Maluchy chcą stawiać babki, a te z grubego piachu nie wychodzą...
Rodzice dzieci z osiedla Widok alarmują, że piasek w piaskownicach jest złej jakości. Norm dla piachu do zabawy nie ma, więc jego rodzaj zależy od widzimisię zarządcy.
Jedna z mam z osiedla Widok zgłosiła się do redakcji „ITS” z problemem, jaki pojawił się wiosną tego roku. Odkąd jej córka zaczęła korzystać z piaskownicy, ubranek praktycznie nie da się doprać, a sama zabawa w piachu, jaki w tym roku dzieci mają do dyspozycji, pozostawia wiele do życzenia.
- To nie jest normalny, jasny piasek, tylko jakiś przemysłowy - mówi mama 2,5- letniej Alicji. - Zgłaszałam ten problem do Zakładu Utrzymania Miasta i pan, z którym rozmawiałam obiecał, że sprawie się przyjrzy.
Kobieta dodaje, że kiedy w kolejnym tygodniu wykonała telefon do spółki miejskiej usłyszała, że pracownik był na miejscu i jego zdaniem wszystko jest w porządku.
- Powiedział mi, że nie ma żadnych norm dla piachu w piaskownicy i w związku z tym nic nie zostanie zmienione - mówi wzburzona. - Jeżeli nie ma norm, to przydałoby się zwykłe ludzkie podejście. Jaka korzyść z piachu, jeśli nie da się z niego babki zrobić?
W ubiegłym roku docierały do nas sygnały od rodziców bardzo zadowolonych z jakości piasku w piaskownicach. Mama Alicji temu ubiegłorocznemu też nie ma nic do zarzucenia.
- W zeszłym roku piach był ładny, dzieci robiły z niego babki, no i nie brudził ubranek - opowiada. - W tym roku po zabawie w piaskownicy nie ma możliwości, żeby na kolejny dzień zostawić ubrania. Spodenki albo rajstopy mają dosłownie czarne łaty, bardzo trudne do doprania.
Prezes ZUM jest zaskoczony takimi opiniami, tym bardziej, że dostawca piachu jest ten sam co w zeszłym roku.
- Wszystkie piaskownice w mieście mają ten sam piasek i nie słyszałem, żeby coś było nie tak - mówi Piotr Majka. - Muszę się przyjrzeć sytuacji, bo dobrze by było, gdyby piaskownice spełniały swoją funkcję i żeby piach był odpowiedniej jakości.
Rodzicom marzy się taki bielutki, miałki piach, jaki był w piaskownicy na placu zabaw w parku miejskim. Takiego mali skierniewiczanie, niestety, raczej nie powinni się spodziewać.
- Tamten piach był przywieziony przez wykonawcę placu zabaw i na pewno jest droższy - mówi prezes Majka. - Jeśli wypełnimy piaskownice tańszym piachem, to na pewno będzie można go częściej wymieniać i nie będzie kłopotu z jego dostępnością.
Na placu zabaw w parku podczas naszych odwiedzin bawiła się garstka dzieci. Przy piaskownicy urzędował trzylatek z mamą.
- Zupełnie inny piasek, taki nieprzyjemny i jakby brudny - ocenia mama Olafa. - Próbujemy zrobić babki, ale mało która się udaje. Ten biały, chociaż był sypki, to była rewelacja!
Na wspomnianym placu w parku dzieci nie mogą korzystać z trzech zabawek. Urządzenia są zabezpieczone folią i biało-czerwoną taśmą oraz opatrzone napisem „trwa budowa”.
- Zabawki straciły stabilność i ich stan mógł zagrażać bezpieczeństwu - twierdzi prezes ZUM. - Naprawy są wykonywane w ramach gwarancji. Całe nogi się ruszały, trzeba je było wykuć, zabetonować i położyć na nowo. Teraz to kwestia doschnięcia betonu i zabawki znów będzie można używać.
Miasto póki co na terenie najbardziej ekskluzywnego placu zabaw napraw nie wykonuje. Plac wciąż jest na gwarancji i każda usterka zgłaszana jest wykonawcy albo producentowi. Spółka we własnym zakresie dokonuje tylko drobnych napraw, jak uzupełnienie śrubek.
- Mamy teraz pracownika przeszkolonego z nadzorowania i pielęgnowania placu zabaw i skrupulatnie wszystko sprawdzamy - dodaje Piotr Majka.
Piaskownica na placu zabaw przy ul. Mszczonowskiej ma ten sam piasek, co piętnaście pozostałych. Napotkana tam mama 4-latki z jakości piachu jest „zadowolona”.
- Najbardziej się cieszę, kiedy zamkną mi sklepy i nie mam gdzie kupić żwirku dla kota - wyznaje przekornie mama Oliwia. - Wtedy z łopatką idę tutaj i mam piach za darmo.
Kociarzy lub innych osób korzystających z miejskich zasobów piachu nie ma zbyt wielu, bo spółka nie zauważyła, żeby go ubywało.
- Jeśli piachu brakuje, to składamy to na karb roznoszenia przez bawiące się dzieci - mówi prezes.