrodka pomocy, było bardzo uzasadnione i nie powinno się go dziś likwidować. MOPR to ogromna instytucja, z prawie 20-milionowym budżetem, zatrudniająca ponad 60 pracowników. Ośrodki podobnej wielkości w ościennych miastach mają wicedyrektorów - dodaje Leszek Trębski.
Krzysztof Kołodziejczak (z lewej) w Grabskim Siole podczas jednego z licznych rajdów rowerowych. Obok ówczesny prezydent Leszek Trębski
Prezes Zakładu Utrzymania Miasta Piotr Majka nie przedłużył z kolei umowy Krzysztofowi Kołodziejczakowi, kierownikowi Ośrodka Rekreacyjno-Konferencyjnego Grabskie Sioło w Budach Grabskich pod Skierniewicami. Kołodziejczak dwa lata temu otrzymał od miasta zadanie podźwignięcia z ruin ośrodka w Budach Grabskich. W ciągu tego czasu z zaniedbanego miejsca Grabskie Sioło stało się chętnie odwiedzanym przez skierniewiczan i innych gości ośrodkiem. Kołodziejczak był też jednym z organizatorów rajdów rowerowych, skupiających setki cyklistów. Organizował także spływy kajakowe.
Dlaczego popadł w niełaskę?
- Nie ze wszystkich zadań należycie się wywiązał, o innych rzeczach na tym etapie nie chciałbym mówić - podkreśla prezes Piotr Majka. - W każdym razie dochodziły do mnie różne sygnały. Na razie ośrodkiem zajmuje się trzech pracowników Zakładu Utrzymania Miasta, którzy bardzo się w swoją pracę zaangażowali. Pewnie z czasem wybrana zostanie jedna osoba do nadzoru nad ośrodkiem, ale na razie nie ma jeszcze sezonu i radzimy sobie.
Krzysztof Kołodziejczak nie chce komentować sytuacji, w jakiej się znalazł. - Mogę powiedzieć tylko tyle, że w tę pracę włożyłem całe swoje serce, przez dwa lata byłem gościem w domu - mówi. - Miałem wizję tego ośrodka, patent na niego i zrobiłem z niego perełkę. Trudno - kwituje.
Agnieszka Kubik