Młode i piękne dziewczyny na sprzedaż
Nie wiemy jak wyglądała Gitel Turteltaub - młoda Żydówka ze Skierniewic. Około 1900 roku Gitel miała 17 lat. Była już mężatką (co było naturalne w tamtych czasach i tamtej kulturze), ale właśnie rozstała się z mężem, lub raczej została przez niego porzucona.
Była siostrzenicą Yankla Bergera. A on był wspólnikiem niejakiego Israela Meyrowitza, który to zajmował się handlem kobietami. Gitel musiała być atrakcyjna i zdrowa, skoro jej wuj Berger postanowił sprzedać ją, jako łakomy kąsek, do domu publicznego za granicę. Najpierw przerzucić do Paryża, a stamtąd prawdopodobnie do Buenos Aires w Argentynie. Tam w jednym z nędznych burdelików zatrudniających tzw. Polacas (dziewczęta z Polski i z Europy Wschodniej) przyjmowałaby dziesiątki klientów dziennie – pijanych marynarzy, robotników portowych, zamiataczy ulic, samotnych imigrantów.
Jak wyglądało miasto w którym mieszkała Gitel Turteltaub zanim rozpoczęła swoją podróż w nieznane? Na przełomie XIX/XX wieku ponad 40 proc. mieszkańców Skierniewic stanowili Żydzi. Podobnie jak w innych miastach regionu zajmowali się handlem, skupem towarów i drobnym rzemiosłem. W Skierniewicach znajdowała się m.in. bożnica (budynek ten wciąż istnieje), synagoga, szkoła, rytualna mykwa i koszerna rzeźnia. W mieście działały też domy modlitwy i cmentarze. Część społeczności starozakonnej zaczęła się jednak asymilować, tworzyć świeckie organizacje i instytucje, zajmować stanowiska w ważniejszych urzędach. Ludność żydowska zamieszkiwała rewir obejmujący dzisiejsze ulice: Okrzei, Mireckiego, św. Stanisława, Rawską i 1go Maja. Być może przy jednej z tych ulic ponad sto lat temu mieszkała Gitel z rodziną.
Przybycie młodych Żydówek do krajów Ameryki Południowej opisała obrazowo Isabel Vincent w książce Ciała i dusze: „(…) większość lądujących w Ameryce kobiet traktuje się jak bydło. Jak tylko załatwi się sprawy z celnikami, alfonsi wystawiają je na aukcji. Początkowo rozebrane kobiety stawiano na podwyższeniu znajdującym się na tyłach jakiejś legalnej firmy prowadzonej przez rajfurów.(…) Niektórzy kupujący zachowywali się zupełnie jak na targu bydła, chwytając kobiety za piersi, ciągnąc za włosy i wsadzając palce do ich ust, aby sprawdzić, czy mają wszystkie zęby.”
Od połowy XIX wieku aż do wybuchu II wojny światowej w Argentynie, Brazylii, RPA czy USA (szczególnie w Nowym Jorku) działała przestępcza organizacja żydowska Zwi Migdal zajmująca się sprzedażą do domów publicznych ubogich żydowskich dziewcząt z Europy Wschodniej. Oczywiście Zwi Migdal miało swoich ludzi w Europie, którzy wyszukiwali młode Żydówki. Jednym z takich ludzi był Yankl Berger ze Skierniewic. Wcześniej sprzedał Meyrowitzowi m.in. swoją rodzoną siostrę.
Handlarze żywym towarem wiedzieli w jaki sposób zwabić zdesperowane kobiety, takie jak Gitel Turteltaub, które zgodnie z ortodoksyjnym prawem żydowskim były agunah (kobieta, którą mąż opuścił lub zaginął bez wieści) i z tego powodu nie mogły ponownie wyjść za mąż. Najpopularniejszymi sztuczkami, jakie stosowano wobec tych dziewcząt były fałszywe obietnice pracy za granicą (np. służącej lub robotnicy w fabryce) albo fałszywe rytualne małżeństwa stille chuppah ze stręczycielami, które nie miały żadnej mocy prawnej. Niepiśmienne, niewykształcone dziewczęta myślały, że to prawdziwy ślub i wraz ze swoim nowym, prawdziwym mężem wyjeżdżają za ocean, aby żyć tam długo i szczęśliwie. Prawda jednak okazywała się bardziej gorzka.
Bertha Pappenheim, feministka, działaczka społeczna i jedna z najbardziej wpływowych obrończyń dziewcząt zmuszanych w Ameryce do nierządu, pisała w 1930r. w swojej rozprawie o prostytutkach z Europy Wschodniej: „Ponieważ nie wie, czy Ameryka jest miastem w okolicy Londynu, ile czasu może trwać podróż do celu, nie umiejąc pisać ni czytać, a zatem nie mogąc ani z listów, ani z gazet dowiedzieć się, czy coś jest prawdą, czy też nie, każda dziewczyna, która emigruje, czyli opuszcza swoje rodzinne miasto, jest potencjalną ofiarą okoliczności i nieszczęść.”
Skierniewiczance Gitel Turteltaub, wujek Yankl obiecał, że Israel Meyrowitz pomoże ponownie połączyć się z byłym mężem za granicą, a dokładnie w Paryżu. Spotkanie z Meyrowitzem zostało zaaranżowane w Hotelu „Silliger” w Oświęcimiu. Hotel ten, jako miejsce spotkań handlarzy kobietami, od pewnego czasu obserwowała policja. Zanim Gitel i Yankl Berger przekroczyli próg hotelu, niesławny Meyrowitz został aresztowany na miejscu. Israela Meyrowitza poddano ekstradycji do Niemiec, gdzie został skazany na karę 2,5 roku więzienia za próbę stręczycielstwa.
Przypadek Gitel Turteltaub przytoczył prof. Edward Bristow w książce „Żydowska walka przeciw Białemu Niewolnictwu” (Prostitution and Prejudice: The Jewish Fight Against White Slavery, 1875-1939) wśród wielu jej podobnych. Nie każda historia tak dobrze się kończyła. Przynajmniej na tym etapie.
Z archiwalnych dokumentów policyjnych z Federalnego Oddziału Bezpieczeństwa Publicznego w Rio de Janeiro można dowiedzieć się o losach wielu Polacas, które nie miały tyle szczęścia. Perla Ajdelman zmarła mając na całym ciele i twarzy blizny i ślady po przypalaniu papierosem. Feiga Noseńczuk nie chciała pracować w burdelu i alfons postanowił dać jej nauczkę obcinając palec u dłoni. Estera Gladkowicer popełniła samobójstwo nie chcąc dalej obsługiwać gruźlików i chorych marynarzy.
Nie wiadomo, jakie były dalsze losy Gitel Turteltaub. Czy wróciła od Skierniewic? Jeśli tak, to jako kobieta bez męża, była tylko kłopotem i dodatkową „gębą do wyżywienia” dla rodziny. Może w biedzie dożyła starości, a jej grób znajduje się na cmentarzu żydowskim przy ul. Granicznej w Skierniewicach? A może obrotny wujek Yankl próbował sprzedać ją ponownie za ocean póki była młoda i zdrowa? Na liście pasażerów statku do Nowego Jorku w latach 1820-1957 widnieje nazwisko jakiejś Gitel Turteltaub. Na cmentarzu żydowskim La Tablada w Buenos Aires pochowanych jest kilka osób o nazwisku Turteltaub. To tylko spekulacje.
Jedno jest pewne, dzięki dowodom pisanym, żydowska nastolatka sprzed wieku, Gitel Turteltaub ze Skierniewic, nie zostanie zapomniana.
Aneta Kapelusz