Niechciany prezent za publiczne pieniądze
Po naszej publikacji sprzed paru tygodni, dotyczącej występu radnej miejskiej Kariny Sędkowskiej-Staszewskiej na spotkaniu opłatkowym, wybuchła burza. Wiele osób było zszokowanych tym, że akompaniujący jej na pianinie brat zainkasował za to ponad 2 tys. zł. Tym bardziej, że... nikt go tam nie zapraszał.
Pod koniec lutego nasi Czytelnicy zainteresowali się umową podpisaną przez władze miasta z Piotrem Sędkowskim. W jej ramach otrzymał on 2.250 zł brutto za "opracowanie i wykonanie koncertu" podczas spotkania wigilijnego członków Klubu Seniora Radość. Odbył się on 16 grudnia 2014 roku w restauracji Zacisze.
Wybrana kilka tygodni wcześniej radna miejska z PiS podczas imprezy zaśpiewała kilka kolęd. Zapewnia, że zrobiła to całkowicie za darmo. Co jednak na koncercie robił jej brat i jak doszło do podpisania samej umowy z burmistrzem Krzysztofem Kalińskim, który jest sympatykiem PiS?
Anna Bieguszewska, szefowa KS Radość twierdzi, że nie zapraszała na imprezę brata radnej, a ona sama miała w czasie kampanii wyborczej deklarować, że zaśpiewa za darmo dla seniorów. - Nic nie wiem o żadnej umowie zawartej z jej bratem i nikt ze mną tego nie uzgadniał - dodaje Anna Bieguszewska, która podobnie jak inni seniorzy była zdziwiona pojawieniem się akompaniatora radnej.
- Byliśmy nastawieni na to, że pani Karina zaśpiewa gratis kilka kolęd i na tym koniec - mówi Maria Nierobisz, inna członkini klubu.
Emerytkę zastanawia także kwota, którą zainkasował Piotr Sędkowski. Jej zdaniem, jest ona nieadekwatna do tego, co działo się przez kilkadziesiąt minut na scenie. Seniorka dla przykładu podaje, że duet z Łodzi, który wystąpił na 5-godzinnej zabawie tanecznej dostał 500 zł.
Łowicki klub seniora działa z dużą autonomią w strukturach Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Jego dyrektor Marek Dziedziela zapewnia, że ze swojej strony nie występował do władz miasta o podpisanie takiego angażu.
Umowę z Piotrem Sędkowskim podpisał burmistrz Krzysztof Kaliński. Jak sam stwierdził, początkowo nie skojarzył, że jest to osoba spokrewniona przez wspierającą go politycznie radną. Dokument przedłożyła mu do podpisu sekretarz miasta Maria Więckowska. - Stało się tak na prośbę radnej Kariny Sędkowskiej-Staszewskiej - informuje pani sekretarz, która była przekonana, iż profesjonalny akompaniament będzie wigilijnym prezentem dla seniorów.
Okazuje się jednak, że był to prezent niechciany. A ustawa o finansach publicznych mówi wprost, że publiczne pieniądze należy wydawać celowo i oszczędnie. Burmistrz Krzysztof Kaliński zapewnia, że przy zawieraniu kolejnych umów przez miasto będzie pilnował, aby nie dochodziło do podobnych sytuacji.
Karina Sędkowska-Staszewska jest natomiast zdziwiona całym zamieszaniem wokół grudniowego występu. - Rozmawiając z panią Bieguszewską na temat występu była mowa o tym, że będzie akompaniował mi brat - mówi radna. - Logiczne jest, że każda usługa kosztuje. Na temat pieniędzy jednak nie rozmawiałyśmy. Koncert tak się podobał, że dziękowano nam nawet w prasie.
Z naszych informacji wynika, że to właśnie Karina Sędkowska-Staszewska ustalała z przedstawicielką ratusza wysokość gaży jej brata. Radna twierdzi, że tego nie pamięta, a kwota umowy jej zdaniem nie była wygórowana zważywszy na fakt, że "brat jest profesjonalistą", który współpracował z wieloma cenionymi muzykami.
Rafał Klepczarek