Nie ma to jak lokalny patriotyzm
Wszędzie tam, gdzie jest jakieś jedzenie, Skierdelek też jest. Nie mogło go więc zabraknąć ...
...w sobotę w Rynku wśród foodtrucków, bo zagramaniczne czyli egzotyczne zapachy się niosły aż na jego wieś. Wrapy i meksykańskie quesadillas, złote paluchy churros rodem z Hiszpanii, disco volante, czyli włoska pizza, tajskie lody, azjatyckie pierożki, soczyste burgery...
Skierdelek był w siódmym niebie, bo dania wprawdzie drogie jak nie wiem co, ale zawsze jakieś okruchy poleciały między rynkową kostkę. Wracając koło łamańca co jednak Skierdel zobaczył? Ludzi pałaszujących nasze swojskie skierniewickie zapiekanki po 5 złotych sztuka...- Nie ma to jak lokalny patriotyzm - pomyślał Skierdelek.