Na Widoku niby sielanka...
Właścicielka kiosku z gazetami jest wyraźnie zaniepokojona wieściami o grasujących szczurach i zastanawia się nad przynoszeniem do pracy kota... Choć szczura tu nie widziała.
W wieżowcach przy ulicy Tetmajera - wśród niektórych lokatorów - poruszenie. Szczury wielkie jak koty! Mało tego, pod balkonem pokazał się wilk. Nie owczarek niemiecki popularnie zwany wilczurem, a najprawdziwszy wilk. Przynajmniej tak mówią niektórzy.
W szczury, może nie kociej wielkości, uwierzyć łatwiej. Kilka tygodni temu przy jeziorku pojawiła się nawet oficjalna wywieszka Skierniewickiej Spółdzielni Mieszkaniowej z prośbą o niedokarmianie kaczek, bo jest plaga gryzoni. Długo nie powisiała, bo jakże to, zakazywać dokarmiania kaczuszek?
- Dlaczego mam im nie dać, kupiłam bułkę, to skubię - pani Wiktoria obdzieliła połową bagietki całkiem pokaźne stadko kaczek. - Ale szczurów to ja tu żadnych nie widziałam, a prawie codziennie jestem - dodaje starsza pani.
Gryzoni nad jeziorkiem nie widzieli też użytkownicy sąsiedniej ławeczki, a nawet władza, czyli policjanci z patrolu.
Na tropie szczura
- Gdzie jest człowiek, tam i szczury, a z nimi nikt sobie do końca jeszcze nie poradził - przyznaje Mirosław Nowicki, kierownik oddziału nadzoru sanitarnego skierniewickiego sanepidu. - Jednak o pladze szczurów na Widoku nic do mnie nie dotarło, zresztą sprawę szczurów spółdzielnie załatwiają we własnym zakresie, dwa razy do roku wykładając trutki. Gołębie - to jest problem. Brudzą balkony, a ostatnio był duży problem na parkingu pod wiaduktem, gdzie brudziły samochody.
W SSM przyznają, że w blokach szczury lubią pojawiać się wiosną i jesienią. A wtedy wiadomo, trutki.
- Plagi żadnej nie mamy, ale w razie zgłoszeń zlecamy deratyzację częściej niż dwa razy do roku - mówi Krzysztof Tułacz, prezes SSM. - Szczury w dzień nie grasują, choć były sygnały, że wieczorami żerują na resztkach jedzenia z dokarmiania kaczek w oczku wodnym - dodaje prezes.
Wracamy więc w okolicy oczka wodnego na osiedlu Widok. Właścicielka pobliskiego kiosku z gazetami jest wyraźnie zaniepokojona wieściami o grasujących szczurach i zastanawia się nad przynoszeniem do pracy kota. Jednak przyznaje, że sama szczurów tu nie widziała.
- Pytałam jednak o to moje klientki i jedna mówi, że szczury tu są, ale nie przy jeziorku, lecz na podwórku pod wieżowcami, bo ludzie z okien jedzenie ptakom wyrzucają - mówi.
Kto dokarmia ten wróg
- Dlaczego szczury mają między blokami nie biegać, jeśli ludzie przynoszą kaczkom nie tylko całe torby chleba i potrafią to wrzucić do stawu, ale nawet jakieś ziemniaczki czy pomidorówkę. Tak, zupę pomidorową - powtarza mieszkanka wieżowców. - I te kaczki są napastliwe, jak widzą kogoś z torbą, to od razu są przy nogach. A ja nawet do piwnicy przestałam chodzić, bo szczurów się boję.
Przy kaczkach szczury też mają wyżerkę, a wygląda na to, że winni są sami lokatorzy. Skierniewicki zakład wodociągów opublikował nawet ulotkę, rozpowszechnianą także w SSM, aby odpadki wrzucać do kosza na śmieci, a nie do kanalizacji.
- Chodzi przede wszystkim o żywność. Jeżeli lokatorzy będą się stosować do zaleceń, na pewno ograniczy to populację szczurów - uważa Jacek Pełka, prezes spółki Wod-Kan.
Według prezesa Tułacza większy niż na Widoku problem ze szczurami występuje w starej części miasta, w rejonie ulicy Mszczonowskiej, Cichej i Kopernika. Jak mówi, rzecz w starej i nieszczelnej kanalizacji.
- Dostają się przez kanalizację i wygryzają kanały w ociepleniu bloków - mówi.
Według informacji prezesa Wod-Kanu, co prawda szykuje się tam modernizacja sieci kanalizacyjnej, ale tylko w ulicy Kopernika, i to pod warunkiem uzyskania unijnej dotacji.
Wilki w mieście
Emocje związane z domniemaną plagą szczurów jeszcze nie opadły, a już nowa sensacja z okolic jeziorka na Widoku: wilk!
- W sobotę przed jedenastą wieczorem widziałam z balkonu, jak wilk kręcił się przy brzegu jeziorka, wyglądało jakby wodę pił - relacjonuje pani Karolina i zapewnia, że ma na to świadków oraz zdjęcie, choć niewyraźne. Prawdą jest, że tej zimy wilki, po raz pierwszy od lat, widziano w Puszczy Bolimowskiej, w okolicach Bolimowa. Prawdopodobnie przywędrowały z Kampinosu, ale wszystko na to wskazuje, że nie na stałe, lecz zrobiły sobie wycieczkę krajoznawczą.
Według Stanisława Pytlińskiego, kierownika oddziału terenowego Bolimowskiego Parku Krajobrazowego, wilk na osiedlu Widok, i to latem, zakrawa na bajkę. - To mało prawdopodobne żeby wszedł do miasta, by się wody napić z bajorka na osiedlu między blokami. A już na pewno nie po to, żeby tu na kaczki polować - uważa.
Opinia fachowca to jedno, ale w wieżowcach swoje wiedzą i na wszelki wypadek nie zamierzają kręcić się wieczorami w okolicach jeziorka, żeby wilka jakiego nie spotkać. Albo szczura wielkiego jak kot.