LED-y oświetlą Skierniewice
Tysiące ulicznych lamp w mieście zastąpi nowoczesne oświetlenie LED, może jeszcze w tym roku. Testowe lampy można już oglądać na fragmencie ulicy Szarych Szeregów.
W czwartkowy wieczór kilku skierniewickich radnych, naczelników wydziałów, prezydenci Krzysztof Jażdżyk i Eugeniusz Góraj oraz goście zadzierali głowy, stojąc na wąskim chodniku wzdłuż ulicy Szarych Szeregów. A z góry spływał na zamgloną ulice jasny blask…
Uliczne rewolucje
Według ambitnych planów ratusza jeszcze w tym roku nastąpi kompleksowa wymiana oświetlenia ulicznego w mieście. Dotychczasowe źródła światła zastąpi najnowsza technologia oświetleniowa – LED.
– Rozmawiałem już z ósmą firmą proponującą nam oświetlenie LED. Oczywiście będzie ogłoszony przetarg, za jakieś dwa miesiące i wtedy będziemy wiedzieć, która firma wygra. Wymiana pójdzie szybko, ulica po ulicy i wydaje się, że jeszcze w tym roku powinniśmy całkowicie wymienić oświetlenie – mówi Eugeniusz Góraj.
W Skierniewicach funkcjonują 5.842 uliczne lampy. Większość z nich w najpowszechniej stosowanej teraz technologii wysokoprężnych lamp sodowych, pozostałe to odchodzące powoli w niepamięć lampy rtęciowe. W wydziale dróg jak o zabytkach mówią też o lampach żarowych, podobno trzy ostatnie sztuki tego prądożernego oświetlenia ulicznego można spotkać na północnych obrzeżach miasta.
– Najstarsze oprawy z lampami rtęciowymi są w starej części miasta, na przykład na ulicy Trzcińskiej, św. Stanisława czy Balcerowskiej. Lamp LED jeszcze nigdzie nie mamy – informuje Bogumił Zaborski z wydziału dróg i komunikacji.
Jasna ulica Szarych Szeregów
Obecnie na odcinku ulicy Szarych Szeregów, pomiędzy rondami, testowane są oprawy LED jednej z zainteresowanych firm. Testowy odcinek wizytowany był przez samorządowców w miniony czwartek wieczorem.
– Przejścia dla pieszych są oświetlone bardzo dobrze, ale pozostałe fragmenty ulicy mnie nie powaliły – prezydent Krzysztof Jażdżyk wskazywał na ciemne miejsca pomiędzy jasnymi plamami światła.
– Jechałem samochodem i z pozycji kierowcy jest bardzo dobrze – chwalił Piotr Zawadzki, naczelnik gospodarki komunalnej.
Obecni podczas prezentacji przedstawiciele firmy wyjaśniali, że strumień światła można regulować, obecnie jest ustawiony kąt 125 stopni, zaś maksymalny wynosi do 165 stopni.
Faktyczne natężenie światła sprawdzano od ręki luksomierzem. Pod nową lampą wskazywał od 37 do 46 luksów (według urzędników wymagane minimum to 10 luksów), zaś natężenie światła lamp sodowych, zmierzone kilkanaście metrów dalej na ulicy Wyszyńskiego, wynosiła od 13 do 28 luksów (w zależności od mocy lampy).
Gdzie te kolory
Radni wskazywali na olbrzymią różnicę w kolorze światła starych i nowych lamp. Testowe oprawy LED jarzyły się olśniewająco biało, wręcz niebieskawo, szczególnie w porównaniu do pomarańczowego światła sodówek. Jednym to się podobało, innym nie.
Sprawa jest jednak poważniejsza niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Światło lamp sodowych charakteryzuje się bardzo złymi właściwościami oddawania barw (CRI), praktycznie ich rozróżnienie jest w tym świetle niemożliwe. W warunkach miejskich to duży mankament, prowadzący do pogorszenia bezpieczeństwa na drogach.
Z kolei współczynnik oddawania barw lamp LED jest bardzo dobry, niewiele gorszy od doskonałych pod tym względem lamp halogenowych i… żarowych.
Mieszkańcy Skierniewic mogą naocznie ocenić jakość światła z nowych lamp – na ulicy Szarych Szeregów będą testowane jeszcze przez kilkanaście dni.
– LED do testów chce zamontować kolejna firma, wyznaczymy im do tego inne miejsce – zapowiada prezydent Góraj.
Oszczędności
Eugeniusz Góraj nie chce wydać na nowe oświetlenie Skierniewic ani złotówki. Lampy LED mają przynieść minimum 20-procentowe oszczędności – i właśnie z nich miasto w okresie 10 lat zamierza spłacić inwestycję.
W 2015 roku za prąd na oświetlenie ulic miasto zapłaciło 1.213 tys. złotych, zaś konserwacja kosztowała kolejne 510 tysięcy.
– Jeżeli z nowymi lampami uda się uzyskać oszczędności na poziomie 30 procent, to będzie rewelacja – usłyszeliśmy w wydziale dróg i komunikacji. Szansa na to jest.
Niestety, nie ma szans na uzyskanie jakiegokolwiek dofinansowania, tak jak w 2014 udało się to Rawie Mazowieckiej. Wymieniono tam wtedy ponad półtora tysiąca punktów świetlnych. Operacja kosztowała ponad 2,8 mln złotych, z czego wartość dotacji wyniosła około 1,2 mln. Resztę miasto pożyczyło.
Jest jeszcze łyżka dziegciu. Niektórzy mieszkańcy Rawy Mazowieckiej narzekają, że po wymianie lamp na ulicach zrobiło się ciemniej.