Nie każdy da się kupić
Sławomir Stefaniak jest samorządowcem od 25 lat. Nie rozumie ludzi, którzy każdego, kto ma inne poglądy, traktują jak wroga.
Sławomir Stefaniak samorządowcem jest od 1990 r. Podczas pierwszej kadencji pełnił funkcję wiceprzewodniczącego rady miasta i był członkiem zarządu miasta. Przez drugą kadencję pracował jako wiceburmistrz Rawy Mazowieckiej.
Po dwóch kadencjach pożegnał się z radą miasta i związał z samorządem powiatowym - od 1999 roku jest sekretarzem powiatu rawskiego. Ale do rady miasta wrócił w 2002 r.
- Należałem wówczas do koalicji rządzącej i wspierałem ówczesnego burmistrza, pamiętam, że sam nawet oddałem na niego swój głos - wspomina. - Ale z czasem nasze drogi się rozeszły. Nie odpowiadał mi sposób sprawowania władzy przez gospodarza miasta i przestałem go wspierać jako radny.
Nasz rozmówca podkreśla, że w samorządzie najbardziej mierzi go kupowanie sobie poparcia przez załatwianie różnych spraw.
- Dla mnie, jako społecznika, najważniejsze było zawsze rozwiązywanie problemów mieszkańców i nigdy nie rozumiałem ludzi, którzy każdego, kto ma inne poglądy, traktują jako osobistego wroga - mówi Sławomir Stefaniak. - Nigdy nie dawałem się kupić i każda propozycja, z której wynikało, że jak udzielę poparcia, będę miał załatwione to czy tamto, odnosiła odwrotny skutek.
W ostatnich wyborach samorządowych został radnym miejskim z największą liczbą głosów. Poparło go 283 mieszkańców Rawy.
Radny Stefaniak jest rdzennym rawianinem, podobnie jak jego ojciec i dziadek.
Swoją żonę, która pochodzi z Łowicza, poznał podczas studiów w Łodzi. Mają dwoje dzieci - Piotr jest programistą, pracuje i mieszka w Krakowie, natomiast córka Magdalena jest osobą niepełnosprawną, cierpiącą na porażenie mózgowe. Radny każdą chwilę wolnego czasu poświęca swojej córce, ale udaje mu się czasem wyjechać z żoną w góry, które są dla niego pasją od czasu studiów.
- Górami zaraziłem swoją żoną, która początkowo wolała morze. Ale w końcu dała się przekonać i zaczęła chodzić w Tatry, głównie słowackie, razem ze mną. Chociaż podejrzewam, że na początku szła za mną, bo bała się, że coś złego mi się wydarzy - żartuje radny. - Czasem wyjeżdżamy nad morze, ale leżenie na plaży nie jest dla mnie, więc przemieszczamy się w różne miejsca.
Radny Stefaniak lubi także pracować w przydomowym ogrodzie.