O generale Nilu w łowickim więzieniu
Grzegorz Nawrot, kierownik Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej w Łodzi opowiadał osadzonym w łowickim więzieniu o żołnierzu wyklętym generale Auguście Emilu Fieldorfie (ps. Nil). Twórca niepodległościowej organizacji, mającej działać pod okupacją sowiecką został powieszony w 1953 roku na podstawie zeznań wymuszonych torturami przez PRL-owską bezpiekę.
Fieldorf walczył z Niemcami podczas wojny obronnej 1939 roku. Po rozbiciu jego oddziału próbował przedostać się do Francji, ale zatrzymano go na granicy ze Słowacją. Udało mu się zbiec z miejsca internowania i po wielu perypetiach został mianowany przez polskie władze w Londynie pierwszym emisariuszem rządu do okupowanego przez Niemców i Sowietów kraju.
Generał Nil początkowo działał w warszawskim Związku Walki Zbrojnej. W sierpniu 1942 został mianowany dowódcą Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej. Służbę na tym stanowisku pełnił do 1944 roku. Wydał rozkaz likwidacji generała SS w Warszawie Franza Kutschery.
W kwietniu 1944 powierzono Fieldorfowi zadanie stworzenia i kierowania głęboko zakonspirowaną organizacją „Niepodległość” o kryptonimie NIE, kadrowego odłamu Armii Krajowej przygotowanego do działań w warunkach okupacji sowieckiej. Bezpośrednie działania organizacja „NIE” miała podjąć po rozwiązaniu Armii Krajowej 19 stycznia 1945. W marcu August Emil Fieldorf wpadł pod Warszawą w ręce sowieckiego NKWD. Nie został rozpoznany i to uratowało mu życie. Ujawnił się w ramach amnestii w 1948 roku władzom komunistycznej PRL. Dwa lata później został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Oskarżono go o wydawanie rozkazów likwidacji radzieckich partyzantów. Został skazany na śmierć w czasie sfingowanego procesu. W 1958 roku Generalna Prokuratura postanowiła umorzyć śledztwo z powodu braku dowodów winy. W marcu 1989 generał Nil został zrehabilitowany. Spoczywa prawdopodobnie na warszawskich Powązkach.
- Emanowała z niego jakaś siła, przyciągał jak magnes, wszyscy się do niego garnęli, miał instynkt wodzowski, był przyjacielem, kolegą, doradcą, ojcem dla nas, był wzorem elokwencji, z ogromnym poczuciem humoru i optymizmu, o niezachwianej uczciwości i godności, człowiek honoru i oficerskich zasad, wielkość osobowości i człowieczeństwa – to tylko niektóre z licznych przymiotów, którymi określały Fieldorfa osoby, które miały szczęście spotkać go na swojej drodze życiowej, czy to podczas wspólnej służby wojskowej, więzienia i obozu pracy na Uralu, czy chociażby uwięzienia przez NKWD i UB w mokotowskim areszcie. Zachowały się też świadectwa ocalenia przez niego życia współwięźniom.
- Jego postępowanie i wybory życiowe można by postawić jako wzór do naśladowania młodzieży – mówił jeden z bohaterów filmu Aliny Czerniakowskiej "On wierzył w Polskę", który poświęcony jest pamięci generała, a którego emisja była częścią spotkania w łowickim więzieniu.