Łuszczyca to nieuleczalna choroba, która pozostaje z chorym do końca życia. Przez zmiany skórne pacjenci często są stygmatyzowani i wykluczani z życia społecznego. Na szczęście, dzięki postępowi medycyny chorzy z łuszczycą mogą żyć i funkcjonować normalnie. O tym, jaki postęp dokonał się w leczeniu tej i innych chorób dermatologicznych, na jakie leczenie czekają chorzy i jak wygląda dostęp do nowoczesnego leczenia dla polskich pacjentów mówi dr hab. n. med. Irena Walecka, kierownik Kliniki Dermatologii CSK MSWiA w Warszawie.
Pani Profesor w leczeniu, których ze schorzeń dermatologicznych dokonał się w ostatnich latach szczególny postęp?
Praktycznie w całym obszarze dermatologii powstały zarówno nowe metody leczenia jak i diagnostyki. W wielu chorobach, w tym w łuszczycy, atopowym zapaleniu, w chorobach pęcherzowych, przewlekłej pokrzywce mamy obecnie nowe bardzo skuteczne terapie biologiczne. Pojawiły się również nowe terapie czerniaka, które diametralnie zmieniły rokowanie chorych, zwłaszcza tych z bardziej zaawansowanymi postaciami. Także w obszarze chorób autoimmunologicznych dokonał się duży postęp. Kiedyś choroby te, to w zasadzie był wyrok, ze względu na zajęcie poza skórą również narządów wewnętrznych. W chorobach dermatologicznych pacjenci nie umierają z powodu zmian skórnych, ale z powikłań narządowych towarzyszących tym zmianom. Łuszczyca sama w sobie nie jest groźną chorobą, ale towarzyszące jej zmiany w układzie sercowo-naczyniowym, zaburzenia metaboliczne, cukrzyca czy nadciśnienie już tak.
Jakie są korzyści dla pacjentów stosujących innowacyjne terapie – np. w łuszczycy?
Łuszczyca jest ogólnoustrojową chorobą zapalną, czyli poza skórą zajęte są również inne narządy. Stosując innowacyjne terapie, takie jak leczenie biologiczne, wpływamy na wszystkie elementy procesu zapalnego. Dzięki wdrożeniu leczenia biologicznego zmniejsza się śmiertelność i jest mniej powikłań narządowych lub rozwijają się one dużo wolniej. Wielką zaletą tego leczenia jest możliwość normalnego funkcjonowania pacjenta z łuszczycą w społeczeństwie i to zarówno w wymiarze rodzinnym jak i zawodowym, a pamiętajmy, że większość chorych to ludzie w wieku 30-60 lat. Pacjent dobrze leczony może normalnie chodzić do pracy, nie bierze zwolnień, nie muszą zwalniać się z pracy jego bliscy żeby się nim opiekować. Bo niestety jeśli ktoś choruje na łuszczycę, to z nim choruje cała rodzina. Kolejny pozytywny aspekt prawidłowego leczenia, to to, że pacjent oczywiście nadal pozostaje pod opieką lekarza dermatologa i chodzi na wizyty, ale są to wizyty planowe, co oznacza, że pacjent nie generuje kolejek, nie przebywa w szpitalu kilka razy w roku, rzadziej albo wcale nie korzysta z pomocy kardiologa, pulmonologa, hepatologa, psychiatry i jeszcze kilku innych specjalistów. Patrząc realnie na zyski i straty z leczenia biologicznego
i koszty społeczno-ekonomiczne, to wydaje się, że są one niewspółmiernie niskie w stosunku do kosztów generowanych na leczenie i absencje chorobowe pacjentów źle leczonych.
Czy polscy pacjenci mają dostęp do nowoczesnych leków? Jak to wygląda na tle Europy?
W krajach Europy północno-zachodniej, takich jak: Anglia, Belgia Holandia, Szwecja pacjenci mają dostęp do 8 substancji stosowanych w leczeniu łuszczycy, w Polsce obecnie mamy 4 leki refundowane, co zmieni się na 6 substancji po 01.11.2018 wraz z wejściem do programów lekowych dwóch nowych cząsteczek. Trudność dostępu w Polsce do nowoczesnych leków biologicznych polega na tym, że pacjent musi spełnić określone, bardzo restrykcyjne kryteria, żeby wejść do programu i uzyskać takie leczenie. Różnimy się z większością krajów europejskich wysokością wskaźnika PASI (wskaźnik nasilenia łuszczycy i zajęcia powierzchni skóry), który w Polsce przy większości leków biologicznych stosowanych w leczeniu łuszczycy plackowatej musi być powyżej 18, a w większości krajów Europy pacjent musi mieć PASI tylko większe niż 10 lub w ogóle nie jest brane pod uwagę. PASI 18 oznacza już bardzo zaawansowane zmiany łuszczycowe, z reguły ze wszystkimi jej manifestacjami ogólnoustrojowymi. Ponadto program lekowy w Polsce jest niestety ograniczony czasowo do 24, 48 lub 96 miesięcy, co jest niezgodne z ChPL (Charakterystyka Produktu Leczniczego) tych leków i to jest największy problem i dramat tych ludzi, bo kiedy pacjentowi dzięki terapii się poprawia i zaczyna normalnie funkcjonować, to my musimy niestety zakończyć leczenie, bo kończy się czas, w którym może korzystać z programu. Łuszczyca to choroba na całe życie, której nie można całkowicie wyleczyć i niestety z reguły po jakimś czasie – kilku, kilkunastu miesiącach choroba nawraca. Na świecie to lekarz prowadzący decyduje, kiedy i w którym momencie odstawić terapię, a nie jest to podyktowane wymogami administracyjnymi programu. Leczenia nie powinno się odstawiać, ponieważ przy odstawieniu leku u pacjenta wytwarza się lekooporność, co oznacza, że każde następne włączenie terapii jest mniej skuteczne.
Czy Pani Profesor mogła by opowiedzieć nam o pacjencie, którego życie zmieniło się dzięki zastosowaniu nowoczesnych leków?
Jest taki pacjent, którego poznałam, gdy miał ok. 30 lat. Na łuszczycę zaczął chorować przed maturą – był dobrze zapowiadającym się zawodnikiem piłki nożnej, grał w klubie i z tym wiązał swoją przyszłość. Z tym lub z dziennikarstwem. Miał plany i marzenia, ale kiedy pojawiły się zmiany skórne i zdiagnozowano u niego łuszczycę, jego świat po prostu zaczął się walić – najpierw koledzy z drużyny nie chcieli się z nim przebierać we wspólnej szatni, później trener zasugerował, że chyba powinien zrezygnować z gry. Odrzucony przez swoich rówieśników, w tym także przez ówczesną dziewczynę, zaczął coraz mniej wychodzić z domu i wkrótce zaczął zmagać się z depresją. W efekcie nie udało mu się zdać matury (co zrobił w późniejszym czasie), nie poszedł na wymarzone studia na AWF, a to jeszcze bardziej nasiliło depresję. Doszły do tego problemy z alkoholem i używkami. Kiedy przyszedł do mnie był zrezygnowanym, smutnym i nieszczęśliwym młodym człowiekiem. Miał bardzo wysoki wskaźnik PASI, cały czas zmagał się z myślami samobójczymi. Udało mi się go namówić najpierw na terapię ogólną, potem biologiczną, o której wcześniej nic nie wiedział. Dzięki tej terapii praktycznie wszystkie zmiany skórne zniknęły i to diametralnie odwróciło jego życie – zapisał się na wymarzone studia, poszedł na dziennikarstwo, znalazł
dziewczynę, zaczął układać sobie życie. Czasem jak o nim myślę, nie jestem w stanie uwierzyć, że to ten sam mężczyzna, który przyszedł do mnie dwa lata temu i mówił, że w zasadzie jemu to się nic nie chce i najlepiej byłoby gdyby umarł. Dlatego uważam, że terapia biologiczna przywraca chorych do życia.
Na jakie nowe leki czekają polscy pacjenci?
Polscy pacjenci czekają na takie leki jakie stosowane są obligatoryjnie na świecie. W pierwszej kolejności na Inhibitory interleukiny 17, które o ile mi wiadomo wchodzą do programów lekowych już od 01.11.2018. Czekają również na inhibitor interleukiny 23, który u nas w Polsce w programach lekowych jest jeszcze niedostępny. Leki te stanowić mają pewnego rodzaju wentyl bezpieczeństwa dla pacjentów, u których nie osiągnięto efektów terapeutycznych dostępnymi obecnie w programie lekami biologicznymi, a także dla tych którzy utracili odpowiedź na leczenie.