Mieszkanie na weekend i bajorko na dachu [GALERIA]
Państwo Połeć z os. Słonecznego mają problem z lokalem. Mówią, że nie można w nim normalnie mieszkać.
O problemie Olgi i Michała Połeć pisaliśmy przed rokiem. Małżonkowie opowiadali o bezskutecznej walce z deweloperem, któremu zgłaszali problem z wilgocią w zamieszkiwanym od 2013 roku lokalu. Co prawda po uszczelnieniu problem z lejącą się z sufitu wodą się skończył, ale wciąż jest poważny problem z wilgocią.
- Robotnicy za robotę wzięli się po wakacjach, wtedy usłyszałam ich rozmowę, kiedy pracowali na dachu - mówi Olga Połeć. -Mówili, że skisło w środku i że zrobiło się bajoro... A później od tego bajora przeszli na temat, gdzie który z nich jeździ na ryby. Ręce opadają.
Zniechęceni podejściem dewelopera małżonkowie zgłosili problem do prokuratury, do sądu i na policję.
W nadzorze budowlanym usłyszeli, że nie inspekcja nie zajmuje się takimi sprawami. Trafili też do rzeczniczki praw konsumenta, która wprost powiedziała, że nic nie zrobi.
- Bo niby straciliśmy gwarancję - denerwuje się pani Olga. - Tymczasem wszystkie pisma składaliśmy jeszcze przez upływem gwarancji, kiedy tylko zauważyliśmy wady.
Lokatorka pokazuje wyraźne plamy w łazience.
- To grzyb. Mąż go usuwał, ale on cały czas wychodzi - tłumaczy skierniewiczanka. - Ciągle wietrzymy, wywietrzniki są otwarte, aż ciągnie po plecach, ale to nic nie daje. Tak naprawdę wypadałoby nie prać i nie gotować, wtedy pewnie nie byłoby problemu.
Skierniewiczanka podaje przykład sąsiadki, która nie ma problemu z wilgocią, ale z mieszkania korzysta sporadycznie.
Deweloper zapewnia, że nie bagatelizuje zgłoszeń.
- Gdybyśmy wiedzieli o ponownym wystąpieniu zawilgoceń lub o innych problemach w mieszkaniu pp. Połeć, natychmiast podjęlibyśmy działania - informuje Natalia Leszczyńska, dyrektor ds. public relations JHM Development S.A. - Niemniej jednak w najbliższym czasie nasz pracownik skontaktuje się z pp. Połeć, aby ustalić na czym polega problem.
- Nie chcę rozmawiać z ich pracownikami, tylko z kimś z zarządu - mówi pani Olga. - Bo znowu będzie to samo, co zawsze, czyli, że to nasza wina - dodaje.