Na główkę skakać z trzeźwą głową, a najlepiej wcale
Znane powiedzenie mówi, że wszystko jest dla ludzi, ale rozsądnych. Owej rozwagi często brakuje wśród osób kąpiących się w zalanej wodą nieczynnej żwirowni pod Łowiczem.
We wtorek, 18 sierpnia, jak co dnia od paru upalnych tygodni, z prowizorycznej skoczni niestrzeżonego kąpieliska w Guźni korzystały dziesiątki, jeśli nie setki osób.
- Dałem sobie spokój ze skakaniem, gdyż wody jest za mało - mówi Mateusz, 19-latek z powiatu łowickiego. - Raz przyładowałem o dno tak mocno, że aż mi w głowie zadzwoniło. Tę skocznię przydałoby się przesunąć od brzegu z metr, a najlepiej dwa w głąb żwirowni lub wybrać piasek z przedpola.
Wiele osób przyjechało nad popularny "Rydwan" nie tylko, aby zażyć wodnej ochłody, ale także po to, by łączyć kąpiel ze spożywaniem alkoholu. Należał do niech 32-latek z Łowicza. Mający w organizmie ponad trzy promile alkoholu mężczyzna po skoku do wody doznał poważnego urazu kręgosłupa. Wezwana na miejsce wypadku latająca karetka zabrała go do szpitala w Łodzi. Tydzień wcześniej, 11 sierpnia, doszło do bardzo podobnej sytuacji. 27-letni mężczyzna także skakał na główkę w tym samym miejscu. Po jednym ze skoków miał problem z wyjściem na brzeg. Z urazem kręgosłupa został przetransportowany przez LPR do szpitala w Zgierzu.
Obaj miłośnicy mocnych wrażeń mieli w pewnym sensie szczęście, bo żyją. Na początku wakacji w podłowickiej Guźni doszło do tragedii, za którą również stała brawura. 5 lipca wyciągnięto stamtąd 26-latka, który nie dawał oznak życia.
Na dzikim kąpielisku ćwiczyli strażacy z jednostki OSP Ratownictwo Wodne w Łowiczu. Druhowie wyciągnęli ze zdradliwej wody 26-letniego łodzianina. Po godzinnej reanimacji przywrócono mu funkcje życiowe w postaci tętna i oddechu. Mężczyzna w ciężkim stanie został przetransportowany śmigłowcem LPR do Płocka. Mimo wysiłków lekarzy łodzianin zmarł po kilku godzinach.
Wędkarze, którzy akwen dzierżawią od Lasów Państwowych, szacują, że w ciągu ostatnich 15 lat utopiło się tam około 10 osób. Niestety, nie pomagają tablice informujące o zakazie kąpieli. Zresztą są one notorycznie niszczone.
- Bezpieczna kąpiel, to kąpiel w miejscu do tego przeznaczonym, które jest odpowiednio oznakowane i w którym nad bezpieczeństwem czuwa ratownik - przypomina Urszula Szymczak, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Łowiczu. - Dzikie kąpieliska zawsze mają nieznane dno i głębokość, a woda w nich może być skażona. Pamiętajmy, aby nie wchodzić do wody po spożyciu alkoholu, gdyż najczęściej toną osoby pijane oraz nie skakać do wody z dużej wysokości.
Jak pokazały ostatnie wydarzenia pod Łowiczem takie skoki są niebezpieczne i mogą grozić urazem głowy i kręgosłupa.