Mówią jednym głosem: jest solanka i grzechem byłoby jej nie wykorzystać!
Mieszkańcy Skierniewic nie chcą, by obecne władze odpuściły temat złóż solankowych. Niektórzy żałują również, że w mieście nie będzie uzdrowiska.
Podpytaliśmy o zdanie wielu skierniewiczan. Nie spotkaliśmy nikogo, kto by powiedział, że tematem złóż geotermalnych nie warto się zajmować. Wszyscy byli zgodni: to nasze bogactwo i Skierniewice tylko na ich eksploatacji skorzystają. Tym bardziej, że odwierty, na które wydaliśmy grube miliony, już są.
Dorota Rutkowska, poseł RP mówi, że właśnie kilka dni temu rozmawiała z kimś o skierniewickich złożach i oboje byli rozżaleni, że nic się w tej kwestii nie dzieje.
- Żal, że mając wodę, która w proporcji składników mineralnych przypomina wodę z Morza Martwego, temat odpuściliśmy - mówi. - Żal jest mi również, że rezygnujemy z idei utworzenia w Skierniewicach uzdrowiska, bo to był jedyny poważniejszy pomysł na miasto w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Alternatywy na razie nie ma. Poza tym trendy europejskie dowodzą, że warto w uzdrowiska inwestować, czego przykładem są choćby Niemcy czy Francja, gdzie powstają one jak grzyby po deszczu. Jest ich tam kilkaset i świetnie prosperują, bo wokół zaczyna pączkować cała infrastruktura. U nas świetnym przykładem jest Uniejów, gdzie często bywam. Tam zaczynali od jednej wanny... Szkoda, że poprzedni prezydent trochę za wolno wszystko robił, a pod koniec kadencji zaprezentował nam model ekskluzywnego spa, gdzie tymczasem wystarczyło wybudować niewielki zakład przyrodoleczniczy. Od niego wszystko mogłoby się zacząć... - dodaje.
Starosta skierniewicki jest podobnego zdania. Uważa, że władze miasta nie powinny tak łatwo rezygnują z idei uzdrowiska, bo nie tak prosto, i nie tak tanio, było możliwe załatwienie wszelkich formalności związanych z uzyskaniem statusu obszaru ochrony uzdrowiskowej (obecnie miasto z niej rezygnuje - przypr. red.).
- Poza tym mieszkańcy nie rozumieją, dlaczego wraz ze zmianą władzy zmienia się też strategia miasta - mówi Mirosław Belina. - Przecież powinna być jakaś ciągłość. Ja bym tak szybko nie odpuszczał.
Ksiądz Jan Rawa, proboszcz parafii pw. Miłosierdzia Bożego i laureat plebiscytu Człowiek Roku 2016 tygodnika „ITS” idzie jeszcze dalej: uważa, że grzechem jest niewykorzystanie skierniewickiego bogactwa, jakim jest solanka.
- Osobiście lubię wody termalne, bywam w Uniejowie czy na południu Polski, ale wolałbym pojechać i skorzystać z wodnych kąpieli na miejscu, w Skierniewicach - mówi. - Inni też zaczynali skromnie, nawet Mszczonów, a jednak się udało. Dlaczego nie zrobić czegoś dla dobra mieszkańców, nawet czegoś małego?
Ksiądz zastanawia się również, czy rezygnacja z idei uzdrowiska w mieście to dobry pomysł. - Za dużo w tym polityki, wydaje mi się, że często dominują partykularne interesy - mówi. - A przecież polityka oznacza troskę o dobro wspólne obywateli. Ciągłość jest ważna: zaczynają coś dziadkowie, kontynuują rodzice, potem biznes czy nawet ogród wokół domu rozwijają dzieci. Nie można ciągle zaczynać od zera - dodaje.
Tadeusz Bujnowski, ordynator oddziału pediatrycznego skierniewickiego szpitala podkreśla, że im jest starszy, i im bardziej bolą go kości, tym bardziej optuje za wykorzystaniem wód geotermalnych w mieście. Tym bardziej, że społeczeństwo się starzeje i przybywa ludzi starszych oraz chorych.
- Wybudować na początek choć kilka małych baseników z naszą solanką, a potem samo będzie się kręcić - mówi.
Orędownikiem budowy takich basenów - na dobry początek - jest skierniewiczanin Jerzy Foks, który także na łamach „ITS” kreślił wizję solankowego raju wzorując się na słowackim Vrbov. Tamtejsze władze tej niewielkiej miejscowości zaczynały lata temu od kilku maleńkich basenów; teraz, aż trudno uwierzyć, to ogromny kompleks kąpielisk termalnych, które przyciągają turystów z całej Europy.
- I u nas może być podobnie - przekonuje Jerzy Foks. - Wystarczy ruszyć z tematem. Byłem u wielu prominentnych ludzi z naszego miasta, by pokazać, jak wspaniale można wykorzystać skierniewicką solankę, i nie znalazłem nikogo, kto by był przeciwny.
Skierniewiczanie też są za. Paulina Wróblewska i Piotr Nalewajczyk mówią, że uwielbiają się pluskać, dlatego bardzo często jeżdżą do term w Mszczonowie.
- Nawet kilka razy w miesiącu - mówi pani Paulina. - Ta woda jest taka cieplutka, że aż się nie chce wychodzić! Nasi znajomi jeżdżą z kolei do Uniejowa. U nas nic takiego nie ma. Nawet na basenie dla dorosłych nie ma żadnych atrakcji - mówią.
Tymczasem władze miasta podkreślają, że... absolutnie nie odpuściły tematu wykorzystania wód geotermalnych. Mało tego: prezydent Krzysztof Jażdżyk mówi, że jest już po rozmowach z dyrektorem szpitala oraz z urzędem marszałkowskim. I jeszcze z paroma innymi osobistościami z ministerstw. - Chcemy, aby w naszym szpitalu powstał oddział balneologiczny z leczniczą solanką - mówi. - Natomiast pewne już jest, że powstanie drugi basen w Skierniewicach, gdzie również wykorzystamy wody geotermalne. Obok powstanie kryte lodowisko.
Wzorem dla prezydenta miasta są litewskie Druskienniki, gdzie powstał fantastyczny akwapark z mnóstwem kąpielisk i saun. Marzy mu się wybudowanie w mieście podobnego.
- Pod uwagę bierzemy dwie lokalizacje: jedną przy ul. Nowobielańskiej, drugą nad zalewem w rejonie koszar, gdzie mamy 4 hektary ziemi - mówi. - Nie chcę uzdrowiska w mieście, i z takim hasłem szedłem do wyborów. Ale jak najbardziej chcę wykorzystać solankę, a do tego uzdrowisko nie jest potrzebne.
W tym roku ma zostać opracowana dokumentacja projektowa drugiego basenu/akwaparku, a budowa ma ruszyć w przyszłym. Inwestycja jest szacowana na 35-40 mln zł, ale miasto liczy na dofinansowanie.
Czy wkrótce będziemy się kąpać w skierniewickiej solance czy to kolejne mrzonki?
Panie prezydencie, mieszkańcy tematu nie odpuszczą!