Lekarka z Łyszkowic podejrzewała oszustwo i wezwała policję do ośrodka kultury [AKTUALIZACJA]
Centrum Rehabilitacji Leczniczej z Bydgoszczy wynajęło salę Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu w Łyszkowicach na bezpłatne badanie układu krążenia. Beata Koszewska-Jóźwiak, kierownik miejscowego ośrodka zdrowia wezwała policję, uznając, że uczestnicy mogą paść ofiarą oszustwa.
Jak się okazało, prowadzono tam sprzedaż wiązaną drogich produktów leczniczych z usługami medycznymi. Jedna z kobiet zaciągnęła kredyt na ponad 7 tys. zł, aby kupić materac magnetyczny oraz wziąć udział w turnusie rehabilitacyjnym. Sprawę zgłoszono Agnieszce Kopczyńskiej, powiatowemu rzecznikowi praw konsumenta w Łowiczu.
Reprezentanci CRL z Bydgoszczy telefonicznie zapraszali w ubiegłym tygodniu mieszkańców gminy Łyszkowice na darmowe badanie dla osób po 40. roku życia. Pojawiły się także papierowe zaproszenia do GOKiS. Znalazła się w nich informacja, że w czasie oczekiwania na wyniki badań przedstawiona zostanie oferta CRL oraz propozycja turnusów rehabilitacyjnych. Wśród osób zaproszonych telefonicznie na badanie znalazła się kierownik miejscowego ośrodka zdrowia.
- Wypytałam dzwoniącą do mnie kobietę o te badanie i okazało się, że chodzi i biorezonans – informuje Beata Koszewska-Jóźwiak. – Tego typu badania nie mają podstaw naukowych. Wymyślili je amerykańscy scjentolodzy. W Wielkiej Brytania są zakazane.
Kobieta na swoim profilu facebookowym alarmowała, aby nie korzystać z zaproszenia do GOKiS, gdyż „z pewnością organizatorzy będą namawiać do zakupu różnych cudownych rzeczy - garnków, kołder czy urządzeń do rehabilitacji”.
Lekarka skontaktowała się w tej sprawie także z Moniką Wawrzyn, dyrektorem GOKiS w Łyszkowicach. Nie dało to jednak spodziewanego efektu i kobieta powiadomiła o spotkaniu funkcjonariuszy policji z posterunku w Nieborowie.
- Policjanci pojawili się na miejscu spotkania i wylegitymowali jego organizatora na wypadek, gdyby któryś z uczestników zgłosił w przyszłości przestępstwo – informuje Tomasz Piechowski z Komendy Powiatowej Policji w Łowiczu.
- Dobrze zrobiłam, gdyż po badaniach, na które składał się biorezonans oraz analiza składu ciała, skontaktowała się ze mną jedna z pacjentek - dodaje kierowniczka łyszkowickiego ośrodka zdrowia. - Mieszkankę Łyszkowic przekonano, że jest bardzo chora i nabyła na raty materac magnetyczny za 4.340 zł oraz zapisała się na turnus rehabilitacyjny za 1.240 zł. Aby sfinansować ten zakup na miejscu podpisała umowę kredytową na ponad 7 tys. zł, które będzie spłacać przez 3 lata po 200 zł miesięcznie. Szukamy sposobu, aby jej pomóc, ale jest to trudne, bo odstąpienie od usługi medycznej może okazać się niemożliwe.
W pomoc łyszkowiczance włączyła się Grażyna Rykała, szefowa miejscowej rady gminy. Obie w poniedziałek (8 lipca) pojawiły się w biurze Agnieszki Kopczyńskiej, powiatowego rzecznika praw konsumenta w Łowiczu, gdzie powstało pismo dotyczące odstąpienia od umowy.
- Po analizie umowy kredytowej podjęłam decyzję o zgłoszeniu do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Warszawie nieuczciwej praktyki rynkowej polegającej na użyciu zbyt małej czcionki, którą trudno odczytać nawet osobie młodej, a co dopiero starszej – informuje Agnieszka Kopczyńska. – Jeśli firma nie będzie chciała dobrowolnie odstąpić o umowy, powołując się na to, iż nie da się tego zrobić bezkosztowo w przypadku świadczenia usługi medycznej, to również zgłoszę to do UOKiK, gdyż w podobnych sytuacjach urząd uznawał, iż istotą umowy była sprzedaż produktów, a nie świadczenie usługi medycznej.
Pani rzecznik przypomina, że konsument, który dokonał zakupu towaru czy też usługi poza siedzibą sprzedawcy ma 14 dni na zerwanie umowy. W przypadku towarów termin ten biegnie od momentu otrzymania zakupionej rzeczy. Jeżeli chodzi o usługi, to wiążąca jest data podpisania umowy.
- Podejmiemy działania zmierzające do tego, aby wykluczyć podlegające pod gminę budynki użyteczności publicznej z podobnych pokazów – zapowiada radna Grażyna Rykała. – Zorganizujemy także spotkania z mieszkańcami, aby ich przestrzec, jak nie dać się naciągnąć w takich sytuacjach.
Mimo prób nie udało nam się skontaktować z uprawnionymi do rozmów z mediami przedstawicielami bydgoskiego centrum. Natomiast dyrektor Wawrzyn nie wypowiada się w tej sprawie.