Czytelnik przesłał nam list nawiązujący do miejskiej imprezy Parowozy Kultury, która odbyła się 28 kwietnia.
Druga edycja Parowozów Kultury w skierniewickiej parowozowni miała mieć charakter szczególny, zwłaszcza z racji przekazania terenu pod władanie stowarzyszenia.
Zadajmy sobie pytanie, czym jest Parowóz Kultury, bo przy tak słabej promocji mieszkańcy mogą nie wiedzieć, a w dodatku impreza była limitowana, bo wyłącznie na zaproszenia. W założeniu ma to być inicjatywa mająca na celu docenienie ludzi i zdarzeń o szczególnych zasługach dla kultury oraz pokazanie ich szerszemu gronu. Czy tak jest na pewno? Myślę, że to bardziej impreza „urodziny Zenka”. Moim zdaniem nie ma opcji robienia imprez zamykanych dla mieszkańców za pieniądze mieszkańców! Jeśli wspomniany wyżej Zenek robi imprezę to ma do tego prawo, bo płaci ze swoich pieniędzy i nikomu nic do tego. Tymczasem u nas strach padł na urzędników - a co jeśli, nie daj Bóg, mieszkańcy przyjdą tłumnie na kulturę? Nie przyjdą - spokojnie - kultura u nas nadal jest pod psem, w dodatku przy praktycznie zerowej promocji, bo plakaciki i ulotki to nie wszystko. (...)
Na plus należy zaliczyć, że po 50 latach twórczości został wreszcie doceniony Włodzimierz Stefanowicz - miasto wreszcie się zorientowało, że taki zdolny człowiek gra pół wieku i wspiera liczne inicjatywy kulturalno-społeczne; oraz że doceniono całkiem spory dorobek dokumentalno-historyczny Andrzeja Krysiaka - to dzięki takim ludziom, jak on zostanie pamięć o Skierniewicach.
Proszę się nie dziwić, że przeciętny mieszkaniec nie zrozumie idei twórców imprezy, ponieważ wyglądała ona na upolitycznioną. Tymczasem naszemu miastu nie jest potrzebna polityka, a kultura. Z technicznego punktu widzenia trzeba być dyletantem, by w tak klimatycznej przestrzeni nie zadbać do końca o ogrzewanie, posadzić seniorów z tyłu sali tak, by nic nie widzieli i pozwolić na dłużyzny w przemowach. Całość w niewielkim stopniu ratował koncert Leskiego i dobry catering - ale to za mało.
(...) Podpowiem, że wystarczy w przypadku Parowozów Kultury przenieść tę imprezę na cieplejszy termin, rozbić kulturę na wyspy tematyczne na terenie parowozowni i skierować potężny nacisk na promocję wydarzenia na osiedlu Widok, bo to ci mieszkańcy żyją na pustyni kulturalnej. Jakoś temat domu kultury na osiedlu Widok, czyli osiedlu zamieszkałym przez połowę skierniewiczan, ucichł - do wyborów zapewne. (...) Już około trzy lata temu pan Mariusz Dziuda mówił o pracy nad kulturą projektami, a nie etatami. Skierniewicka kultura z pewnością nie zbiednieje, a zyskać może bardzo wiele.
Co do samej promocji, bo tego też mieszkańcom się nie mówi, to jesteśmy tak „zgrani”, że na ważniejszych targach turystycznych w Łodzi „Na styku kultur”, w tym roku urząd wystawiał się oddzielnie, a w niewielkim kąciku parowozownia oddzielnie… Tak wygląda promocja? Wstyd! Oj, oddalili się urzędnicy od mieszkańców… (...) Jeśli jednak przyjmiemy, że Parowozy Kultury mają być poważną i profesjonalną imprezą, to muszą zacząć ją robić inni ludzie i dla ludzi. Zniknął nam praktycznie z przestrzeni Teatr Realistyczny, za chwilę może zniknie impreza filmowa, jakoś jeszcze dają radę, na przekór chyba, kabarety - i to są ludzie do wynagradzania, to oni „sami z siebie” tworzą kulturę, a w niektórych przypadkach nie słyszeli nawet „dziękuję”.
O ilu zdolnych skierniewiczanach miasto nie wie i się nie dowie? Ile inicjatyw społecznych zostało zduszonych w zarodku, bo instytucje miejskie piętrzą problemy zamiast je rozwiązywać? Ilu ludzi po kilku próbach współpracy robi czarny PR, bo zostali do działań społecznych skutecznie zniechęceni?
Wracając do Parowozów Kultury - jeśli zostanie podtrzymana obecna konwencja to, niestety, pozostaje wrażenie upolitycznionej małej imprezki dla „swojaków”.
Wtedy proszę sobie za nią płacić samemu, bo w skali całego miasta „urodziny Zenka” interesują tylko jego znajomych i oczywiście samego Zenka.