Nie tylko rolnicy nie chcą elektrowni wodnej na Bzurze
Pomysł budowy elektrowni wodnej w Sobocie wzbudza protesty mieszkańców oraz przedsiębiorców. Ludzie boją się, że spiętrzona o półtora metra woda zaleje nie tylko pola i łąki leżące nad Bzurą, ale także zniszczy zabytkowy kompleks, który za duże pieniądze jest obecnie adaptowany na potrzeby restauracji z zapleczem hotelowym.
- Podniesienie poziomu rzeki spowoduje zalanie części parku, który został rewitalizowany za setki tysięcy złotych - nie kryje obaw Krzysztof Gajda, który kilka lat temu nabył dziewiętnastowieczny park z niewielkim zamkiem. Jego początki datowane są na przełom XIII i XIV wieku. - Kilka metrów od koryta Bzury leży dawny budynek gorzelni. Po spiętrzeniu wody on także może zostać zalany.
Pruszkowska spółka Arkad od 2010 roku starała się o budowę trzech elektrowni wodnych na Bzurze w powiecie łowickim. Pierwotnie miały one powstać Sobocie, Klewkowie i Strugienicach. Ostatecznie inwestor wycofał się z tej ostatniej lokalizacji za sprawą oporu władz gminy Zduny.
- Na etapie wydawania wszystkich decyzji jasne było, że na teren parku w Sobocie wpłynie woda - informuje Sławomir Studniarek z pruszkowskiego Arkadu. - Wszystkie strony postępowania wiedziały o tym, gdyż nikt tego nie ukrywał.
Katarzyna Starecka, kierownik skierniewickiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi, uważa, że niezbędna jest ekspertyza poziomu wód, która wykaże, czy zmiana stosunków wodnych nie zagrozi zabytkowemu kompleksowi w Sobocie. - Należy sprawdzić, czy drzewa nie stracą stabilności i nie zaczną się osuwać - mówi konserwatorka zabytków Katarzyna Starecka.
Przeciwko budowie elektrowni wodnej protestują także mieszkańcy Soboty.
- Już w latach 70. ubiegłego wieku powstała tama na Bzurze, spiętrzająca wodę o niecały metr - informuje Wiesław Waśkiewicz, sołtys osady w gminie Bielawy. - Funkcjonowała bardzo krótko, gdyż mieszkańcy zaczęli uskarżać się na podtopienia. Betonową konstrukcję wysadziło wojsko.
Zalewania użytków rolnych oraz stawów hodowlanych obawia się także Tomasz Fabijański, pełniący funkcję prezesa Stadniny Koni w pobliskich Walewicach. Do inwestycji tej sceptycznie nastawiony jest też Sylwester Kubiński, wójt gminy Bielawy. - Już nieraz musieliśmy walczyć ze skutkami powodzi - wyjaśnia swoje stanowisko włodarz gminy Bielawy.
Rafał Klepczarek