Ludzki komornik i lokale socjalne
Pierwsza eksmisja orzeczona ze względu na burdy, zakłócanie spokoju i terroryzowanie sąsiadów, nie doszła do skutku.
Domowe burdy, terroryzowanie sąsiadów – po raz pierwszy w Skierniewicach takie zachowanie lokatorów miało być powodem eksmisji z mieszkania komunalnego. Wyrok sądu na razie nie został zrealizowany, bo komornik wykazał się ludzkim podejściem i nie wyprowadził lokatorki ze względu na jej problemy zdrowotne.
– Mamy trochę sąsiedzkich konfliktów, ale nie przybierają aż takiej formy agresji, jak w przypadku lokatorów z budynku przy ulicy Lelewela. Syn bił ojca, ojciec matkę, a cierpieli sąsiedzi. Zakłócanie nocnej ciszy, regularne interwencje policji. Cóż mogę powiedzieć, ci ludzie nie zasługiwali na to mieszkanie i dlatego po raz pierwszy wystosowaliśmy pozew do sądu o eksmisję nie z tytułu zalegania z płatnościami, lecz korzystania z lokalu w sposób niezgodny z przeznaczeniem i zachowanie niezgodne z zasadami współżycia społecznego – wyjaśnia Tadeusz Rudzik, prezes Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Skierniewicach. – To miała być przestroga dla innych. W sądzie zeznawali świadkowie, sąsiedzi i sąd uznał, że należy uciążliwych lokatorów eksmitować, zapewniając lokal socjalny. Wydawało się, że działania komornika to już tylko formalność – dodaje prezes.
Prezes zapowiada, że postara się załatwić sprawę polubownie, namawiając uciążliwych lokatorów do dobrowolnej przeprowadzki do lokalu przy ulicy Sienkiewicza.
Socjalne do budowy
Miasto nie dysponuje budynkiem z lokalami socjalnymi, bo dopiero zamierza taki postawić. Był to plan już poprzedniego prezydenta Skierniewic, ale budownictwo socjalne w mieście się nie powiodło, jakoby przez brak lokalizacji. Jak wielokrotnie tłumaczył poprzedni prezydent, niezależnie od miejsca, zawsze będą protesty sąsiadów takiego budynku.
Obecnie Leszek Trębski twierdzi, że zamiast budownictwa socjalnego lepiej postawić mieszkania komunalne, natomiast na socjalne przekwalifikowywać te o najniższym standardzie. Ma też wątpliwości co do działki przy ulicy Sobieskiego, gdzie docelowo ma powstać czteroblokowe osiedle socjalne.
– Przy planowanej lokalizacji jest już sporo osiedle, gdzie mieszka około 160 rodzin i bliskość bloków socjalnych będzie sporym wyzwaniem dla tych ludzi. Lepszy do tego celu byłby stary biurowiec Zatry, można byłoby go odkupić od właściciela za rozsądną cenę – uważa Leszek Trębski.
Bloki, nie baraki
Osiedle socjalne ma powstać na tyłach zakładu energetycznego. Miejska działka ma około 4 ha. Najpierw miasto musi przystąpić do zmiany miejscowego planu zagospodarowania, bo działka jest rolna i do produkcji pod osłonami.
– Jest decyzja prezydenta Jażdżyka, trzeba budować. Broń Boże baraki czy kontenery, tylko bloki. Przystąpimy do zmiany planu i ogłosimy przetarg na wykonanie dokumentacji na jeden blok. Jednak plan zagospodarowania będzie na cztery – informuje Eugeniusz Góraj, wiceprezydent Skierniewic.
Prezydent ocenia, że projekt z pozwoleniem na budowę będzie gotowy do końca marca przyszłego roku, bo do tego czasu z Banku Gospodarstwa Krajowego miasto ma szansę uzyskać trzydziestoprocentowe dofinansowanie.
– Na TBS można dostać nawet 40 procent, ale nie mamy TBS-ów – mówi Góraj.
Blok socjalny ma mieć około 40 mieszkań z podstawowym wyposażeniem, ale nadających się do zamieszkania. Wiceprezydent Góraj nie chce komentować sugestii, że lokalizację wybrano ze względu na bliskość komendy policji.
Liczniki na żetony
Władze miasta zdają sobie sprawę, że skoro do budownictwa socjalnego trafią lokatorzy z eksmisji orzeczonych za zobowiązania finansowe, to i w nowym bloku mogą być problemy ze ściąganiem opłat za wodę, ogrzewanie i czynsz.
– Energetyka sobie z tym radzi zakładając liczniki na żetony, więc i my rozważamy, żeby na żetony były liczniki wody – zdradza wiceprezydent.
Tymczasem na eksmisje do lokali socjalnych czeka około 160 rodzin. Jak informuje Konrad Sala z biura prasowego UM, w tym roku jak na razie zrealizowano 4 eksmisje: z budynków przy ul. Rynek 15, ul. Pomologicznej 6, ul. Batorego 26 oraz Reymonta 22.
Prezes Tadeusz Rudzik uważa, że bez budownictwa socjalnego miasto nie jest w stanie zrealizować wszystkich wyroków eksmisyjnych nawet przez najbliższe kilkanaście lat.