Miasto musi dopłacić do nowej drogi w Skierniewicach
Budowa nowej drogi w Skierniewicach dobiega końca, tymczasem na ratusz spadła niemiła wiadomość: trzeba do tej inwestycji dopłacić. I to dużo, bo prawie 3 miliony złotych.
Pod koniec kwietnia Sąd Okręgowy w Łodzi w postępowaniu upominawczym orzekł, że miasto Skierniewice musi zapłacić Przedsiębiorstwu Robót Drogowo-Mostowych z Piotrkowa Trybunalskiego kwotę 2 mln 935 tys. 753 zł wraz z odsetkami liczonymi od 10 kwietnia do dnia zapłaty. Nakaz zapłaty powinien zostać zrealizowany w przeciągu dwóch tygodni – lub w tym terminie wniesiony sprzeciw. Oczywiście miasto wniesie sprzeciw.
– Ten nakaz jest następstwem braku aneksu do umowy, braku zleceń, to takie kukułcze jajo od poprzednie władzy – kwituje prezydent Skierniewic Krzysztof Jażdżyk.
Sprawa dotyczy ulicy Pieniążka, jaką przebito od ronda Solidarności do ulicy Rawskiej. Roboty przy jej budowie ruszyły wiosną ub. roku i jak już pisaliśmy, nie przebiegały gładko.
Problemy zaczęły się pod koniec maja, gdy podczas usuwania wierzchniej warstwy w korycie przyszłej jezdni natrafiono na luźny grunt. Przede wszystkim w miejscu ronda przy ulicy Rawskiej oraz na skrzyżowaniu z ulicą Trzcińską. Luźny grunt pod budowę drogi się nie nadaje i zaszła konieczność wybrania go do nienaruszonego podłoża, które w tym miejscu jest gliniaste.
Projektant stwierdził konieczność, a to oznaczało rozszerzenie zakresu robót i dopłatę.
Kolej rzeczy powinna być taka, że roboty należało przerwać i przystąpić do negocjacji. Oszacować ilość gruntu do usunięcia, ustalić koszty wywozu metra sześciennego i aneksować umowę. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że zadziałano na zasadzie „róbmy co swoje, a potem się dogadamy”. Firma z Piotrkowa, chcąc dotrzymać termin, rozpoczęła wybieranie luźnego podłoża.
– Robili to bez zlecenia, dopiero na początku lipca wpłynęło do nas pismo wykonawcy, że trzeba wybrać około 25 tysięcy metrów sześciennych podłoża. Jednocześnie zaproponowali, że rozliczenie za wymianę podłoża będzie rozliczone z trzech pozycji kosztorysu ofertowego i wyliczyli orientacyjny koszt. Jako, że w budżecie nie było tych pieniędzy, nie mogliśmy zlecić robót – usłyszeliśmy w wydziale komunikacji UM.
Według dokumentów przedstawionych przez firmę z Piotrkowa, z koryta przyszłej ulicy od 3 czerwca wywieziono 16,8 tys. metrów sześciennych gleby, 3,3 tys. m sześc. gruzu i 242 m sześc. odpadów komunalnych, które trafiły na wysypisko w Pukininie pod Rawą. Odpady komunalne wywieziono na końcu, pomiędzy 23 września a 4 października.
W urzędzie miasta potwierdzają, że ówczesny prezydent miasta nie chciał przystąpić do negocjacji z wykonawcą. Wydawało się, że zmiana władz samorządowych otworzy drogę do porozumienia, lecz podczas spotkania w grudniu ub. roku z członkiem zarządu PRD-M prezydent Krzysztof Jażdżyk usłyszał, że teraz cena jest inna. Nie 45 zł 80 gr netto za metr sześcienny, lecz 74 zł 80 gr… Czyli nie 936,7 tys. złotych netto za wywiezienie 20.452 m sześciennych, lecz 1 mln 529 tys. 809 zł.
Władze samorządowe nie podpisały aneksu, negując zasadność podwyżki. Efekt tego jest taki, że wykonawca poszedł do sądu, który w postępowaniu upominawczym przyznał mu rację, a zasądzona kwota uległa… nieomal podwojeniu.
– Będziemy się starać, żeby takich pieniędzy nie zapłacić. Oni tyle wyliczyli, a teraz my mamy czas, żeby się do tego ustosunkować – mówi Krzysztof Jażdżyk.
Miasto nie stoi na dobrej pozycji, bo dodatkowe roboty zostały wykonane za wiedzą ratusza, co potwierdzają wpisy w dzienniku budowy.
Na szczęście przepychanki w wykonawcą nie wpłyną na termin zakończenia inwestycji, który jest ustalony do połowy czerwca.