Nie ma miejsca dla 3-latków w przedszkolach

Czytaj dalej
Fot. Magdalena Grajnert
Magdalena Grajnert

Nie ma miejsca dla 3-latków w przedszkolach

Magdalena Grajnert

Sześciolatki zostają w przedszkolach uniemożliwiając pełny nabór trzylatkom. Urząd miasta zapewnia, że znajdą się miejsca dla wszystkich maluchów. Czy na pewno?

Po nowelizacji ustawy o obowiązku szkolnym dla 6-latków i przedszkolnym dla 5-latków podniosły się głosy, że konsekwencje dotkną 3-letnie dzieci. I tak się stało.

Na skutek pozostawienia w przedszkolach 6-latków zabrakło miejsc dla 3-letnich maluchów.
O tym, że to poważny problem także w Skierniewicach, przekonaliśmy się w ubiegłym tygodniu. Miejskie przedszkola przedstawiły wyniki marcowego naboru i czarne scenariusze sprawdziły się - dla wielu dzieci nie będzie miejsca.

- Do Przedszkola nr 10 przy ulicy Szkolnej przyjęto zaledwie szesnaścioro dzieci 3-letnich, a chętnych było ponad 120 - żali się jedna z mam. - Moja Alicja łaknie kontaktu z dziećmi, ja pracuję i przedszkole pomogłoby mi zorganizować opiekę nad córeczką, a tak? Jeszcze rok będzie w domu - stwierdza.

- Jakaś katastrofa jest w tym roku, tylko w trzech przedszkolach państwowych robili nabór dla 3-latków, a resztę chyba trzeba wysłać w kosmos na rok - mówi z rozgoryczeniem inna mama.

Rodzice rozważają posłanie dzieci do prywatnych placówek i część wybiera takie rozwiązanie. Podstawowym problemem jest tutaj kwestia finansowa. Nie każdego rodzica stać na wydatek ok. 450-500 zł miesięcznie. Dla rodzin mniej zamożnych brak miejsca w państwowym przedszkolu to konieczność pozostawienia dziecka na kolejny rok w domu. O ile nie ma babci, która może nieodpłatnie zająć się wnukiem, matka często zostaje z dzieckiem i rezygnuje z pracy zawodowej. Skoro rodziny nie stać na prywatne przedszkole, tym bardziej nie ma pieniędzy na zatrudnienie opiekunki.

Koszt opieki nad dzieckiem w państwowej placówce jest zdecydowanie niższy.
Jeśli dziecko przebywa w przedszkolu do godz. 13, rodzice ponoszą opłatę tylko za wyżywienie.

- Później każda dodatkowa godzina kosztuje złotówkę - tłumaczy mama dziecka z Zielonego Zakątka. - Staram się odbierać synka do 13, wtedy za cały miesiąc płacę jedynie 100 złotych. Stawka żywieniowa to przy pełnym wyżywieniu - trzy posiłki dziennie - raptem 6,5 złotych.

Skierniewicki żłobek Iskierka prowadzi rekrutację dla 3-latków i część rodziców rozważa, czy posłać tam dzieci. Jednak opieka w żłobku jest droższa.

- Poza tym przedszkole to przedszkole, nie chcę mojego trzylatka posyłać do żłobka - stwierdza tata malucha.
Władze Skierniewic zaalarmowane przez matki postanowiły działać. W środę Jarosław Chęcielewski, wiceprezydent odpowiedzialny za oświatę, spotkał się z dyrektorami placówek w celu zapoznania się ze skalą problemu i wypracowania rozwiązania, które rozwiąże kłopoty rodziców i ich dzieci.

[b]
Władze Łowicza apelują do rodziców o posyłanie sześciolatków do podstawówek.

Z 327 łowickich sześciolatków rodzice do szkół chcą posłać zaledwie 24. Dla pozostałych miasto musi znaleźć miejsca w oddziałach przedszkolnych. Ratusz zdecydował się utworzyć pięć takich dodatkowych oddziałów. Od września powstaną one w przedszkolach o numerach 1 (przy ul. Ułańskiej), 4 (przy ul. Sikorskiego) i 3 (przy ul. 3 Maja). W dwóch pierwszych utworzone zostaną po dwie klasy przedszkolaków. Jedna będzie działała w samym przedszkolu, a druga z braku miejsca odpowiednio w Szkole Podstawowej nr 2 i SP nr 4. Operacja ta będzie kosztować ratusz około pół miliona złotych. - Z powodu mniej licznych klas w przyszłości będą miały łatwiej dostać się na studia, a potem znaleźć pracę - uważa Krzysztof Kaliński, burmistrz Łowicza.
- Dostałem raport ze wszystkich przedszkoli i jestem przekonany, że opanujemy sytuację - [/b]mówi Jarosław Chęcielewski. - Na dziś brakuje miejsc dla dziesięciorga dzieci, ale w ciągu najbliższych tygodni zrobimy wszystko, żeby przed lipcową rekrutacją uzupełniającą te miejsca się znalazły - dodaje.

Ustalono, że dla 70 dzieci zagospodarowana zostanie dawna bursa przy ul. Pomologicznej. Póki co jest za wcześnie, żeby mówić konkretnie, w jaki sposób będą podzielone dzieci między poszczególne placówki.

- To dopiero pierwsze spotkanie, niebawem odbędzie się kolejne - zapewnia wiceprezydent Chęcielewski. - Wiele nazwisk na listach do poszczególnych przedszkoli się pokrywa, więc na razie nie mamy pełnego obrazu sytuacji - stwierdza.
Póki co rodzice zastanawiają się, jak poradzić sobie z tą mało komfortową sytuacją.

- Moja koleżanka mieszka na osiedlu Widok i ma trójkę dzieci -
opowiada Małgosia. - Wysyła dwóch synów do Szkoły Podstawowej nr 1 przy ul. Sienkiewicza, a młodszego do Przedszkola nr 10. Nie robi afer: wsiada w autobus bez względu na pogodę i rozwozi dzieci na godzinę 8 rano - relacjonuje. - Nie narzekajmy.

- W ubiegłym roku żadne dziecko nie zostało bez miejsca w przedszkolu i jestem przekonany, że w tym roku będzie tak samo - podkreśla Jarosław Chęcielewski.

Magdalena Grajnert

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.