Niebezpieczne przejście przez tory
Mieszkańcy ulicy Sosnowej narzekają na często zamknięte przejście przez tory kolejowe na przedłużeniu swojej ulicy.
Już w 2014 roku radna Alicja Cyrańska w imieniu mieszkańców nie tylko ulicy Sosnowej, ale też Nowomiejskiej interweniowała w warszawskiej centrali PKP. Pisała o opieszałości dróżników obsługujących przejście, którzy ociągają się z podnoszeniem zapór.
- Zdarza się, że przez pobliski przejazd w ulicy Zwierzynieckiej przejeżdżają już samochody, a na tym przejściu zapory są nadal zamknięte - alarmowała.
Od tamtego czasu sytuacja się nie zmieniła i korzystający z przejścia pieszego przez tory nadal marnują długie minuty lub, ryzykując, przechodzą przez tory mimo zamkniętych zapór.
W połowie tego roku pod kolejną interwencją, skierowaną tym razem do Zakładu Linii Kolejowych w Łodzi, podpisało się 25 mieszkańców trzech ulic: Sosnowej, Zwierzynieckiej i Nowomiejskiej.
„Zwracamy się z prośbą o wyjaśnienie sytuacji i interweniujemy w sprawie funkcjonowania zapór zlokalizowanych na pieszym przejściu kolejowym w ciągu ulicy Sosnowej w Skierniewicach. W obecnej chwili ich otwieranie i zamykanie nie jest zsynchronizowane z zaporami na przejeździe kolejowym przy ulicy Zwierzynieckiej co powoduje wydłużenie czasu oczekiwania do 10-15 minut, a niekiedy dłużej. Przy tak otwieranych zaporach przejście na drugą stronę staje się kłopotliwe, powoduje zdenerwowanie i zastanawia, tym bardziej, że w czasie gdy przy ul. Sosnowej zapory są zamknięte, zapory przy ul. Zwierzynieckiej są otwarte.”
***
W ostatnią środę przed południem sprawdziliśmy, czy rzeczywiście skierniewiczanie mają powody do irytacji, a zapory na przejeździe i przejściu nie są zsynchronizowane.
Gdy dotarliśmy na miejsce, zapory w ciągu ulicy Sosnowej były zamknięte. Niedługo potem, o godzinie 11.28, przejechał pociąg. Niecałą minutę później widać było, jak zapory na przejeździe w ulicy Zwierzynieckiej podniosły się i zaczęły przejeżdżać samochody. Na przejściu zapory ani drgnęły.
O godzinie 11.36 przejechał kolejny pociąg i sytuacja się powtórzyła: przez niezbyt odległy przejazd w ulicy Zwierzynieckiej przetaczały się samochody, natomiast zapory na przejściu w ulicy Sosnowej były zamknięte. Kolejne pociągi przemknęły o godzinie 11.43, 11.52 i 11.54 - tak samo.
Przez ok. 30 minut przejście przez tory było dla pieszych zamknięte. W tym czasie przejechało pięć pociągów, a przez pobliski przejazd kolejowych przejechało kilkadziesiąt samochodów.
- Tak nas uszczęśliwili tym przejściem - mówi z przekąsem mieszkanka ulicy Sosnowej, zaciekawiona, kto i dlaczego robi zdjęcia zamkniętego przejścia przez tory.
Niedługo potem dołączyły jeszcze dwie kobiety (cała trójka nie zgodziła się na pokazanie twarzy i ujawnienie imion). Pierwsza z nich usiłowała nawet bronić sensu istnienia zapór, skarżyła się natomiast na hałas przejeżdżających pociągów. Wszystkie panie zaznaczały, że przejście nie jest „odcięte od świata”, bo są na nim zamontowane kamery, jest też mikrofon i głośnik. Dróżnik gdzieś tam widzi więc, co się na przejściu dzieje, może nawet dyskutować z przechodniami.
Kobiety się skarżą:
- Zależy, kto jest na zmianie. Jest tak, że mówi „za chwile przejedzie pociąg i otworzę”, a jest tak, że się stoi, czeka i nic.
- A ludzie często stoją i głośno bluźnią, więc chyba robi wtedy po złości i nie otwiera.
- I sokiści czatują, z daleka potrafią patrzeć i za przejście pod zamkniętym szlabanem jest 100 złotych.
- Nie rozumiem dlaczego tu trzeba stać, a tam samochody przejeżdżają? Jak to jest, samochód zdąży, a człowiek nie?
- Kiedyś nie było tych zapór, dzieci do szkoły przechodziły i nie było wypadków.
Tego samego dnia po południu znów byliśmy na ulicy Sosnowej. Przed zaporami pani Joanna razem z córką czekała na mamę wracającą z centrum miasta. Była blisko, po drugiej stronie torów za opuszczonymi zaporami, z rowerem i zakupami i tylko słychać było jej zirytowane oczekiwaniem słowa: „wylewu można dostać”.
- To naprawdę zależy od tego, kto tam siedzi w budce dróżnika. Czasem stoi się 20 minut i nic, a tam na Zwierzynieckiej od razu szlaban się otwiera. Trudno tak czekać i człowiek przechodzi pod szlabanem. Dostała za to upomnienie od sokisty, a brat mandat 100 złotych. Mama tam stoi na słońcu i czeka, bo rower z zakupami trudno przeprowadzić pod szlabanem - mówi pani Joanna.
Kobieta mieszka przy ulicy Sosnowej od urodzenia i jak sobie przypomina, jakiś czas po przebudowaniu przejścia (wcześniej były tylko barierki ograniczające przejście bezpośrednio na wprost) było nawet dobrze.
- Pociąg przejechał i od razu otwierali. A teraz się nie dziwię, że ludzie pod szlabanem przechodzą i ryzykują - uważa.
Pociąg przejechał, zapory poszły w górę i Małgorzata Chechłacz przywitała córkę i wnuczkę.
- Nie tylko ja tu klnę, wszyscy to robią - śmieje się kobieta.
***
W odpowiedzi na niedawną interwencję mieszkańcy ulicy Sosnowej, Zwierzynieckiej i Nowomiejskiej zostali poinformowani, że „Długi czas oczekiwania na otwarcie zapór na przejeździe na ul. Sosnowej wynika przede wszystkim z podniesienia prędkości kursowania pociągów”.
Jaki to ma związek z problemem skierniewiczan tak naprawdę trudno dociec, skoro odległy o ok. 300 metrów przejazd kolejowy ma podniesione zapory, a przejście jest jeszcze długo zamknięte.
Wyjaśnienie zagadki nadesłane przez PKP SA Zakład Linii Kolejowych w Łodzi jest takie:
„Rozwiązanie techniczne obsługi przejazdów polega na tym, że w pierwszej kolejności dróżnik przejazdowy zamyka zapory przy ul. Sosnowej, a następnie na przejeździe przy ul. Zwierzynieckiej. Wynika to z usytuowania przejazdów. Przejazd przy ul. Sosnowej zbudowany jest na szlaku Skierniewice - Płyćwia natomiast przejazd na ul. Zwierzynieckiej zbudowany jest w okręgu nastawczym stacji Skierniewice”.
Trudno z tych słów pojąć, jakie to ma znaczenie dla otwierania lub zamykania zapór... Zarówno przejazd, jak i przejście, znajdują się na tym samym odcinku torów w kierunku Łodzi, między przejazdem a przejściem nie ma żadnych dodatkowych torów, bocznicy, rozjazdu, itp.
Dopiero wizyta w budce u dróżnika na przejeździe przy ulicy Zwierzynieckiej pozwoliła zrozumieć zawiłości, czy nawet przekłamania.
- Jakiś czas temu zaporami na przejściu do ulicy Sosnowej sterowało się od nas, mieliśmy obraz z monitorów, ale potem to wszystko przeniesiono do LCS-u i stamtąd sterują zaporami. My nie mamy żadnej możliwości ich opuszczania czy podnoszenia - tłumaczy dróżnik z ulicy Zwierzynieckiej, który co prawda widzi przez okno odległe o kilkaset metrów przejście przez tory, ale nic poza tym.
LCS to Lokalne Centrum Sterowania, skąd system komputerowy pod nadzorem dyżurnych ruchu steruje ruchem kolejowym na określonym odcinku linii kolejowej. LCS o którym mowa, znajduje się niedaleko skierniewickiego dworca kolejowego, przy nieczynnym przejeździe kolejowym w ciągu ulicy Sienkiewicza. Właśnie stamtąd obsługiwane są zapory na przejściu w ciągu ulicy Sosnowej...
- Jakby taką złośliwą zmianę ktoś ukarał, to by wiedzieli, że trzeba być kulturalnym, a nie złośliwym - kwituje Małgorzata Chechłacz.