Międzynarodowa mięsna afera pod Łowiczem

Czytaj dalej
Fot. Rafał Klepczarek
Rafał Klepczarek

Międzynarodowa mięsna afera pod Łowiczem

Rafał Klepczarek

W połowie grudnia przed Sądem Rejonowym w Łowiczu stanie Białorusin, który przyznał się do sfałszowania dokumentu przewozowego ponad 20 ton mielonego mięsa wieprzowego. Oficjalnie miało ono trafić przez Polskę z Litwy do Rumunii. Sprawa ta kryje jednak w sobie wiele tajemnic.

Mięsna afera rozpoczęła się w piątek, 9 października pod Łowiczem. Funkcjonariusze łowickiego oddziału Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Łodzi około godz. 16 zatrzymali w Zabostowie Dużym do kontroli ciężarowe volvo z naczepą. Ciągnikiem siodłowym z rosyjskimi numerami rejestracyjnymi kierował 28-letni obywatel Białorusi.

- Tir jechał za szybko, a po oczach kierowcy od razu widać było, że coś jest nie tak - informuje mł. inspektor Łukasz Tuszyński, który dokonał kontroli ciężarówki.

W szoferce volvo znajdowało się dwóch białoruskich kierowców. Zgodnie z przedstawionym przez młodszego z nich dokumentem przewozowym transportowali oni 20.358 kilogramów mielonej wieprzowiny z Litwy do Rumunii. Mięso miało zostać załadowane dzień wcześniej w Wilnie. - Kierowcy nie okazali do kontroli wymaganych dokumentów weterynaryjnych twierdząc, iż nie zostali w nie wyposażeni - mówi przedstawiciel WITD.

Funkcjonariusze obawiali się, że w naczepie może być przewożone mięso zarażone wirusem afrykańskiego pomoru świń i powiadomili o tej nietypowej sytuacji odpowiednie służby, w tym Głównego Lekarza Weterynarii. Ten ustalił, że wskazana w liście przewozowym litewska firma… nie istnieje.

Na miejscu pojawili się przedstawiciele powiatowych służb weterynaryjnych z Łowicza. Po otwarciu ciężarówki okazało się, że przewozi ona 33 palety z mięsem o wadzie ponad 600 kg każda. Po bliższym zbadaniu okazało się, że wieprzowina oznaczona jest… polskimi znakami weterynaryjnymi jednego z oddziałów duńskiego zakładu mięsnego znajdującego się w Kole, a plomby na chłodni należą do duńskiego zakładu, który zajmuje się przetwórstwem… ziemniaków.

Z ustaleń służb weterynaryjnych wynika, że z Dani do Koła sprowadzono elementy wieprzowe, które tam następnie zmielono. Okazało się, że mięso zostało przebadane weterynaryjnie w Polsce i faktycznie w Rumunii czeka na nie odbiorca. Tam też ostatecznie zostało wysłane.

W efekcie powyższych ustaleń Jerzy Kowalczyk, powiatowy lekarz weterynarii w Łowiczu powiadomił śledczych o podejrzeniu sfałszowania listu przewozowego.

Przyznał się do tego 28-letni kierowca rosyjskiego tira. - Obywatel Białorusi zgodził się dobrowolnie poddać karze - informuje Elżbieta Golis z Prokuratury Rejonowejw ŁowiczuProkuratura Rejonowa w Łowiczu. - Pod koniec października przesłaliśmy do sądu wniosek o ukarania Białorusina grzywną w wysokości 5 tys. zł.

Cała ta historia ma jednak drugie dno. Zmielone w Polsce duńskie mięso pod Bukareszt próbowano przewieźć w dziwny sposób. Rosyjski tir został zatrzymany, gdy kierował się na Sochaczew, a tam znajduje się zjazd na Terespol, czyli na wschód, a nie na południe Europy. Inna, znacznie ciekawsza sprawa wiąże się z wynajęciem rosyjskiego przewoźnika. Rumuński odbiorca mięsa wynajął do jego przewiezienia jedną z lokalnych firm. Ta scedowała to zadanie na inną, która przewóz zleciła przewoźnikowi z Litwy. Ten ostatni wynajął rosyjskie ciężarówki.

- Trudno powiedzieć, czy chodziło ominięcie embarga na przewóz wieprzowiny do Rosji, czy może o pranie brudnych pieniędzy lub o coś zgoła innego - głośno zastanawia się Jerzy Kowalczyk, powiatowy lekarz weterynarii w Łowiczu.

Rafał Klepczarek

Rafał Klepczarek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.