Nadleciały ufoludki takie dziwne na gębie
Od najbardziej tajemniczego kontaktu w Polsce minęło już prawie 40 lat. Co zdarzyło się w małej podlubelskiej wsi?
Wczesnym rankiem Jan Wolski, rolnik ze wsi Emilcin koło Opola Lubelskiego, miał bliskie spotkanie III stopnia. Zobaczył niezidentyfikowany obiekt latający i jego załogę – małe, czarne ludziki.
– Czy ja wierzę w UFO, które wylądowało w Emilcinie? – nie od dziś zastanawia się Dariusz Wróbel, burmistrz Opola Lubelskiego. – Nie zaprzątam sobie tym głowy – odpowiada dyplomatycznie, podpytywany o zdarzenie, które ponad 35 lat temu odbiło się głośnym echem w Polsce epoki schyłkowego Gierka, ale gminie nie przyniosło żadnego pożytku.
UFO wiejskim obyczajem
Wiosną 1978 roku Jan Wolski, 72-letni rolnik z Emilcina obcował z pozaziemską technologią. Tak przynajmniej twierdzą ufolodzy, którzy nagłośnili jego historię.
Kilka minut po ósmej rano rolnik wracał wozem konnym z sąsiedniego pegeeru (PGR - Państwowe Gospodarstwo Rolne). Na leśnej drodze minął dwie bardzo niskie postacie, ubrane w czarne obcisłe kombinezony z kapturami i poruszające się w dziwnie niezgrabny sposób. Wiejskim obyczajem, który najwyraźniej nie był im obcy, istoty zwinnie wskoczyły na wóz jadący leśną drogą i zaczęły między sobą „świergotać”, wydając ostre i piskliwe dźwięki. To wzbudziło w rolniku podejrzenia, że nie wiezie ludzi.
– Popatrzałem na nich z boku - relacjonował Wolski w programie telewizyjnym. - Dziwne to było jakieś, ubrane w czarniawe stroje, obcisłe, tylko dłonie mieli gołe, i twarze, ale byli jacyś tacy ciemnooliwkowi na gębie. Myślałem, że to może Chińczyki, ale o nic nie pytałem. Nogi im zwisały z wozu i widać było, że mieli dziwne buty, tego samego koloru co reszta ubrania, ale z przodu kończyły się one rozszerzeniem w kształcie płetw. Pomiędzy palcami dłoni też mieli takie małe błony...
Wolskiego zaskoczyło tempo świergotliwego dialogu istot: – Wydawało mi się niemożliwe, żeby sami siebie rozumieli – stwierdził.
Latający autobus
Kiedy po około trzystu metrach furmanka wyjechała na leśną polankę, Wolski zauważył przed ścianą drzew srebrzysty obiekt, wiszący około 4 do 5 metrów ponad ziemią.
- Duży był jak pół autobusu i biały, ale bez okien. Po bokach miał po dwa kręgi poziome, podobne do przetaków, z których wystawały jakby dwa słupy wirującej tęczowej poświaty, ruszające się w górę i w dół. Na środku bocznej ściany widniał otwór wejściowy, z którego wyglądało jeszcze dwóch takich potworków – opisywał rolnik.
Z drzwi pojazdu obniżyła się mała platforma przymocowana do czterech lin. Mężczyzna został zaproszony do wnętrza obiektu, gdzie czwórka obcych, porozumiewając się z nim na migi, kazała się rozebrać. A jakże, do naga! Wolski twierdził, że był badany przy pomocą krążków „podobnych do talerzyków”. Badało go dwóch, a jeden stał przy ścianie i w małym otworku „wiercił małym, czarnym patyczkiem zakończonym kulką”.
Potem pozwolono mu się ubrać i upuścić obiekt. Rolnik wskoczył na wóz i pognał do domu. Tam zaalarmował dwóch synów i sąsiadów, ale po UFO na miękkim gruncie pozostały jedynie ślady małych stóp. Potem zostały one całkowicie zadeptane przez setki ludzi i milicję.
Jak Wolski umarł w 1990 roku. Nigdy nie udowodniono mu oszustwa, podobnie jak nie ma niepodważalnych dowodów na prawdziwość jego opowieści. Zbigniew Blania-Bolnar, zmarły w 2003 roku ufolog z Łodzi, opisał w książce swoje badania na temat zdarzenie w Emilcinie.
Po latach zapomnienia, do domniemanej wizyty kosmitów wrócili członkowie badającej zjawiska niewyjaśnione fundacji Nautilus, w 2005 roku wznosząc we wsi pomnik. Na pamiątkę historii opowiedzianej przez Jana Wolskiego.
Sławne balony i miski
Najliczniejsze obserwacje UFO w Polsce miały miejsce w lutym 1978 roku, gdy nad obszarem zachodniej Polski – od Głogowa po Szczecin – widziano jednocześnie wiele nieruchomych obiektów w kształcie sterowców Zeppelina. Potem bardzo szybko odleciały.
Niecałe trzydzieści lat po domniemanym porwaniu Jana Wolskiego przez UFO, 8 stycznia 2006 roku miejscem kolejnej medialnej sensacji stała się wieś Zdany w województwie mazowieckim. Na dowód zostały przedstawione, również w Internecie, zdjęcia srebrzystego obiektu unoszącego się nad polami.
Fundacja Nautilus twierdzi, że są to jedne z najlepszych zdjęć UFO na świecie. Według sceptyków, to dwie zlepione ze sobą miski.
Oni jeszcze wrócą
Historia lądowania w Emilcinie odżywa od czasu do czasu w Internecie.
- Wiem, kiedy przylecą znowu! – stwierdził swego czasu tajemniczy człowiek, a relacja z rozmowy z nim obiegła ufologiczne portale. Między innymi wyjaśnił, że Emilcin leży na jednej z tras, linii-korytarzy przelotu UFO nad Polską, a tzw. diabelski kamień z Emilcina jest czymś w rodzaju stacji naprowadzającej lub punktu orientacyjnego. Dlatego właśnie tam nastąpiło lądowanie.
Według tajemniczego informatora nie było to pierwsze lądowanie UFO w tych okolicach. Ludzie jakoby pamiętają jakieś szczególne wydarzenie, które miało miejsce niedługo po wojnie kilkanaście kilometrów od Emilcina. Pojawiły się wtedy, również na początku maja, jakieś słupy ognia.
– Ludzie myśleli, że to kościół się pali i zaczęło robić się zbiegowisko. Drugiego dnia sytuacja się powtórzyła. Znowu zbiegowisko. Przyjechała milicja i UB. Zaczęli wypytywać ludzi i straszyć ich ponieważ rozeszła się wieść, że nastąpił jakiś cud. Podobno proboszczowi zakazano opisywania tych wydarzeń w księdze parafialnej. Kilka dni po „cudzie” do wsi przyjechali jacyś urzędnicy i w naukowy, oficjalny sposób starali się wyjaśnić ludziom, co zaszło. Było to prawdopodobnie dokładnie 29 lat przed lądowaniem w Emilcinie...
„Przylecą w 2007 roku” zapowiadano, również w Internecie. Nie przylecieli.
Może pojawią się w 40. rocznicę, niekoniecznie w Emilcinie?
Klasyfikacja obserwacji UFO
- Bliskie spotkania I stopnia – UFO obserwowany z odległości nie większej niż 200 m, nie wpływający na otoczenie i człowieka.
- Bliskie spotkania II stopnia – UFO obserwowany z odległości nie większej niż 200 m, wpływający na otoczenie w rozmaity sposób, pozostawiający w nim mniej lub bardziej trwałe ślady.
- Bliskie spotkania III stopnia – UFO obserwowany z dowolnej odległości wraz z jego humanoidalną (rzadziej niehumanoidalną) załogą.