Magdalena Grajnert

Mleko się rozlało, ale kto posprząta?

Mleko się rozlało, ale kto posprząta? Fot. Marta Denisiuk
Magdalena Grajnert

Stowarzyszenia chętnie sięgają po miejskie pieniądze. W jaki sposób urząd kontroluje publiczną kasę?

Afera w stowarzyszeniu hospicjum im. Anny Olszewskiej w Skierniewicach sprawiła, że także skierniewickim urzędnikom zapaliła się czerwona lampka. W poniedziałek przedstawiciele magistratu przystąpią do kontroli w siedzibie stowarzyszenia. O miejskie pieniądze jest stosunkowo łatwo sięgnąć, pod pewnymi warunkami.

Po co zakładać stowarzyszenie

W ubiegłym tygodniu napisaliśmy o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu stowarzyszenia hospicjum, m.in. o kasetce z gotówką, do której wiele osób miało dostęp. Ba, mogło z tej gotówki korzystać.

- To niewiarygodne, żeby taka ilość pieniędzy była w siedzibie stowarzyszenia - mówi Czytelniczka, która jest członkiem innego skierniewickiego stowarzyszenia. - Skoro mieli tak lekkie podejście do pieniędzy, to ciekawe, w jaki sposób z nich korzystali?

Stowarzyszenie może założyć grupa znajomych, którzy mają wspólne zainteresowania i planują wspólnie je rozwijać, albo osiągnąć zgodny z zainteresowaniami cel. Cechami stowarzyszenia powinny być dobrowolność, samorządność, trwałość i niezarobkowy cel. Stowarzyszenia jednak potrzebują pieniędzy i właśnie po nie sięgają do miejskiej kasy. Które z nich mają szansę otrzymać wsparcie?

Kto dostanie, a kto nie

Stowarzyszenia, które starają się o dotacje na zadania, składają oferty.

- Oferty muszą zawierać szczegółowy zakres, potrzeby, informacje, do kogo są adresowane i do kogo działania są adresowane - mówi Edyta Cieślak, naczelnik wydziału rozwoju gospodarczego, sportu i spraw społecznych UM.

Następnie komisja ustala, komu należy przyznać pieniądze, a komu nie. Takie decyzje podejmuje komisja kierując się -prawdopodobnie - wyłącznie względami merytorycznymi.

Innego zdania jest Piotr Kowalczyk ze stowarzyszenia sportowego K.O.WAL Boxing.

- W tym roku składałem oferty na realizację trzech projektów - mówi Piotr Kowalczyk. - W ubiegłym roku dostaliśmy 8 tysięcy, w tym roku też oczekiwałem wsparcia.

Wiceprezydent Jarosław Chęcielewski zlustrował pomieszczenia, w którym zawodników trenuje Kowalczyk. To piwnica w domu na os. Rawka.

- Wtedy mówił, że trzeba poprawić moje warunki - opowiada trener. - A później publicznie podsumowałem rok prezydentury Krzysztofa Jażdżyka. To się nie spodobało i usłyszałem od Jarka, że nie dostanę dotacji.

Według wiceprezydenta nie padły słowa, że za swoją wypowiedź przedstawiciel stowarzyszenia nie może liczyć na wsparcie.

- Powiedziałem tylko, że wypadałoby publicznie delikatniej się wypowiadać - informuje Chęcielewski.

Urząd zapewnia, że przesłanki były jedynie merytoryczne.

- Pamiętam oferty pana Kowalczyka i powiem tak, pomysł pana Piotra nie rokował na realizację - podsumowuje Cieślak.

Odrzucone projekty

Kowalczyk chciał zrealizować trzy projekty: galę walki i prezentację savate dla służb mundurowych (wnioskował o 22 tys. zł), roczne szkolenie dzieci i młodzieży w boksie i kick boxing-u (wnioskował o 17 tys. zł.) oraz trzeci projekt.

- Chciałem zorganizować integracyjną szkółkę dla osób na wózkach oraz starszych, z problemami narzadów ruchu na bazie francuskich sportów walki, z nauką samoobrony i języka francuskiego - wyjaśnia Piotr Kowalczyk.

Trener może się pochwalić osiągnięciami. Jego wychowankowie zdobyli 4 puchary Polski w boksie tajskim i low kick-u, 5 mistrzostw Polski w boksie tajskim i w kick-boxingu, 5 mistrzostw Europy, 8 tytułów mistrza świata w boksie tajksim i kickboxingu i low kick-u. Za tym człowiekiem stoi potężne doświadczenie i duże sukcesy. Inaczej widzi to naczelnik wydziału gospodarczego.

- A ilu z tych zawodników to byli mieszkańcy Skierniewic? - pyta Edyta Cieślak. - Urząd miasta może wspierać tylko działania skierowane do naszych mieszkańców.

Inny problem dostrzega Jarosław Chęcielewski.

- Lokal, którym dysponuje Piotr Kowalczyk, nie nadaje się do tego, żeby w nim prowadzić zajęcia, co stwierdzili też inni urzędnicy - mówi wiceprezydent. - Zaproponowaliśmy, żeby był współorganizatorem gali z udziałem gwiazd i sportowców z zewnątrz. Na pierwsze spotkanie się nie stawił, przyszedł na drugie z dwoma zawodnikami, umówił się na trzecie i już nie dotarł.

- Zdałem sobie sprawę, że oni chcą mnie kupić, więc po prostu podziękowałem - kwituje Kowalczyk. - Wiem, że na żadne wsparcie od nich nie mogę liczyć.

Co z kontrolą

W jaki sposób kontolowany jest właściwy sposób wydatkowania miejskich pieniędzy? Urząd otrzymuje sprawozdanie i generalnie zakłada, że wszystko jest w porządku.

- Po ostatnich wydarzeniach przetoczyła się fala refleksji - przyznaje Anna Wolińska, naczelnik wydziału kultury i promocji miasta. - Patologia sytuacji zaczyna się u źródła, czyli w samym stowarzyszeniu, musi być stosowna struktura, dobrze działająca komisja rewizyjna, żeby tego typu nieprawidłowości eliminować.

O ewentualnych decyzjach, podjętych przez władze hospicjum, próbowaliśmy uzyskać informacje od przewodniczącej komisji rewizyjnej stowarzyszenia hospicjum, jednocześnie szefowej ARiMR w Skierniewicach. Jednak niczego nie udało nam się dowiedzieć o sytuacji w stowarzyszeniu.

- W godzinach pracy nie załatwiam innych spraw - powiedziała Wiesława Marcinek i rzuciła słuchawką.

Edyta Cieślak przyznaje, że kontrola nie wykaże nieprawidłowości.

- To musi być zapowiedziana kontrola - mówi. - Stowarzyszenie znów będzie mogło ubiegać się o pieniądze i jeśli wszystko będzie w porządku, nie widzę powodu, żeby miało ich nie dostać.

Pani naczelnik uważa, że nie ma większego sensu przeprowadzać kontroli w siedzibach stowarzyszeń.

- Papiery pewnie będą w porządku, a stowarzyszenia kontrolujemy sprawdzając na przykład, czy zapowiedziany dyżur naprawdę się odbywa - tłumaczy Edyta Cieślak. - Odkąd jestem naczelnikiem, to będzie pierwsza kontrola w siedzibie stowarzyszenia otrzymującego miejskie dotacje.

Może jednak przydałby się przysłowiowy bat, który dyscyplinuje stowarzyszenia, korzystające przecież z naszych pieniędzy.

Jeśli chodzi o nadszarpnięte zaufanie darczyńców - może to być strata trudna do odpracowania. Chyba że stowarzyszenie hospicjum samo się prześwietli.

Bez odpowiedzi

Zwróciliśmy się do urzędu miasta o: zestawienie za rok 2015 - ile otrzymały poszczególne stowarzyszenia, na jaki cel; zestawienie za rok 2016 (pierwsze półrocze albo pierwszych 9 m-cy) - jakie stowarzyszenia dostały wsparcie, ile, na jaki cel. W odpowiedzi otrzymaliśmy link do Biuletynu Informacji Publicznej, gdzie są dokumenty w PDF do samodzielnego podliczenia.

Są co prawda zbiorcze dane widoczne na internetowej stronie urzędu miasta w zakładce „dotacje”, ale najświeższe pochodzą z 2014 roku. Wtedy w konkursie na realizację zadań publicznych prezydent miasta rozdysponował ponad 2 mln złotych.

Magdalena Grajnert

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.