Łowicz przywitał kolejną repatriancką rodzinę z Kazachstanu
Aliona Jakhimowicz wraz z mężem Włodzimierzem Gułyjem oraz ośmioletnią Wiktorią tuż przed świętami osiedlili się w Łowiczu. Repatriantów z Kazachstanu w mieście nad Bzurą powitał burmistrz Krzysztof Kaliński.
Status repatrianta ma pani Aliona. W Polsce osiedlił się już jej brat (w Warszawie) oraz siostra (w Opolu). Ich dziadkowie byli Polakami, którzy na rozkaz Stalina zostali wysiedleni przed II wojną światową z okolic Żytomierza, który Rzeczypospolita Obojga Narodów straciła w II rozbiorze na rzecz Rosji. Dawne miasto królewskie i jego okolice nigdy już nie powróciły w granice państwa polskiego.
Przodkowie pani Aliony trafili do Tajynszy, niewielkiego miasta w Kazachstanie. Jeszcze niespełna dekadę temu 8 proc. jego mieszkańców deklarowało narodowość polską.
Repatriantka z zawodu jest sprzedawcą. Natomiast jej mąż jest zawodowym kierowcą. Pan Włodzimierz, który jest Rosjaninem, nie powinien mieć problemu ze znalezieniem pracy w Łowiczu, w którym działa wiele firm transportowych.
Wiktoria nie mówi po polsku, ale ma nadzieję, że szybko nauczy się języka rówieśników z pobliskiej Szkoły Podstawowej nr 3 w Łowiczu. Pani Aliona pytana przez dziennikarzy o obawy związane z osiedleniem się w Polsce, ma tylko jedną, która związana jest z barierą językową. Repatrianci są rodziną rosyjskojęzyczną, choć Jakhimowicz coraz lepiej włada językiem przodków.
Goście z Kazachstanu osiedlili się w około 50-metrowym mieszkaniu na drugim, ostatnim piętrze komunalnego bloku przy ul. Armii Krajowej. Lokal ten miasto wyremontowało z rządowych funduszy pozyskanych z Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi.
Rodzina ta jest siedemnastą, którą sprowadzono do miasta nad Bzurą i na pewno nie ostatnią. Goście z dawnej republiki Związku Radzieckiego święta spędzili u mieszkającego w stolicy brata pani Aliony.