Parkowanie w Rynku na żywioł
Jak się sprawdza wielki parkingowy eksperyment w mieście? Za darmo i do woli, czyli hulaj dusza, piekła nie ma.
Minął miesiąc od zniesienia opłat parkingowych w skierniewickim Rynku oraz dwóch przyległych ulicach: Senatorskiej i Żwirki. Dopominali się o to kupcy twierdząc, że płatne parkingi odstraszają im klientów, więc w lutym radni podjęli uchwałę o likwidacji strefy płatnego parkowania w Skierniewicach.
– Chora sytuacja – irytuje się kierowca opla. Jak mówi, okrążył plac dwa razy, nim znalazł wolne miejsce. – Kiedy trzeba było zapłacić złotówkę, to parkowałem bez żadnych problemów – wyjaśnia.
Prawdopodobnie spełniły się krakania malkontentów uważających, że w momencie uwolnienia miejsc parkingowych będą one zastawiane przez personel okolicznych sklepów i zwykli klienci wcale nie będą mieli lepiej.
Co na to inicjator zniesienia opłat parkingowych, obowiązujących od 2007 roku, a wprowadzonych w celu… nieodstraszania klientów okolicznych sklepów.
– Faktycznie, miejsca są zapełnione, ale przecież wielkiego tłoku nie ma i zaparkować można. Kazałem miejskiej straży monitorowanie, czy parkują stale te same auta. Na razie nie miałem negatywnych sygnałów zarówno od mieszkańców, jak i samych kupców, ale gdyby były, to oczywiście można rozważyć nową organizację ruchu w Rynku. Parkometrów nie zdemontowaliśmy – mówi Krzysztof Jażdżyk, prezydent Skierniewic.