Mieszkańcy komunalnego bloku w Łowiczu boją się o życie i zdrowie. Skarżą się też na fetor

Czytaj dalej
Fot. Rafał Klepczarek
Rafał Klepczarek

Mieszkańcy komunalnego bloku w Łowiczu boją się o życie i zdrowie. Skarżą się też na fetor

Rafał Klepczarek

Chwile grozy przeżyli mieszkańcy jednego z komunalnych bloków przy ul. Armii Krajowej w Łowiczu. W mieszkaniu samotnie mieszkającej staruszki rozszczelniła się instalacja gazowa. 85-latka nawet tego nie zauważyła. Ludzie boją się, że w przyszłości może dojść do tragedii.

Z tą panią od lat mamy problemy – mówi jej jedna z sąsiadek. – Z jej mieszkania dochodzi taki smród, że nie można tu normalnie żyć.

- Interweniujemy w Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej w Łowiczu, aby w końcu zrobiono porządek z uciążliwą lokatorką, ale jak do tego pory poza dwoma akcjami czyszczenia mieszkania nasze prośby na niewiele się zdały – dodaje inna z mieszkanek komunalnego bloku, w którym żyje 40 rodzin.

Do niedzieli (8 grudnia) wspólne życie najemców ZGM w Łowiczu pod wspólnym dachem z panią P. było uciążliwe. Obecnie stało się także niebezpieczne.

W niedzielę około godz. 17 lokatorzy wezwali ratowników Państwowej Straży Pożarnej w Łowiczu z powodu mocno wyczuwalnego gazu na klatce schodowej. Ulatniał się on z mieszkania pani P. 85-latka nie otwierała drzwi dobijającym się do niej strażakom. Ratownicy weszli do mieszkania przez zagracony balkon. Zakręcili butlę z gazem i wystawili ją na balkon, a następnie przewietrzyli mieszkanie. - Stężenie gazu nie było niebezpieczne dla mieszkańców – informuje Arkadiusz Makowski, komendant powiatowy PSP w Łowiczu.

Z naszych ustaleń wynika, że starsza pani zapomniała o gotującej potrawie. Woda wykipiała i zalała palnik, a gaz wydobywał się nadal. Kobieta miała w domu dwie butle z propan-butanem. Na szczęście ta podłączoną już się kończyła. 85-latce uniemożliwiono korzystanie z kuchenki gazowej do czasu sprawdzenia instalacji gazowej przez fachowca. Stało się to w poniedziałek.

- Drżymy teraz o życie nasze i dzieci – mówi ze łzami w oczach jedna z lokatorek. – W niedzielę przestraszeni mieszkańcy dwóch klatek stali na zimnie z dziećmi. Dobrze, że tym razem nic się nie stało, ale kto nam zagwarantuje, że w przyszłości nie dojdzie do wybuchu gazu?

Joanna Mika, dyrektor ZGM w Łowiczu zdaje sobie sprawę z zagrożenia i jej pracownicy przekonują staruszkę, aby wymieniła kuchnię gazową na elektryczną.

- Nie ma mowy – mówi pani P. – Zawsze sama kupowałam sobie butle z gazem i podłączałam je do kuchenki. To, co stało się w niedzielę nie jest przecież moją winą, a wypadkiem losowym.

Pani P. w komunalnym budynku mieszka od 18 lat. Sąsiedzi z jej klatki od dłuższego już czasu narzekają na okropne zapachy dochodzące z jej mieszkania. Skarżą się, że zbiera ona spod kontenerów różne przedmioty i składuje w mieszkaniu. Podobnie ma się dziać z zepsutą żywnością. Jak sprawdziliśmy, kobieta faktycznie mieszka w śmierdzącym i zagraconym (wpuszczono nas tylko na korytarz) mieszkaniu. Już stojąc pod drzwiami osoba o wrażliwym powonieniu może dostać mdłości. - Idzie mi już 86 rok życia i muszę mieć wszystko w zasięgu ręki – tak bałagan tłumaczy lokatorka. – Czuje pan tu jakiś smród? Bo ja nie.

Joanna Mika uważa, że najlepszym rozwiązaniem dla każdej ze stron byłaby przeprowadzka 85-latki do ośrodka, który zapewniłby jej całodobową opiekę. Kobieta nie godzi się na to, bo jak mówi, „wszystko jej zabiorą”.

Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej w Łowiczu udało się nakłonić panią P, aby regularnie odwiedzała ją opiekunka. Jeżeli to nie zmieni sytuacji, to sprawa zakończy się w sądzie, który wyśle kobietę na specjalistyczne badania lekarskie. Wykażą one, czy starsza pani jest w stanie funkcjonować samodzielnie.

Rafał Klepczarek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.