Lekarka odpowie za śmierć młodej kobiety
Młoda kobieta zmarła po przewiezieniu do szpitala w Brzezinach. Prokuratura sformułowała zarzuty wobec lekarki pogotowia ratunkowego.
Prokuratura Okręgowa w Łodzi postawiła zarzuty 69-letniej lekarce pogotowia ratunkowego, pod której opieką zmarła 32-letnia mieszkanka Rawy Mazowieckiej.
Rawianka znalazła się w rawskim szpitalu 27 marca 2015 r. - miała trudności z oddychaniem i kaszel. W szpitalu w Rawie przebywała trzy dni. Jej stan się pogarszał, więc podjęto decyzję o przetransportowaniu jej do szpitala w Brzezinach. Przed umieszczeniem w karetce chora została zaintubowana.
Z ustaleń prokuratury wynika, że podczas transportu tak zwana saturacja krwi tlenem była prawidłowa. Po dojechaniu na miejsce lekarka opiekująca się rawianką oddaliła się od karetki do izby przyjęć. Podczas jej nieobecności parametry saturacji zaczęły się pogarszać.
- Stwierdzono wówczas, że końcówka rurki intubacyjnej znalazła się powyżej strun głosowych - tłumaczy prokurator Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury. - Ratownik podjął próbę wentylacji, ale nie dało to poprawy. Doszło do zatrzymania krążenia, a w konsekwencji do niedotlenienia ośrodkowego okładu nerwowego, co doprowadziło do długotrwałej śpiączki mózgowej.
Młoda kobieta już do końca nie odzyskała przytomności - zmarła 27 kwietnia 2015 r.
Następnego dnia bliscy zmarłej złożyli doniesienie do prokuratury w Rawie. Śledczy o śmierci kobiety zostali także powiadomieni przez brzeziński szpital. Zabezpieczono dokumentację medyczną, przesłuchano świadków, zlecono także wykonanie specjalistycznej opinii Zakładowi Medycyny Sądowej Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Ustalenia dostarczyły podstaw do stwierdzenia, że postępowanie lekarki było nieprawidłowe i wyczerpywało znamiona błędu medycznego - tłumaczy Krzysztof Kopania. - Co prawda, brak podstaw do przyjęcia, że nieprawidłowe postępowanie lekarki miało wpływ na zgon pacjentki, niemniej pozostawienie jej bez opieki lekarskiej narażało ją na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Lekarka nie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Potwierdziła jedynie, że opuściła karetkę przed szpitalem w Brzezinach. Grozi jej 5 lat pozbawienia wolności.