Niebezpieczna żwirownia pod Łowiczem znów zebrała śmiertelne żniwo

Czytaj dalej
Fot. Rafał Klepczarek
Magdalena Grajnert, Rafał Klepczarek

Niebezpieczna żwirownia pod Łowiczem znów zebrała śmiertelne żniwo

Magdalena Grajnert, Rafał Klepczarek

W dzikich kąpieliskach nikt nie kontroluje wody, nie ma też ratowników. W takich miejscach co roku dochodzi do tragedii. Tak było w ubiegłą niedzielę pod Łowiczem.

Łowiczanie nie mają żadnego miejsca, w którym na świeżym powietrzu mogliby się ochłodzić kąpielą. Popularnym, chociaż nielegalnym kąpieliskiem jest stare wyrobisko na terenie Guźni.

- Nie ma kąpielisk na terenie powiatu łowickiego - stwierdza Sławomir Mucha, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łowiczu.

W tym roku na pewno nie powstanie plaża obok przystani kajakowej, na prawym brzegu Bzury. Starali się o to mieszkańcy Łowicza, którzy do 15 lipca mogą skorzystać z kąpieli tylko we własnych łazienkach, basen bowiem z powodu remontu zamknięty jest do połowy wakacyjnego miesiąca.

W Skierniewicach od 25 czerwca nie wolno kąpać się w jedynym legalnym miejscu, w zalewie Zadębie. Powodem zakazu jest znaczny rozwój nitkowatych glonów, także w obszarze kąpieliska. Takiego problemu w zalewie Zadębie nie było od kilku lat. - Przyczyną jest zbyt duża ilość pokarmu w wodzie. - mówi Mirosław Nowicki, kierownik oddziału nadzoru sanitarnego skierniewickiego Sanepidu. - Glonów już jest mniej, obumierają, ale woda wciąż jest mętna i nie wolno się w niej kąpać.

W najlepszej sytuacji są mieszkańcy Rawy Mazowieckiej i Białej Rawskiej. - W obydwu tych miejscowościach woda w zalewach nie budzi zastrzeżeń, można więc korzystać z tego sposobu na spędzenie czasu - zapewnia Krzysztof Jasiński, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rawie.

Poza garstką legalnych kąpielisk, mieszkańcy poszczególnych miejscowości ochoczo korzystają z miejsc, w których nie wolno się kąpać. Robią to na własne ryzyko, tych miejsc Sanepid nie bada. Nikt nie czuwa także nad bezpieczeństwem wypoczywających, a stąd już tylko krok do tragedii.

Do takiej doszło w niedzielę 5 lipca w podłowickiej Guźni. Z zalanej wodą żwirowni ok. godz. 17 wyciągnięto 26-latka, który nie dawał oznak życia.

Na dzikim kąpielisku ćwiczyli strażacy z jednostki OSP Ratownictwo Wodne z Łowicza. Druhowie wyciągnęli ze zdradliwej wody 26-letniego łodzianina. Po godzinnej reanimacji z użyciem defibrylatora przywrócono mu funkcje życiowe w postaci tętna i oddechu. Mężczyzna w ciężkim stanie został przetransportowany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala w Płocku. Niestety, mimo starań lekarzy łodzianin zmarł po kilku godzinach.

- Wyjaśniamy okoliczności i przyczyny tego tragicznego zdarzenia - informuje Łukasz Poborski z Komendy Powiatowej Policji w Łowiczu.

Zalana wodą żwirownia w Guźni pod Łowiczem co weekend przyciąga setki spragnionych wodnej ochłody mieszkańców woj. łódzkiego i mazowieckiego. Prawie co roku cieszące się złą sławą dzikie kąpielisko zabiera życie nierozważnym, a także często nietrzeźwym pływakom.

W niektórych miejscach głębokość zbiornika sięga 24 metrów. Zalana żwirowania leży na terenach należących do Lasów Państwowych i podlega pod Nadleśnictwo w Kutnie.

- Obowiązuje tam bezwzględny zakaz kąpieli - informuje Zbigniew Wala, nadleśniczy w Kutnie.

Pięknie położony wśród lasów zbiornik, ściągający ludzi nawet z miast oddalonych od Łowicza o 60 km, dzierżawią od Lasów Państwowych łowiccy wędkarze.

- Zalana wodą żwirowania jest bardzo niebezpieczna, gdyż w wielu miejscach nierównego dna znajdują się kilkumetrowe doły, które otacza woda do kolan - mówi Włodzimierz Kasztalski, wiceszef łowickiego koła Polskiego Związku Wędkarskiego. - Mamy zdjęcia z datą i godziną ustawienia tablic zakazujących kąpieli, które zostały zdewastowane, a potem usunięte.

Magdalena Grajnert, Rafał Klepczarek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.