Mediacje nic nie dały i przed sądem odbyła się kolejna rozprawa
Prezydent Krzysztof Jażdżyk przeciwko byłej radnej Alicji Cyrańskiej
Alicja Cyrańska została pozwana o naruszenie dóbr osobistych prezydenta Skierniewic, bo sugerowała na swoim blogu, że za wielkim pożarem na osiedlu Rawka, który wybuchł w 2014 roku w czasie wyborów samorządowych, stał właśnie Krzysztof Jażdżyk, wówczas kandydat na prezydenta miasta.
- W swoim tekście, zaskarżonym do sądu przez pana Krzysztofa Jażdżyka, przedstawiłam fakty: pożar śmieci na Rawce wybuchł 5 godzin po przedstawieniu wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich. Było to celowe podpalenie, pan Krzysztof Jażdżyk wykorzystał pożar do celów politycznych, oczerniając Leszka Trębskiego nieprawdziwymi informacjami - Alicja Cyrańska zwraca przy tym uwagę, że nigdzie nie napisała, że to sam zwycięzca wyborów podpalił hałdy z odpadami.
- Na blogu jest sugestia, że to Jażdżyk podpalił śmieci, żeby wygrać wybory. I ja na to pozwolić nie mogę - skwitował były prezydent.
- Nikt prezydenta nie oskarża o podpalenie, to byłoby wręcz groteskowe - tak skomentował wpis obrońca Alicji Cyrańskiej.
W dwóch rozprawach mediacyjnych, jakie odbyły się w Łodzi, strony nie doszły do porozumienia i uzgodnienia stanowiska. Alicja Cyrańska nie zgodziła się przeprosić Jażdżyka twierdząc, że ma rację, bo ten wykorzystał pożar w celu wygrania wyborów.
- On domaga się ukarania mnie nie tylko za tekst o pożarze, ale za całość mojej internetowej publicystyki. A ja dzięki zdobyczom demokracji mogę krytykować pana Jażdżyka w interesie społecznym, bo jako prezydent jest on osobą publiczną - twierdzi. - Prowadzę blog, mam prawo pisać i krytykować. Wytoczenie mi tej sprawy to próba zastraszenia - uważa.
Ze względu na nieobecność Krzysztofa Jażdżyka na ostatniej rozprawie, która odbyła się 13 lutego, sąd zarządził, że posiedzenie będzie niejawne.
- Ale ja nie mam niczego do ukrycia i na następnej sprawie oczywiście będę za pełną jawnością - zapewnił nas prezydent Skierniewic.
Kolejna rozprawa wyznaczona jest na połowę marca. Obie strony przekonują, że w spokoju czekają na wyrok.
- Jakby ścisnąć akt oskarżenia, to nic w nim nie ma - mówi Alicja Cyrańska.