Nowotwór zabrał mamę dwóm małym dziewczynkom. Ich tata wrócił do kraju i chce poukładać życie. Potrzebują mieszkania.
Przez kilka ostatnich dni kwietnia w mieście prowadzona była zbiórka pieniędzy na rzecz Joanny Budynek, u której w zastraszającym tempie postępowała choroba nowotworowa. W zbiórkę zaangażowały się również władze miasta.
Choroba rozpoczęła się od bólu głowy i brzucha. W swoje 30. urodziny, 19 marca, pani Asia trafiła na skierniewicki SOR, wyczuła bowiem guz w piersi, pojawiły się guzy na głowie i kłopoty z chodzeniem.
Pani Asia mieszkała w Skierniewicach z córeczkami i partnerem; stały kontakt z dziewczynkami miał ich ojciec, były mąż pani Asi, do tej pory pracujący za granicą.
- 8 marca byłem w Polsce. Widziałem się z byłą żoną - składałem jej życzenia i dałem kwiaty na Dzień Kobiet. Wszystko było w porządku - wspomina Mariusz Budynek. - A jakiś tydzień później Asia zadzwoniła do mnie, że jest w szpitalu i walczy o życie!
Wszystko potoczyło się błyskawicznie: diagnoza, chemioterapia i choroba, która nie dała za wygraną. Pani Asia odeszła pod koniec kwietnia.
Mariusz Budynek błyskawicznie podjął decyzję o powrocie na stałe do kraju, podjął też pracę w branży budowlanej. Opiekę nad dziewczynkami sprawuje przy udziale byłego partnera pani Asi.
- Odbiera córki z przedszkola, chodzi z nimi do sali zabaw - mówi pan Mariusz. - Próbujemy jakoś ogarnąć trudną sytuację.
W ułożeniu na nowo życia po wielkiej stracie nie pomagają aktualne warunki lokalowe.
- Mieszkam u ojca. On w jednym pokoiku, a w drugim ja z siostrą, jej córką i z moimi dziewczynkami - wyjaśnia mężczyzna. - Jest bardzo ciężko.
Pan Mariusz chce zapewnić dzieciom jak najlepsze warunki, a do tego potrzebne jest mieszkanie. Potrzebna jest pomoc miasta Skierniewice.
- Pan Mariusz musi wystąpić do nas z wnioskiem i dopełnić wszelkie formalności - mówi Krzysztof Jażdżyk, prezydent Skierniewic. - Jestem całym sercem za tą rodziną.