Nie rodzą na rodzinnej sali i nie dostają znieczulenia

Czytaj dalej
Fot. Magdalena Grajnert
Magdalena Grajnert

Nie rodzą na rodzinnej sali i nie dostają znieczulenia

Magdalena Grajnert

Zrzeszone w Klubie Mamy Skierniewice członkinie zasygnalizowały problem w nowo otwartej sali porodów rodzinnych w skierniewickim szpitalu. Z ich głosów wynikało, że poza dwoma porodami na nowej sali, żadne inne się nie odbyły.

Głos w dyskusji Klubu Mamy Skierniewice zabrał wicemarszałek województwa Dariusz Klimczak.

- Nie po to wydawaliśmy pieniądze na nową salę porodów rodzinnych, żeby stała zamknięta - stwierdził zapowiadając wystąpienie o wyjaśnienie tej sprawy. - Niezadowolone panie bardzo serdecznie przepraszam.

Dariusz Klimczak otrzymał wyjaśnienia od dyrektora WSZ w Skierniewicach Jacka Sawickiego oraz od rzecznika szpitala. Na chwilę zamknięcia tego numeru gazety dysponował taką samą wiedzą, jak nasza redakcja. Nie zamierza jednak pozostawiać tej sprawy.

- Nie poprzestanę na wyjaśnieniach - zapowiada dopuszczając także taką możliwość, że personel być może nie informował pacjentek o możliwości skorzystania z sali porodów rodzinnych, bo rodziły same, bez osoby bliskiej.

Zapytany o stan faktyczny rzecznik szpitala potwierdza, że rzeczywiście były tylko dwa porody. Z czego to wynika?

- Zauważyliśmy niewielkie zainteresowanie porodami w sali porodów rodzinnych - informuje Paweł Bruger. - Z relacji personelu wiem, że przyszłe mamy nie pytają o to.

Rzecznik stwierdza, że wynika to być może z braku informacji o takiej możliwości i pacjentki nie wiedzą, że mogą z sali korzystać. Bierze przy tym pod uwagę możliwość, że personel nie informuje przyszłej mamy o nowej sali.

- Personel już dostał polecenie, aby takich informacji obligatoryjnie udzielać - po naszej interwencji zapewnił Paweł Bruger.

Niedawna pacjentka szpitala, chcąca zachować anonimowość, stwierdza jednak, że była zainteresowana zarówno porodem w nowej sali jak i otrzymaniem znieczulenia.

- Zapytałam o to jakoś dzień przed porodem, położne i jedna z lekarek były bardzo zdziwione - relacjonuje. - Usłyszałam tylko, że są braki kadrowe, a sala stoi cały czas zamknięta na trzy spusty.

Rzecznik stanowczo zaprzecza, żeby sala do porodów rodzinnych była zamknięta. Przyznaje za to, że faktycznie, na znieczulenie przy porodzie nie można liczyć.

- Jeśli chodzi o znieczulenie, nowa pani anestezjolog będzie dostępna od listopada, w tym czasie organizujemy też pracę anestezjologów - informuje.

Zgodnie z założeniami znieczulenia miały ruszyć wraz z otwarciem nowej sali. Mamy są rozczarowane brakiem informacji. Wiedza o braku znieczulenia sprawiłaby, że zastanawiałyby się nad wyborem innej placówki. Pacjentki podkreślają, że czuły się oszukane. Anonimowo kontaktuje się z nami kolejna.

- O możliwość porodu pytałam zarówno ja jak i mój mąż. Oboje usłyszeliśmy, że nie działa nowa sala. Rodziłam na starej sali, a tak się cieszyłam na rodzinny poród - opowiada świeżo upieczona mama. Kolejna z mam także zabiera głos.

- Na dociekliwe pytania, dlaczego nie mogę rodzić na nowej sali, w końcu ktoś powiedział wprost, że sala jest niegotowa i lepiej rodzić na starej. Poza tym słyszałam, że sanepid nie dopuścił tej sali - dodaje.

Barbara Wieteska ze skierniewickiego sanepidu potwierdza, że sala porodów rodzinnych nie uzyskała opinii sanepidu.

- Szpital złożył na początku września wniosek o wydanie opinii dotyczącej pomieszczeń i urządzeń - informuje dyrektor Witeska. - Na tamtą chwilę nie były zakończone wszystkie prace adaptacyjne zgodnie z przedstawionym projektem - dodaje.

Sanepid opinii nie wydał i poinformował szpital, że w przypadku dokończenia prac może zgłosić salę, ale do tej pory szpital z takim zgłoszeniem nie wystąpił.

Rzecznik szpitala informuje, że decyzja sanepidu nie jest wymagana.

- Sala porodów rodzinnych nie jest nową, odrębną komórką organizacyjną szpitala. Budowa sali była konsultowana z sanepidem na etapie projektowania. Nie jest to więc powodem do tego, aby sala miała być nieczynna - tłumaczy Bruger.

Czy rzeczywiście?

- NFZ kontraktuje świadczenia na oddziale ginekologiczno-położniczym, nie kontraktujemy poszczególnych sal porodowych - informuje Anna Leder, rzecznik prasowy ŁOW NFZ. - Jeśli ta sala porodów rodzinnych nie została pozytywnie zaopiniowana przez sanepid, to rzeczywiście pacjentki nie mogą z niej korzystać, ale to już kompetencje sanepidu, nie NFZ - dodaje Anna Leder.

Mamy obawiają się, że w całej sytuacji ucierpią położne.

- Pan rzecznik prosił o podanie nazwisk osób, które podały takie informacje. To logiczne, że nikt ich nie poda. Żadna położna nie jest winna zaistniałej sytuacji, te panie naprawdę dobrze wykonywały swoją pracę.

Magdalena Grajnert

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.