Nie ma nic łatwiejszego do uczynienia niż krzywda

Czytaj dalej
Fot. Sławomir Burzyński
Czytelnik

Nie ma nic łatwiejszego do uczynienia niż krzywda

Czytelnik

Wydarzenie, jakim była tragiczna śmierć w wyniku pożaru roznieconego przez podopiecznego na stanowisku pracy dwóch kobiet - pracowników socjalnych w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Makowie, miejscowości zbliżonej do Puszczy Mariańskiej, Radziejowic czy Wiskitek, sparaliżowało przede wszystkim osoby pełniące takie role zawodowe, ale także innych.

Czas nie zatrzymał się jednak ani na chwilę. Wszystko musi toczyć się dalej. Lokalne media coś napisały, tabloidy epatowały dramatyzmem poprzez fotografie fragmentów scen rozpaczliwie krzyczących dzieci, żałobnicy uczestniczący w eksportacji ciał pożegnali swoje bliskie osoby, kurtuazyjnie wypełnili swoje role przedstawiciele innych instytucji, dekorując pośmiertnie byłe pracownice systemu pomocy.

Wyrażono głośno swoje odczucia, oburzenie, zdumienie itp. Problem jednak pozostał. Czym bardziej oddalamy się od tej tragicznej daty, widać i zastanawia to, co widać. Otóż nic się nie zmienia, spłynęło… Nie planuje się i nie zapowiada się żadnych działań, które mają na celu likwidację przyczyny takich zdarzeń i ich następstw.

Należy postawić jasną, uczciwą i konieczną tezę w obliczu wspominanej tragedii: za zaistnienie tego dramatu odpowiadamy wszyscy. Człowiek, który dokonał masakry, jest tylko instrumentem w podłym dziele zemsty. Jego zachowanie może dziwić, ale nie można w nim lokować jądra problemu, gdyż jest o wiele bardziej skomplikowany. Mamy do czynienia z dwoma członami trudnego losu człowieka traktowanego zwyczajowo przez MOPS-y, GOPS-y, MOPR-y: choroba psychiczna i jej monitoring oraz ubieganie się o usługę, jaką świadczy system pomocy społecznej w formie stałego pobytu w domu pomocy społecznej. Dlaczego stan wiedzy o tym konkretnym człowieku nie uruchomił działań interwencyjnych, można tylko domniemywać.

Chory psychicznie w warunkach domowych musi mieć wsparcie i kontrolę. Jaki jest system ochrony zdrowia każdy z nas wie i wiele by o tym mówić. Mamy ustawę o zdrowiu psychicznym, a nie mamy ustawy o chorych psychicznie, chciałoby się ironicznie stwierdzić, odreagowując niemoc w zderzeniu z tym systemem. To jest temat na inny materiał. W przypadku drugiego członu tezy, jak Polska długa i szeroka, większość władz samorządowych wyraża swoje święte oburzenie z powodu obowiązku prawnego polegającego na częściowej lub całkowitej partycypacji w koszcie pobytu tego i podobnych potrzebujących w placówkach specjalistycznych. Średnio w kraju jest to rząd średnio 1000 zł miesięcznie wg statystyki. W konkretnym przypadku często więcej.

Ten fakt i obowiązek prawny zaistniał w roku 2005, gdy pozbawiono domy pomocy dotacji na korzystającego z takiej usługi. Od tamtej pory wszystkie gminy robią wszystko, aby nie planować i nie wydawać żadnych środków na ten cel, a wykonanie decyzji należy do agend systemu pomocy w obrębie każdej gminy wiejskiej czy miejskiej, czyli ww.

Diagnoza istniejącego stanu rzeczy jest dość okrutna, bo wynika z racjonalizacji działań gmin, mających ochronić własne środki finansowe. Wdrożono zakaz skierowań do domów pomocy poprzez nie przyjmowanie pisemnych wniosków, informowanie zainteresowanych w sposób niezgodny z prawdą o możliwościach uzyskania usługi, co w efekcie powoduje tylko statystyczny brak problemu. Nie ma dokumentu nie ma sprawy. Jak się niestety okazuje, front pracy pracownika socjalnego, uwikłanego w obowiązki nieformalne, doczekał się precedensu, tylko źle zaadresowanego. Szczytem hipokryzji można nazwać zjawienie się przedstawicieli resortu z odznaczeniami na pogrzebie.

Od kilkunastu lat słane są interpelacje, prośby, wnioski, cała statystyka potwierdza fałszywą radość, że niby nie ma zainteresowanych usługą w formie stacjonarnej pomocy i opieki.

Chciałoby się krzyczeć, że odznaczenia są potrzebne i właściwe, ale do tego służy inna data w systemie – Dzień Pracownika Socjalnego. Jakoś nikt nie zauważa wówczas wielu ofiarnie pracujących na takich frontach osób, ale… to tylko dygresja, ci ludzie nie pracują dla odznaczeń. Zmiany prawa, jakie spowodowały bardzo drastyczne decyzje, wynikają tylko z jednej przesłanki: zabrać pieniądze, a zostawić zadania. Państwo, nie tylko w tym obszarze, postąpiło i postępuje nadal podobnie. Dziwnym natomiast jest zachowanie polityków lokalnych, którzy nieskutecznie reagują na autorów groźnego w skutkach prawa, czyli rząd i parlament, często sami tkwiąc w stereotypach blokujących zarówno mentalność jak i decyzyjność. Podporządkowują się okrutnemu prawu, przedłużając okrucieństwo swoimi decyzjami. Kalkulacja jest niestety także okrutna i nieetyczna. Po prostu pieniądz zamienił się z człowiekiem miejscami. Mało tego, ci decydenci wystawiają na zgubę ludzi wykonujących obowiązki służbowe wbrew zasadom i mechanizmowi prawnemu, zamiast podejmować wspólnie lobbing wobec państwowej władzy i pozbawionym sensu normom. Nie ma takiego państwa demokratycznego, w którym nie ma systemu pomocy społecznej.

Nie da się całego obszaru problemów i zadań oddać sektorowi pozarządowemu. Zawsze będą potencjalni beneficjenci i problemy, którymi nikt z niepublicznego rynku usług nie będzie zainteresowany lub zwyczajnie niekompetentny i nikt do wykonania takich zadań ich nie zmusi. Społeczności lokalne w obecnym stanie demografii mają ogromne wyzwanie związane z przyrostem usług świadczonych stacjonarnie. Trwają gorące dyskusje między resortami merytorycznie zainteresowanymi.

O tych sprawach niestety nie informują media. Udawaniem, że nie ma społecznego obowiązku wobec słabszych i trudnych diagnostycznie osób, odwracaniem się, oportunistyczną postawą, ostracyzmem wobec niesamodzielnego i niedysponowanego człowieka możemy tylko eskalować dramatyczne sposoby zwrócenia uwagi przez te osoby na ich deficyty. Dziś negatywny, ale chory bohater zdarzenia i tak trafi do miejsc, gdzie środki na jego obsługę będą płynąć z publicznych źródeł.

Na koniec warto zauważyć i zapytać: jak długo będziemy patrzeć bezmyślnie na tworzenie kosztów zaniechania? Środowisko zawodowe wskazuje i wskazywało sposoby na minimalizację kosztów godząc je z zachowaniem realizacji wystandaryzowanej specjalistycznej i profesjonalnej usługi, jaką jest dom pomocy o różnych profilach, ale kto ich chce słuchać?

(dane do wiadomości redakcji)

Czytelnik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.