Iga Radomska

Oleńka

Iga Radomska

Papierówka 2013. Drugie miejsce w kategorii wiekowej 20+

Zapowiadał się piękny wrześniowy dzień. Stachu zachłannie wciągał zapach porannej kawy, z letargu niespodziewanie wyrwał go głośny dźwięk telefonu.

̶  Tak, przy telefonie, oczywiście… Co się stało?! Ukradli Oleńkę? Tak jest, oczywiście zaraz będę na miejscu.
Stachu był miejscowym stróżem prawa, nie nosił munduru – w końcu kryminalni mogą więcej. Szybko chwycił skórzaną kurtkę, kluczyki i pognał do auta. Na miejscu był po dwudziestu minutach, o tej porze w mieście jest spory ruch. Koledzy z dochodzeniówki już na niego czekali, rozłożyli sprzęt, rozstawili lampy na podczerwień, gorączkowo robili zdjęcia. Nawet Stachu wiedział, że niedługo zjadą się dziennikarze lokalnej gazety i ciężko będzie przy nich zbierać ślady.
̶ O już jesteś. Chodź pokaże ci to miejsce – Janek, podał Stachowi rękę i razem poszli w kierunku miejsca zbrodni.
̶  Jak to się stało, przecież Skierniewicka parowozownia jest zamykana na noc? I jak można niezauważonym wykraść parowóz? – Stachu nadal nie dowierzał, że ktoś mógł się pokusić o tak zuchwałą kradzież. Nie, to niemożliwe – pomyślał, ale zaraz spojrzał na puste miejsce, w którym jeszcze wczoraj stała lokomotywa.

Wszystko wyglądało przepisowo, mosiężne drzwi musiały zostać otwarte kluczem, nie było śladów włamania. Okna całe, elektryczność działa. Oleńka była w trakcie renowacji, nakładano na nią specjalną ochronną farbę i wymieniano drobne skorodowane części. Zwiedzający parowozownie nie mieli do niej dostępu. Klucze posiadało kilka osób, co zawęża pole poszukiwań. Stach rozejrzał się gorączkowo, poprawił ręką swoje gęste, brązowe włosy. Wyciągnął telefon, włączył wyszukiwarkę (wstyd się przyznać, ale nie wiele pamiętał o historii tego miejsca) i wpisał: Skierniewice parowozownia. Kilka sekund później na wyświetlaczu pojawiło się mnóstwo linków do stron opisujących obecne miejsce zbrodni. Parowozownia została założona w 1845 roku, od 1994 roku w rejestrze zabytków. Obecnie we władaniu Polskiego Stowarzyszenia Miłośników Kolei, na jej terenie znajduje się wciąż powiększana Ekspozycja Muzealna. Stachu szybko przeczytał potrzebne informacje, nie chciał wyjść na ignoranta przed swoimi kolegami. Z lektury wyrwał go Janek.

̶  Stróż jest już wolny, możemy z nim porozmawiać. Czeka przy radiowozie.
Stróż, starszy człowiek dorabiający sobie do skromnej emerytury, nie krył zdenerwowania gdy zobaczył dwóch funkcjonariuszy idących w jego stronę. Nogi lekko się pod nim ugięły, w gardle poczuł dziwną suchość, zimny pot ciurkiem poleciał po jego starych, lekko przygarbionych plecach. Szybko próbował sobie przypomnieć jaka była wczorajsza służba, ale pamięć odmawiała mu posłuszeństwa. Policjanci bez zbędnych formalności, od razu zaczęli zadawać pytania. Stachu wyjął swój skórzany, czarny notes i zaczął notować.

̶  Pan tu wczoraj stróżował? Proszę powiedzieć w jakich godzinach i czy zauważył pan coś szczególnego?  ̶  Pierwszy zaczął Janek. Stróż przez chwilę stał jak otępiały i bezgłośnie poruszał ustami, w końcu przemówił.
̶  Od 8 do 8, zawsze 24 godziny, dzień był spokojny, kilka zorganizowanych grup przyszło zwiedzić parowozownię, nic szczególnego się nie wydarzyło  ̶  powiedział na bezdechu.

̶  A wieczorem, może ktoś chciał wejść po godzinach, może jakieś dziwne dźwięki pan usłyszał w nocy?  ̶  Pytał coraz bardziej zdenerwowany Stachu.
̶  … nie, w nocy był spokój, nic niepokojącego nie zauważyłem, to wszystko co pamiętam  ̶  szybko odpowiedział stróż, jego wzrok uciekał w bliżej nieokreślonym kierunku.
̶  Czyli mamy rozumieć, że uciął pan sobie nieformalną drzemkę, a może wszystko było z góry zaplanowane? Pan udaje, że śpi, a złodziej niby przypadkiem, niezauważony kradnie najcenniejszy okaz w zbiorach? Chyba pan sobie z nas kpi, zabierzemy pana na dołek i zaraz zacznie pan gadać inaczej!!!  ̶  Stachu z niedowierzanie spojrzał na kolegę. Ten zauważył zaskoczony wzrok kolegi i wezwał młodego, żeby spisał zeznania.
̶  Szefie, szefie… mamy coś… ̶  zdyszany policjant podał wilgotną kartę Stachowi.

̶  Co to do cholery? Ktoś zorganizował tu sobie palenie książek? Na dodatek lektur szkolnych, przecież to karta tytułowa Lalki Prusa. Nie to jakiś żart, zniknął parowóz, a wy znaleźliście tylko tyle?!!! Jeszcze mi powiecie, że to Wokulski gwizdnął maszynę, żeby się w końcu pod nią rzucić??? Paranoja. ̶  Stachu był tak wkurzony, że kazał wszystkich świadków kierować od razu na komisariat, sam wsiadł do samochodu zręcznie omijając tłum zgromadzony przed wejściem przechodniów i dziennikarzy.
Słońce świeciło mu prosto w twarz, próbował skupić myśli  ̶  przecież to wszystko nie ma sensu, żadnych śladów, tylko ta strona z książki. Stachu skręcił do laboratorium, postanowił od razu oddać dowód do analizy, może odciski palców będą pasowały do kogoś w systemie. Sam w to nie wierzył, ale obowiązywały go pewne procedury. Oddał kartkę do ekspertyzy i postanowił popracować na komisariacie. Włączył komputer i zaczął przeszukiwać strony dla miłośników kolei, łudził się, że tam trafi na jakiś trop. Nic. Wpadł też na szalony pomysł – może ktoś będzie próbował sprzedać lokomotywę? Przeszukał wszystkie strony aukcyjne i portale społecznościowe – też nic!
̶  Szefie, włącz radio, wiadomości nadają  ̶  z pokoju obok wołał Janek.

Stachu wiedział co to znaczy dla dochodzenia, dziennikarze już wszystko wiedzą. Włączył radio i słuchał.
̶  W godzinach nocnych niezidentyfikowany sprawca dokonał zuchwałej kradzieży. Wykorzystując moment niedyspozycji stróża, wykradł lokomotywę Ol49-4 powszechnie zwaną Oleńka. Eksponat był w trakcie renowacji, zamknięty dla zwiedzających. Policji do tej pory nie udało się ustalić sprawcy bądź sprawców, nie wiadomo w jaki sposób wywieziono parowóz za teren parowozowni, policja nie chce udzielać żadnych informacji… ̶  Stachu wyciszył radio, nie mógł uwierzyć, że media tak szybko podały informację mieszkańcom, wiedział, że może to przynieść więcej szkody niż pożytku. Zanim dokończył myśl w komisariacie rozdzwoniły się telefony. W niespełna pół godziny mięli już z dwudziestu podejrzanych, tyle samo miejsc ukrycia lokomotywy, jak i propozycje finansowej współpracy. Paranoja, pomyślał Stachu, nie pierwszy raz mieszkańcy próbują pomóc, niestety prawie zawsze to ślepy zaułek. Wysłał kilku policjantów pod powtarzające się adresy, sam zatelefonował do laboratorium. 

̶  O cześć Marysiu, godzinę temu zostawiłem wam stronę tytułową książki do analizy na cito. Macie może już coś dla mnie?
̶ Odcisków palców nie odzyskamy, jest ich tak dużo, że nakładają się na siebie, ale za to mamy pieczątkę biblioteki, z której pochodzi.  Masz szczęście, to Miejska Biblioteka Publiczna, dzisiaj w pracy jest tam moja koleżanka Edyta, już do niej telefonowałam, że możesz się pojawić. Oczywiście spróbuję wycisnąć z tej kartki coś więcej, powinnam już kończyć, do usłyszenia.
 ̶ Bardzo mi pomogłaś, dzięki, do usłyszenia.  ̶  Stachu odłożył słuchawkę, spojrzał na zegarek, już wiedział, że to będzie długi dzień.
Edyta zdążyła odłożyć słuchawkę telefonu i usłyszała dziecięcy gwar. Wycieczka z przedszkola przyszła posłuchać o pracy bibliotekarki. Uśmiechnęła się do dzieci i zaprowadziła je do pomieszczenia obok gdzie czekała już jej koleżanka. Edyta wróciła na miejsce nerwowo zerkając na drzwi wejściowe, wiedziała, że niebawem pojawi się w nich zapowiedziany policjant. Stachu szybkim krokiem wchodził po schodach prowadzących do biblioteki, po cichu liczył, że trafi na jakiś konkretny ślad, do tej pory same poszlaki i fałszywe tropy. Drzwi do wypożyczalni były otwarte na oścież, za biurkiem siedziała szczupła, wysoka i nieśmiało uśmiechająca się młoda kobieta.

̶  Dzień dobry, oficer Stanisław Rzecki, czy mogłaby mi pani udzielić odpowiedzi na kilka pytań?  ̶ Stanisław wylegitymował się, szybko rozejrzał po pomieszczeniu, spokojny, że nikogo nie ma, kontynuował.
 ̶  Znaleźliśmy stronę tytułową książki, która pochodzi z tej biblioteki, czy mogłaby pani sprawdzić kto ją ostatnio wypożyczył?  ̶  Stachu podał Edycie kartkę z ciągiem cyfr.

̶  Dobrze już sprawdzam, Marysia dzwoniła, że może pan się dzisiaj zjawić. Chwileczkę… tak jak myślałam, to tytuł, który zginął. To znaczy został wypożyczony, ale czytelniczka przyszła parę dni temu i zgłosiła, że zgubiła ową książkę, w zamian przyniosła nowy egzemplarz. O proszę spojrzeć.  ̶  Edyta podała policjantowi kartkę, na której oprócz wcześniejszych informacji widniały też dane teleadresowe. Stachu uśmiechnął się w duchu, poszlaka, ale i tak muszę ją sprawdzić. Pożegnał się i ruszył dalej. Na miejscu był już po paru minutach, stary blok z płyty, drugie piętro, wcisnął dzwonek. Drzwi otworzyły się szybko, w korytarzu stała młoda, szczupła blondynka o intrygującym spojrzeniu.
̶  Tak???  ̶  zapytała swoim słodkim głosem. Stachu przez moment nie wiedział co się z nim dzieje, jąkając się wyciągnął dokument i opowiedział o celu przybycia. Izabela wpuściła go do mieszkania, mężczyzna rozejrzał się po pokoju, zauważył, że na ścianach wisiało mnóstwo zdjęć i dyplomów, dla zdolnej niedyplomowanej aktorki teatralnej. Na manekinie wisiał strój z epoki, parapet był zawalony książkami i luźnymi kartkami.

̶  Dlaczego interesuje pana ta książka, zresztą jakiś czas temu ją zgubiłam?  ̶  Głos Izabeli brzmiał jak balsam dla uszu. Podeszła bliżej mężczyzny i ten poczuł słodki zapach jej ciała.
̶  Eeeee… prowadzimy śledztwo w sprawie kradzieży i na miejscu znaleźliśmy kartę tytułową owej książki. Była na niej pieczątka Miejskiej Biblioteki i tak dotarłem do pani. W jakich okolicznościach ją pani zgubiła, może ktoś panią wtedy śledził?  ̶  Stachu skarcił się w myślach, że tak szybko odsłonił karty.
̶  Już mówiłam w bibliotece, zostawiłam ją w autobusie. Jeśli nie ma pan więcej pytań, to proszę,  bardzo się spieszę na próbę do teatru. Jestem już prawie spóźniona.  
Stachu nawet nie zauważył kiedy znalazł się na klatce schodowej, wciąż miał w uszach ten anielski głos, z letargu wyrwało go szczekanie psa. Wsiadł do auta i napisał sms do Janka, sprawdź czy mamy coś o Izabeli Starskiej. Nie czekał długo na odpowiedź, na wyświetlaczu telefonu pojawił się znajomy numer.

̶  Stachu, niezłe ziółko z tej Izabeli. Gra w teatrze, ale też występuje z grupą performance, tworzą alternatywne zakończenia wielkich dzieł literatury i filmu. Cała grupa była już parę razy zatrzymana za drobne przewinienia, przywłaszczali sobie rekwizyty. Pyskata, chłopaki wspominają, że nie przebierała w słowach gdy wieźli ją na komisariat. Przesłałem ci wszystko e-mailem, już późno więc pewnie się nie spotkamy, do jutra. – Stachu spojrzał na zegarek, zdziwił się jak szybko minął ten dzień. Wrócił do domu, otworzył laptopa i zanurzył się w lekturze.

Około godziny 3 w nocy, wyrwał go ze snu dźwięk telefonu, zerwał się na równe nogi i usłyszał w słuchawce tylko tyle, że ma natychmiast stawić się na dworcu PKP. Szybko zjawił się na miejscu, było tam już sporo osób mimo tak późnej pory, paliły się wszystkie lampy i halogeny, które na pewno nie były policyjne. Gdy przechodził na peron zauważył, że ludzie tępą gapia się w jedno miejsce. Na peronie świeciło ostre czerwone światło, na torach stała skradziona dzień wcześniej lokomotywa Oleńka. Jej stan odbiegał od tego opisanego w protokole. Białą olejną farbą ktoś napisał na niej Wokulski żyje!!! Śmierć Izabeli!!! Chyba tylko Stachu zauważył, że niespodziewanie pojawiła się gęsta mgła, której nawet silnie wiejący wiatr nie rozproszył. Udało mu się przepchać przez tłum i wejść do maszyny, w środku znajdowała się pomalowana na złoto figura Wokulskiego, w ręku trzymał zniszczony egzemplarz Lalki Prusa.

Obok rzeźby stał szkaradny damski manekin w stroju z epoki, który Stachu już gdzieś widział, biała suknia była pocięta i oblana czerwoną farbą. Na podłodze leżały porozrzucane stare banknoty i plakaty przedstawień teatralnych. Stachu nawet nie słyszał co mówi do niego Janek, wyskoczył z lokomotywy na peron aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Tłum napierał coraz bardziej, każdy chciał zobaczyć co się dokładnie dzieje. Stachu obejrzał się dookoła i nagle poczuł znajomy, słodki zapach, rozejrzał się nerwowo ale nie zobaczył nikogo konkretnego. Podniósł wzrok do góry i na wiadukcie ujrzał piękną kobietę… Izabela zaciągając się papierosem posłała Stachowi szelmowski uśmiech…
Iga Radomska

Iga Radomska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.