Panny czekały na oblanie wodą
Z Magdaleną Bartosiewicz, etnografem z Muzeum w Łowiczu, o wielkanocnych zwyczajach rozmawia Anna Gronczewska
Wielkanoc to święta, z którymi wiąże się najwięcej zwyczajów?
Na pewno zwyczajów jest dużo. Ale ilościowo jest to porównywalne z obrzędowością Bożego Narodzenia, ponieważ są to dwa najważniejsze święta związane z rokiem liturgicznym i tradycyjnym rokiem obrzędowym. Wielkanoc, dawniej zwana Paschą, to cały cykl świąteczny obchodzony w szczególny sposób w kulturze ludowej. Mamy czas przedświąteczny: Wielki Post rozpoczynający się Środą Wstępną– Popielcową, Półpoście, czwartą niedzielę Wielkiego Postu zwaną Laetare, Czarną lub Białą, podczas której topiono Marzannę i obnoszono Gaik oraz Święto Zwiastowania NMP obchodzone 25 marca, nazywane Matką Boską Roztworzą i uważane za początek wiosny i roku liturgicznego. Potem obchodzimy Niedzielę Palmową i Wielki Tydzień, łącznie z Triduum Paschalnym. Wiele z obrzędów i zwyczajów ludowych związanych z Wielkanocą ma nawet swoje przedchrześcijańskie korzenie.
Wielkanoc to jednak przede wszystkim pisanki...
To jeden z symboli świąt. Wielkanoc to Zmartwychwstanie Chrystusa, ale też odradzająca się przyroda, życie. Jajo od wieków było symbolem życia, siły, miłości i płodności. Do dziś w wielu regionach Polski jaja zdobi się w specyficzny sposób. Choć w regionie łowickim do święconki wkładano jaja ugotowane na twardo i obrane ze skorupki.
Ale przecież w regionie w łowickim robi się jedne z najładniejszych pisanek w Polsce?
No tak. Z tym, że w naszym regionie dominują oklejanki. Na wszystkie pomalowane jajka mówi się potocznie pisanki, ale rozróżnia się ich typy, w zależności od techniki zdobienia: oklejanki, skrobanki, pisanki i kraszanki, zwane też malowankami i byczkami.
Jak robi się oklejanki?
W Łowickiem to jajka oklejane drobnymi wycinankami. Choć jeszcze na początku XX wieku do oklejania jaj wykorzystywano też kolorową wełnę i wić roślinną – rdzeń z sitowia. Podobnie było na Kurpiach. Farbowano też jajka na jeden kolor. To były tak zwane kraszanki albo byczki. Wykorzystywano do tego tradycyjne, roślinne barwniki. Te zdobione, kolorowe jajka, wykorzystywano jako dyngus, czyli podarunek. Dawano je dyngusiarzom, którzy odwiedzali domy w lany poniedziałek. Na przykład chłopcy, którzy chodzili z oblewką, czyli oblewali wodą panny na wydaniu, dostawali za to dyngus od dziewczyn lub ich matek w postaci tych właśnie kolorowych jajek. Dyngus w postaci jaj, świątecznego jadła a potem także pieniędzy otrzymywali też chrześniacy, którzy przychodzili z „oblewką” do swych rodziców chrzestnych. Mogli na niego liczyć także chłopcy, którzy chodzili z kurkiem dyngusowym.
Wielkanoc kojarzy się też ze święconką. Czy była obfita?
O wiele bardziej obfitsza niż dzisiaj. Święcono bowiem całe jedzenie, jakie przygotowano na Wielkanoc. Gospodynie szykowały ogromne wiklinowe kosze zdobione białymi obrusami i widłakiem. Wkładano do nich bochny chleba, placki, kiełbasy, szynki, a nawet kaszankę, białe sery, sterty jaj, chrzan, masło. Dostarczano to do świecenia. Początkowo odbywało się ono przy przydrożnym krzyżu, potem w wyznaczonym we wsi domu, jeśli nie było tam kościoła. Święcenie miało też miejsce, jak dziś, w świątyniach. Składniki święconego się nie zmieniły. Dalej na przykład istnieje tradycja wkładania do koszyczków baranka zwanego agnuskiem. Przy czym kiedyś wykonywano go z ciasta albo masła. Teraz najczęściej baranki zrobione z cukru, czekolady, a nawet plastiku.
Drugi dzień Wielkanocy wiąże się ze śmigusem-dyngusem. Chyba nie ma już takiej tradycji dyngusowej jak przed laty?
Część się zachowała. Dawniej panny czekały na to, że zostaną oblane. Była to forma zalotów. Świadczyło to o tym, że dziewczyna cieszy się powodzeniem u płci przeciwnej. Panie więc się nie obrażały, choć dyngus był bardzo obfity. Używano drewnianych sikawek lub wiader o dużej pojemności. Ciągnięto dziewczyny do studni, rzeki, jeśli była w pobliżu. I porządnie je oblewano. Nawet kilka razy dziennie. Wodę podobnie jak zieloną gałąź, traktowano jako symbol życia, urody i zdrowia. Co ciekawe, na północy polski funkcjonował zielony dyngus, gdzie zamiast wody używano zielonej gałęzi, którą uderzano dziewczyny.
Jest jakiś charakterystyczny zwyczaj wielkanocny związany z naszym regionem?
Niektóre zwyczaje się powtarzały w wielu regionach. Z drugiej strony funkcjonowały zwyczaje i obrzędy charakterystyczne tylko dla niektórych obszarów. W Polsce centralnej, na Mazowszu, także w Łowickiem charakterystyczne było wspomniane już wcześniej chodzenie z kurkiem dyngusowym. Chłopcy organizowali się w grupy zwane kurcorzami i przygotowywali wózek na dwóch kółkach, na którym sadzali koguta. Początkowo był to żywy ptak, a z czasem jego figurę robiono z drewna.
Anna Gronczewska