Pan Stanisław szuka żony

Czytaj dalej
Fot. Agnieszka Kubik
Agnieszka Kubik

Pan Stanisław szuka żony

Agnieszka Kubik

Pan Stanisław ze Skierniewic, z osiedla Zadębie, lat 53, chciał się zgłosić do popularnego programu telewizyjnego "Rolnik szuka żony", ale ostatecznie nie udało mu się. Nie ominął jednak żadnego odcinka marząc w duchu, że może i jemu poszczęści się wreszcie w życiu... Pan Stanisław szuka bowiem towarzyszki życia od wielu już lat.

Po zakończeniu programu skierniewiczanin zebrał się na odwagę i przyszedł do redakcji "ITS".

- Ciężko żyć samemu - stwierdził na wstępie. - Może dzięki gazecie znajdzie się jakaś miła pani? Obojętnie jaka, może być blondynka, może być brunetka, może być wolna, a może być rozwódką albo wdową... Byleby miała dobre serce i duszę, i zaakceptowała mnie takiego, jakim jestem.

Pan Stanisław opowiada, że miał wcześniej jakieś "narzeczone", ale z różnych względów związki te kończyły się dość szybko. Jedna z pań była o trzy lata starsza, a poznał ją w spółdzielni inwalidów, gdzie przez pięć lat pracował. Mieli się ku sobie, ale w którymś momencie ich drogi się rozeszły. Wtedy poznał panią Kasię, pielęgniarkę. Okazją był pobyt pana Stanisława w szpitalu w Tomaszowie. Potem był kolejny szpital i kolejna pielęgniarka. - Zaprosiła mnie na kawę, bo pomogłem jej poprawić zasłony w oknach - wspomina. - Ale w końcu też mnie nie chciała.

Następnie, jak twierdzi pan Stanisław, przez prawie półtora roku, przyjaźnił się z pewną skierniewiczanką.

- Ona przychodziła do mnie, ja do niej, ale mało robotna była - opowiada. - Jak ciąłem bale, to zamiast mi pomóc, opierała się o barierkę i patrzyła. U niej w domu też obowiązki wypełniała jej matka, a ona nóżkę na nóżkę, i tylko patrzyła. Matka jej mówi: "byście się pocałowali", a ona zamiast się przytulić, to jeszcze się ode mnie odsuwała. Pomyślałem, że się rozstaniemy, bo ona ani do roboty, ani do niczego... Potem była jeszcze jedna miłość, nawet do księdza Rawy poszliśmy ustalać datę ślubu, ale się rozmyśliła. Kupiłem jej telefon komórkowy, teraz muszę go spłacać po 50 złotych miesięcznie. Jeszcze przez rok. Wyrolowała mnie i tyle.

Pan Stanisław ma niewielką rentę, mieszka wspólnie z bratem i bratową. Oni na górze, on na dole. Rodzice dawno już nie żyją. Do renty dorabia pracując fizycznie u bogatszych sąsiadów. Ostatnio przyplątały mu się różne problemy zdrowotne, ale dzielnie stawia im czoło. Najgorzej, że lekarstw czasem nie może wykupić. - Bardzo bym chciał mieć kogoś bliskiego, bo samotność jest okropna - mówi. - Z bratem i bratową dobrze żyjemy, czasem są jakieś sprzeczki, ale to jak przelotny deszcz po pięknej pogodzie. Bratowa mi ciągle mówi, żebym znalazł sobie kogoś, bo widzi, że samotność mi doskwiera. Ja jestem dobrym i uczciwym człowiekiem...

Agnieszka Kubik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.