Mieszkańcy, którzy są jak kula u nogi

Czytaj dalej
Fot. Magdalena Grajnert
Magdalena Grajnert

Mieszkańcy, którzy są jak kula u nogi

Magdalena Grajnert

Właściciele 15 budynków zostaną pozbawieni miejskiego ciepła. Mieszkańcy żalą się, że pomoc prezesa polega na przekazaniu ich gazownikom, którzy i tak by do nich przyszli.

W końcu kwietnia Energetyka Cieplna wypowiedziała umowy właścicielom 15 budynków z ulic Wyspiańskiego i Matejki. Kolejne dwie osoby także dostały wypowiedzenia, ale o nie spółka się nie martwi: jedna nie pobierała ciepła przez trzy lata, druga zalegała z opłatami. Teraz mieszkańcy mają sześć miesięcy na wyposażenie domów w inny rodzaj ogrzewania.

Piątkowe spotkanie było kolejnym, które miało służyć wypracowaniu kompromisu.

- Pomoc pana prezesa polega na tym, że przekazał nas gazownikom, którzy i tak by do nas przyszli
- z żalem podkreśla pan Wiesław.

- Musicie państwo zrozumieć, że ta instalacja została wybudowana 30 lat temu - argumentował Jan Woźniak, prezes spółki EC. - Zaprojektowana wtedy dla siedemdziesięciu kilku odbiorców, dziś pracuje dla kilkunastu i przynosi straty.

Sieć ma za duże przekroje i słabą izolację. Ze 100 GJ wychodzących z węzła, 32 GJ są fakturowane. Około 15 lat temu Energetyka Cieplna zaproponowała, że dla całego osiedla obejmującego ul. Północną, Matejki i Wyspiańskiego wybuduje nowoczesną sieć i zlikwiduje węzeł grupowy.

- Wtedy mówiliśmy, że wszelkie koszty wybudowania tej sieci pokryje EC, natomiast państwo pokryjecie zakup węzła cieplnego czyli waszego wewnętrznego kotła - przypomina prezes Woźniak. - Mówiło się o 4,6 tys. złotych, ale podniosło się wielkie larum i sześć osób powiedziało „nie budujemy”.

Mieszkańcy, którzy odłączyli się od sieci, dziś ogrzewają się ekogroszkiem, gazem ziemnym lub energią elektryczną.

- My nie chcemy się zagazowywać - denerwuje się jeden z mieszkańców. - Kupię piec węglowy i będę palił, czym się da!

Właściciele nieruchomości na wybudowanie nowej sieci miejskiej nie mogą liczyć. Koszt takiej inwestycji dla kilkunastu odbiorców to około 1 mln zł, który praktycznie nigdy się nie zwróci.

- Do tego dochodzi koszt węzłów, to kolejne ponad 10 tys. złotych z państwa kieszeni - tłumaczył prezes Jan Woźniak. - Dlatego zaczęliśmy rozpatrywać zasilanie ze źródła gazowego.

Wydaje się, że nie ma wyjścia i mieszkańcy w większości podpiszą umowy z gazownią. Pojawia się jednak kwestia kosztów. Koszt samego kotła to ok. 3,5 tys. zł brutto, a przy budowie kotłowni potrzebny jest też projekt.

- Powiedział pan do nas kiedyś, że jesteśmy waszą kulą u nogi i to sformułowanie jest cały czas aktualne
- stwierdził rozgoryczony pan Wiesław.

- Ile pan nam dołoży? - otwarcie pyta jedna z mieszkanek. - Za ile się nas pan prezes pozbędzie?

Władze spółki obiecują pomoc, ale w granicy obowiązującego prawa. Mają na uwadze, że mieszkańcy, którzy odłączyli się wcześniej, też mogliby wyciągnąć ręce po przywileje, jakie ich ominęły. Dlatego o sfinansowaniu zakupu kotłów nie ma mowy, za to spółka chce pójść na rękę właścicielom domów i wynegocjować korzystną cenę kotłów. Dla osób, które będą chciały z takiej możliwości skorzystać, płatność za kocioł rozłożą na raty. Nawet na trzy lata. Na decyzję pozostało niewiele czasu.

- Gazownia prosiła, żebyście się zdeklarowali w 30 dni - mówił prezes. - Umowy należałoby już podpisywać, żeby zdążyć z procedurami przed sezonem grzewczym.

Mieszkańcy nie poniosą opłat przyłączeniowych, które standardowo nakłada gazownia na nowych odbiorców. Dzięki temu zostaje im w kieszeni 2.400 złotych.

- Ustaliliśmy, że EC zleci wykonanie projektu, jeśli zlecą nam to mieszkańcy
- mówi Jan Woźniak. - Na dziś takie oświadczenie złożyło 10 osób i w ramach współpracy z tymi odbiorcami wykonamy projekt, który kosztowałby 400-500 złotych na mieszkańca.

Każdy z mieszkańców ma inne oczekiwania i inne zużycie.

- Nie da się tak zrobić, że wszystkim kupujemy 20 kW - tłumaczył Dariusz Koprowski, który zajmie się projektami instalacji. -Trzeba ustalić indywidualnie, jakie kotły będą interesować poszczególnych odbiorców.

Wydaje się, że klamka zapadła, mieszkańcy w większości wydają się być zadowoleni.
Spółka obiecała zająć się formalnościami i pomóc w wypełnianiu wniosków, wykona projekty i wybierze projektanta. Tak naprawdę pozostaje jedynie wybór kotła.

Jednak nie wszyscy wyszli ze spotkania usatysfakcjonowani.
- Jeden z tych panów dał pełnomocnictwo kancelarii prawnej, zobaczymy, co się będzie działo - kwituje prezes EC, Jan Woźniak.

Magdalena Grajnert

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.