Niewyjaśniona sprawa śmierci młodej skierniewiczanki
Ciągle niewyjaśniona pozostaje sprawa śmierci 29-letniej mieszkanki Skierniewic, której rodzice nie zgadzają się z orzeczeniami prokuratury i sądu.
Ciało młodej kobiety zostało znalezione 9 grudnia 2007 r. w jej mieszkaniu przy ul. Mireckiego w Skierniewicach. Śledczy już w pierwszym postępowaniu uznali, że przyczyną śmierci było samobójstwo poprzez zażycie substancji zawierającej jony cyjanku. Rodzice zmarłej - Irena i Kazimierz Śniegułowie - od samego początku nie zgadzali się z taką konkluzją przekonani, że w tym przypadku doszło do morderstwa.
Odwoływali się wielokrotnie od decyzji umarzających postępowanie i domagali się rzetelnego zbadania okoliczności śmierci córki twierdząc, że zarówno policjanci, jak i prokuratorzy popełnili wiele rażących błędów podczas postępowań wyjaśniających. Sprawa oparła się nawet o Prokuraturę Generalną, która po interwencji senatora Grzegorza Wojciechowskiego nakazała w marcu 2011 r. wznowić postępowanie. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa Dzielnicy Łódź-Polesie, która rok później umorzyła postępowanie stojąc na stanowisku, że jednak śmierć kobiety była wynikiem targnięcia się na własne życie. Śniegułowie zaskarżyli decyzję prokuratury do sądu. Sąd Rejonowy w Skierniewicach w czerwcu 2012 r. utrzymał w mocy postanowienie łódzkiej prokuratury.
- To kompromitacja polskiego prawa. Czy my się doczekamy w tym kraju sprawiedliwości? - mówił po wydaniu wyroku Kazimierz Śnieguła. - Przewrócimy świat do góry nogami, aby dojść prawdy.
Jak informował wówczas pełnomocnik Śniegułów, od orzeczenia sądu nie ma odwołania. Musiałyby pojawić się nowe dowody lub okoliczności sprawy, aby domagać się wznowienia postępowania.