Muzyk, pedagog, etnografka i dziennikarka. Pasje pani Danuty
Zastępca dyrektora w Szkole Podstawowej nr 4 w Rawie dba, aby pamiętano o folklorze. Śmieje się, że jako kobieta przedsiębiorcza niejednokrotnie musi wydeptać ścieżki.
Rawianka Danuta Dębska w plebiscycie „Dziennika Łódzkiego” Kobieta Przedsiębiorcza Województwa Łódzkiego w naszym regionie (Skierniewice, Łowicz i Rawa Mazowiecka) zdobyła trzecie miejsce, łącznie zbierając 1.502 głosy.
Na koncie pani Danuty nie jest to jedyne zaszczytne wyróżnienie. Nagród i wygranych jej przybywa, ale traktuje je jako element pochodny swojej pracy na rzecz kultury i propagowania folkloru regionu.
Jak się czuje nasza laureatka po informacji o zajeciu trzeciego miejsca?
- Jest mi bardzo miło i bardzo dziękuję za wszystkie oddane na mnie głosy. Byłam bardzo zdziwiona i zaskoczona z tak wysokiego miejsca, ponieważ nawet nie sprawdziłam wyników - mówi Danuta Dębska - Niedawno dowiedziałam się, że wygrałam także inny konkurs, więc jest mi podwójnie miło.
Danuta Dębska jest absolwentką wychowania muzycznego, uczy muzyki w Szkole Podstawowej nr 4 w Rawie, gdzie dodatkowo pełni funkcję wicedyrektora. Oprócz pracy zawodowej bardzo chętnie angażuje się w działalność Klubu Miła 4, który przy jej wsparciu organizuje Noc Mazurka. Pisze scenariusze i jeździ na próby swojego szkolnego zespołu ludowego Podchlebnicki w Starej Wojskiej.
- Właśnie tutaj miałam okazję wykazać się jako kobieta przedsiębiorcza - uśmiecha się. - Niejednokrotnie muszę wydeptać ścieżki, pochodzić do wielu instytucji, aby coś udało się zorganizować. Ostatnio zdobyłam 5 tysięcy złotych na stroje dla chłopców z mojego zespołu. Te ubiory są unikatowe, a w okolicy już po prostu ich nie brak, nawet nie ma od kogo ich odkupić. Teraz mamy uszyte piękne stroje, do tego tradycyjne buty i kapelusze - kontynuuje zastępca dyrektora.
Ostatnim dużym przedsięwzięciem, nad którym pracuje Danuta Dębska jest pisanie kolejnej już książki, co potrwa przynajmniej do końca roku. Prace nad publikacją są czasochłonne, ale propagatorce kultury to nie przeszkadza.
- Mój weekend polega na tym, że od rana do wieczora jeżdżę w teren, po okolicznych gminach, spotykam się z jej mieszkańcami, rozmawiam z nimi, proszę, aby mi coś zaśpiewali. Została mi jeszcze gmina Lubochnia. Wszystko to nagrywam, a w domu wielokrotnie odsłuchuję, przepisuję w nuty i zapisuję tekst piosenki. To praca jak dla etnografa. Założyłam sobie, że tym razem porównam pieśni, które dwieście lat temu w regionie badał Oskar Kolberg, sto lat temu państwo Dekowscy, a obecnie ja chciałabym zobaczyć, ile z tych pieśni jeszcze się zachowało. Część istnieje do dzisiaj, ale jeśli tego folkloru choć w małym stopniu nie utrwali się na papierze, to może przepaść. Ci ludzie są coraz starsi, więc jak oni odejdą, to nie będzie miał już kto naszego pięknego, unikatowego, regionalnego folkloru przekazywać. Chcę, żeby coś pozostało - nasza laureatka nie ukrywa, że pracy jest sporo, ale lubi to, co robi.
- Staram się wszystko robić w sposób uporządkowany i systematyczny, żeby nie narobić sobie zaległości. Najlepiej pracuje mi się w wakacje, bo wtedy mam najwięcej czasu, ale to nie jest dla mnie coś uciążliwego, bo to moja pasja. Myślę, że ona była we mnie zawsze, ale nasiliła się około dziesięciu lat temu - zamyśla się pani Danuta.
A co robi przedsiębiorcza kobieta, gdy ma czas tylko dla siebie i chwilowo nie zajmuje się tworzeniem?
- Bardzo lubię jeździć na rowerze w sezonie. Także pływać, ale najbardziej lubię spędzać czas z Jasiem i Oliwką, moimi najukochańszymi wnukami - kończy pani Danuta.