Małgorzata Korbin: Odrobinę grzeszyliśmy
Prześwietlamy Małgorzatę Korbin, dyrektor Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach.
Z młodzieńczych przygód pani dyrektor wspomina chociażby klasowe spotkanie o północy na cmentarzu w Białowieży. Czwarta „b” matematyczno-fizyczna z żyrardowskiego LO do dziś się spotyka. To tam nawiązały się prawdziwe przyjaźnie, takie do końca życia.
- Wtedy poznawaliśmy świat, czasem odrobinę grzeszyliśmy - uśmiecha się Małgorzata Korbin.
Pani dyrektor zawsze była aktywna i działała w samorządzie. Nie potrafiła nic nie robić.
- Sami wymyśliliśmy swój teatr i wystawialiśmy sztuki, m. in. „Wesele” Wyspiańskiego czy „Dziady” Mickiewicza.
O wyborze biologii jako kierunku studiów Małgorzata wiedziała od trzeciej klasy LO. Studia wspomina jako czas bardzo twórczy i ciekawy, ale niełatwy przez konieczność codziennych dojazdów do Warszawy.
Pierwsza miłość? Oczywiście w przedszkolu.
- Chociaż moje miłości rzadko wiedziały o tych uczuciach - uśmiecha się dyrektor Korbin. Największą miłością pani Małgorzaty jest jej córka, Marta.
- Córka to mój największy przyjaciel, zawsze możemy na siebie liczyć. Tego wszyscy nam zazdroszczą - mówi.
Marta z wykształcenia jest informatykiem. Prywatnie to szczęśliwa mężatka i mama 5-letniego Pawełka i niespełna rocznego Michałka. Starszy z chłopców zapytany w przedszkolu o to, co najbardziej lubi babcia Gosia, odparł bez zastanowienia: „Pawełka!”.
Poza czasem spędzanym z rodziną pani dyrektor pasjonuje się podróżami i kradnie czas na czytanie książek.
- Czytam wszystko, od klasyki i noblistów po kryminały i „Alicję w Krainie Czarów.” W jednym z pokoi przerobionym na bibliotekę trzy ściany od góry do dołu udało mi się zapełnić książkami - dodaje.
Miłość do literatury pani Małgorzata odziedziczyła po żeńskiej linii rodziny, miłość do dzikiej przyrody po ojcu.
- Najbardziej przemawia do mnie przyroda południowej Afryki, północnej Australii i Chile. W Polsce pierwsze miejsce ma w moim sercu Puszcza Białowieska - mówi.
W kuchni dyrektor też się odnajduje. - To trochę jak laboratorium. Wszystkie święta zawsze są u mnie i wiem, że cała rodzina czeka na mojego karpia w galarecie - mówi.
Życie i praca
Małgorzata Korbin urodziła się w Żyrardowie. Tam ukończyła szkołę podstawową i LO im. S. Żeromskiego. Po zdaniu matury wybrała studia na Uniwersytecie Warszawskim. Oczywiście biologię.
- Studiowało się świetnie, bo biologia jest pasjonująca. To właśnie okres studiów i badania nad komórkami nowotworowymi w ramach pracy magisterskiej (pod kierunkiem prof. Tarnowskiego) są początkami mojej pasji do odkrywania tajemnic życia w laboratorium - mówi.
Przez kilka lat po studiach Małgorzata Korbin pracowała jako nauczycielka w skierniewickim LO im. B. Prusa. Uczyła biologii m. in. wielu skierniewickich lekarzy. Praca w szkole w tym okresie była wyborem idealnym, ponieważ pozwalała wygospodarować czas dla dziecka.
Powrót do laboratorium to 1989 rok. Wówczas dyrektor Korbin rozpoczęła pracę w skierniewickim instytucie jako wirusolog. Zajęła się technikami biologii molekularnej i biotechnologii. Po 5 latach obroniła doktorat, której promotorem była prof. Maria Kamińska. Przez dalsze lata rozwijała swój warsztat badawczy uzyskując stopień doktora habilitowanego i tytuł profesora. Pod jej kierunkiem doktorat uzyskało czterech pracowników instytutu, kolejne przewody doktorskie są w toku.
Praktyki w laboratorium odbywali liczni studenci z uczelni krajowych i zagranicznych.
- Udało mi się stworzyć prężny zespół wykorzystujący nowoczesne metody biotechnologiczne dla potrzeb ogrodnictwa, znany nie tylko w Polsce, ale i za granicą - mówi.
Zespół ten w 2002 roku podjął się realizacji projektu unijnego dotyczącego mapy genetycznej jabłoni. Był to pierwszy projekt unijny w Skierniewicach.
Jak to jest być dyrektorem Instytutu Ogrodnictwa? - To duże wyzwanie - przyznaje Małgorzata Korbin. - Przez pół roku udało się jednak osiągnąć wiele. Najważniejsze jest zażegnanie zapaści finansowej i groźby zwolnień grupowych, przed którymi stał instytut wiosną 2015 roku. Parafrazując słynne sformułowanie można powiedzieć, że stanęliśmy nad przepaścią i zrobiliśmy duży krok... do tyłu.