Marcin Niklewicz

Obniżka płac wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Czy samorządowcy zarobią mniej

Prezydent Skierniewic nie musi obawiać się obniżenia wynagrodzenia Fot. Marcin Niklewicz Prezydent Skierniewic nie musi obawiać się obniżenia wynagrodzenia
Marcin Niklewicz

Zapowiedziane na 1 lipca zmniejszenie - średnio o 20 procent - wynagrodzeń pracowników samorządowych, w tym m.in. wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, wzbudziło najpierw protest, a następnie lament wielu samorządowców. Jednak nawet po pobieżnym zapoznaniu się z rozporządzeniem rządu okazuje się, że w rzeczywistości obniżka wynagrodzeń dotknie tylko wąską grupę samorządowców.

Nowe „widełki” wynagrodzeń w samorządzie ustala rozporządzenie ws. wynagradzania pracowników samorządowych. Wejdzie w życie 19 maja, ponieważ dotychczas obowiązujące rozporządzenie z marca 2009 roku traci moc właśnie tego dnia. Nowe stawki wynagrodzeń zaczną obowiązywać od 1 lipca br.

Jak wyjaśnia Centrum Informacyjne Rządu: „Przyjęte rozwiązanie nawiązuje do uchwalonej przez Sejm 10 maja 2018 r. nowelizacji ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, przewidującej obniżenie o 20 proc. uposażenia parlamentarzystów”. Według CIR „Ustawa ta była odpowiedzią na powszechne oczekiwania społeczne związane z pełnieniem funkcji publicznych”. Trudno jednak nie doszukiwać się związku z głośną w ostatnim czasie sprawą wysokich nagród, jakie odebrali członkowie rządu. Zwłaszcza, że prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński jej pomysł ogłosił na tej samej konferencji, podczas której poinformował o przekazaniu nagród na konto Caritasu.

- Obniżka miała przykryć ogromną aferę z wielotysięcznymi nagrodami dla członków rządu - uważa posłanka Dorota Rutkowska z Platformy Obywatelskiej. - Tylko dlaczego przy okazji dotknęła samorządowców? W jesiennych wyborach PiS może sromotnie przegrać z lokalnymi liderami. Być może w ten sposób prezes chce zniechęcić do kandydowania wartościowych, wykwalifikowanych, kompetentnych fachowców.

Zmiany po dekadzie

Rozporządzenie przewiduje obniżenie - średnio o 20 proc. - minimalnego i maksymalnego wynagrodzenia zasadniczego osób pełniących funkcje zarządzające w jednostkach samorządu terytorialnego lub związkach jednostek samorządu terytorialnego, zatrudnianych na podstawie wyboru albo powołania. Wprowadza też rozwiązania dotyczące m.in. doprecyzowania przepisów odnoszących się do wynagradzania prowizyjnego, wypłacania dodatku za wieloletnią pracę, nagrody jubileuszowej czy odprawy emerytalnej.

Według Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, w którym powstał projekt rozporządzenia, po prawie dziesięcioletnim okresie obowiązywania poprzednich zasad pojawiła się potrzeba ich dostosowania do zmieniających się przepisów.

Pod ostrzałem

Jednak pomysł od początku budził sprzeciw samorządowców.

- Nie rozumiem tego. Wygląda na to, jakby chciano nas ukarać, tylko za co? - oburza się prezydent Skierniewic Krzysztof Jażdżyk. - A przecież nasza praca to potężna odpowiedzialność: 350 godzin pracy miesięcznie, 200 mln złotych budżetu, potężne inwestycje.

W kwietniu Związek Miast Polskich domagał się wprowadzenia przejrzystego i racjonalnego systemu wynagrodzeń, uwzględniającego wielkość gminy czy miasta, zakres obowiązków oraz wyniki w zarządzaniu. Z kolei współprzewodniczący Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego po stronie samorządowej wystąpił do MSWiA o udostępnienie wykorzystanych w toku prac nad przygotowaniem załączników do rozporządzenia analiz, badań naukowych czy opracowań.

Medialne „20 procent”

Właśnie wspomniane załączniki określają nowe stawki wynagrodzeń. A właściwie „widełki”, w jakich powinny się mieścić. I rzeczywiście - dolna i górna granica zostały obniżone o 20 procent, o które podniósł się cały krzyk. Tymczasem nawet pobieżna ich lektura pokazuje, że zdecydowana większość samorządowców może spać spokojnie. Wśród nich także prezydent Skierniewic, który wprawdzie w publikowanym na naszych łamach przez ostatnie tygodnie rankingu płac okazał się najlepiej zarabiającym samorządowcem w regionie (powiaty: skierniewicki, łowicki i rawski), ale jego wynagrodzenie i tak mieści się w nowych „widełkach”. W przypadku prezydentów miast na prawach powiatu górna granica wynagrodzenia zasadniczego to bowiem 6.200 złotych, zaś dodatku funkcyjnego - w miastach do 300 tys. mieszkańców - 2.100 złotych. Tymczasem w przypadku Krzysztofa Jażdżyka te stawki wynagrodzenia wynoszą odpowiednio 5.924 i właśnie 2.100 złotych. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku pozostałych burmistrzów i wójtów z regionu.

Tylko najbogatsi

Niewątpliwie rozporządzenie dotknie najlepiej opłacanych samorządowców w kraju. To jednak dość wąska grupa, ograniczająca się do kilku największych miast plus może niektórych sejmików. Ale i tu, patrząc na kwoty, trudno zmusić się do uronienia łezki nad ciężką dolą samorządowców.

Marcin Niklewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.